3 miesiące zajęło mu podjęcie decyzji o powrocie...Gdy doszedł do bramy naskoczyli na niego strażnicy.Wypytywali o różne rzeczy,np.kim jest,co tu robi,itd. Zdjął kaptur i ukazał im swoją twarz.Odskoczyli kilka metrów dalej i wycelowali w niego bronią. 'Kurde, nawet nie mogę się przed nimi bronić!'Wypuścili shurikeny z dłoni,ale zanim doleciały,stopiły się.Wszyscy spojrzeli w tym samym kierunku.Przy bramie stała Heza,ubrana w krótkie,szare spodenki,niebieską koszulkę na ramiączkach i również szare,wysokie kozaki.Długie,blond włosy były splątane na czubku.Wyglądała naprawdę pięknie...
-Pri,pri...primero-sama!-wyjąkali i rzucili się przed nią na kolana
'Primero?*'Nie rozumiał tego zwrotu.Ona nawet nie zwróciła na nich uwagi.Wykonała gest ręką,by poszedł za nią i ruszyła z powrotem w kierunku wioski.Niechętnie podążył za nią.Wioska wyglądała normalnie,nie tak jak mówiły plotki,że nadal jest zniszczona po ataku Peina.Wysokie budynki,restauracje i domki wyglądały jakby stały tu kilka dobrych lat.Spojrzał na Hezę,która spokojnie prowadziła go do budynku Hokage.Musiała stać się kimś ważnym,bo ludzie kłaniali jej się i witali z szacunkiem.
-'Durnie!Gdyby wiedzieli jak jest...albo była,na pewno by się tak nie zachowywali!'
-Oni wiedzą.-szepnęła,na co on aż stanął z wrażenia
-Czytasz mi w myślach?!-wrzasnął,a wszyscy na niego spojrzeli
-Nie,po prostu cię znam i wiem co ci chodzi po głowie...A poza tym,to mówiłeś do siebie.
-Temeee...-wycedził
Uśmiechnęła się i weszła do budynku.Szli długimi schodami i korytarzami,aż w końcu stanęli pod odpowiednimi drzwiami.Heza bez pukania władowała się do środka,a on za nią.Za biurkiem siedziała jak zwykle wkurzona Tsunade.Przewalała jakieś papiery,co chwilę upijając łyk sake.Po chwili wściekła się, walnęła dłońmi w blat,a wszystkie rzeczy pospadały z biurka.
-Hokage-sama?-zwróciła się do niej Heza
-Czego?!-podniosła głowę-A to ty Heza i...Ooo!Kogo my tu mamy?Sasuke.To naprawdę ty?
Wstała i podeszła do niego.Przyjrzała mu się dokładnie.Złapała za jego podbródek i spojrzała mu w oczy. Po chwili puściła go i wróciła za biurko.
-Dlaczego wróciłeś?-w odpowiedzi wzruszył ramionami,a ona się uśmiechnęła.
-Hinata!Zostaw tego biedaka.-krzyczała do mnie Temari,upijając łyk przezroczystego trunku.
-Jeszcze raz zagwiżdżesz na mój widok,a będziesz szukał głowy w drugiej części wioski!-warknęłam i jeszcze mocniej przycisnęłam tego faceta do ściany.
Pokiwał ze zrozumieniem zakrwawioną głową.Puściłam go,a on biegiem opuścił zaułek.Wytarłam ręce o skórzaną kurtkę,podeszłam do koleżanki,wyrwałam jej butelkę i wlałam w siebie alkohol.Nagle koło nas pojawił się członek ANBU.
-Segundo-sama*,Hokage panią wzywa!-wyrecytował,a ja się zakrztusiłam
-Jasne.
Oddałam jej flaszkę i ruszyłam do biura Tsunade.Nie lubiłam tam łazić,ponieważ za KAŻDYM razem dostawałam opieprz.'Przydałaby się miętówka,bo zaraz znowu zrobi mi wykład o spożywaniu alkoholu przez nieletnich.'Westchnęłam ciężko i zapukałam.Usłyszałam tylko słynne "wejść" i nacisnęłam klamkę.
-Co chcesz,Tsunade-sama?-podniosłam wzrok i zobaczyłam Uchihę.Aż mi kopara opadła.
-O witaj Hinata!Widzę,że miałaś pracowity poranek.-powiedziała
-E?Co?-otrząsnęłam się i zauważyłam,że na mojej kurtce są ślady krwi-'Shit!'A to...to nic takiego.
-Słuchaj,jeśli znowu przyjdzie do mnie jakiś pobity szczeniak i powie że spytał cię o drogę,a ty go sponiewierałaś,to przez pół roku będziesz wykładać w akademii o opanowywaniu emocji!Jasne to dla ciebie?
-Ta.-nie za bardzo obchodziły mnie jej słowa,bo cały czas patrzyłam na Sasuke i jego opaskę na ramieniu.
-To dobrze,a teraz przejdźmy do rzeczy.Widzę,że już wiesz kto nas zaszczycił.-pokiwałam głową-A jako,że masz bardzo dużo wolnego czasu,zajmiesz się nim.
-Co?!Przecież ja nie mam czasu!Od rana do wieczora szefuje w więzieniu.
-Twoje rano to 13,a wieczór 17,a poza tym masz podwładnych.-skrzywiłam się,bo nie miałam żadnego pomysłu.'Może zemdleć i powiedzieć,że mam atak wyrostka?'
-Kiedy mam zacząć?-wybełkotałam
-Teraz.Najpierw zaprowadź go do posiadłości Uchihów,a potem pomóż mu sprzątnąć.
Kiwnęłam głową,wyszłam,a on za mną.
Szliśmy w ciszy.Oboje naburmuszeni,nawet na siebie nie patrzyliśmy.Nagle spytała:
-Co masz na ramieniu?
-Hee?To przecież opaska Konohy.
-Dlaczego ją nosisz?
-Dałaś mi ją,więc kiedy mam na to ochotę noszę ją.
Pokiwała głową i więcej się do mnie nie odezwała.Po jakimś czasie stanęliśmy pod bramą rezydencji mojego klanu.Jednak coś mnie zdziwiło.
-Dlaczego to miejsce wygląda prawie tak samo skoro cała wioska została zniszczona?-spytałem dziewczynę
-Hezie się nudziło.-spojrzałem na nią zdziwiony.-Widzisz,dawno temu głowy twojego i mojego klanu obawiały się,że może dojść do ataku na wioskę,który ją zniszczy.Dlatego razem z Hokage wykonali jutsu,które w takiej sytuacji zmieniłoby posiadłości klanów w schrony.
-Nie rozumiem.-stwierdziłem,na co ona westchnęła
-Podczas ataku Peina budynki "schowały" się pod ziemię,ale nikt o tym nie wiedział.Dopiero,gdy Heza przybyła do wioski i pomagała ją odbudować,znaleźliśmy obie.Mój stary przeżył szok.
Uśmiechnęła się szeroko,ale po chwili spochmurniała.'Takie zmiany nastroju to chyba u niej częste...' Weszliśmy do posiadłości.Rzeczywiście przydałoby się sprzątanie.Kurz,pajęczyny,gruz,szkło.'Ale burdel!' Spojrzałem na nią.Ten syf nie robił chyba na niej wrażenia.Zaczęła zbierać szkło i wywalać gruz.
-Co ty robisz?-spytałem
-Tsunade kazała pomóc ci sprzątać,więc...-wzruszyła ramionami i rzuciła w moim kierunku miotłę-Ale sama nie będę tego robić.
Popatrzyłem na nią chwilę zdziwiony i zabrałem się do pracy...Około szóstej nad ranem skończyliśmy.Padliśmy obok siebie pod ścianą.Spojrzałem na nią,a ona pokiwała głową.Chyba nie pałała do mnie za dużą sympatią.Wzruszyłem ramionami.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Wstałem i poszedłem otworzyć.Na zewnątrz stali wściekły Naruto i szlochająca Sakura w jakiejś dziwnej koszulce.
-Wróciłeś?-wychlipiała różowa,a ja kiwnąłem głową,że tak
-Hinata!...Hinata!Chodź tu!-wrzeszczał Naruto-Wiem,że tam jesteś.
Wzywana dziewczyna wyszła i stanęła naprzeciwko Uzumakiego.
-Czego się drzesz?-spytała niechętnie
-Nie wróciłaś na noc do domu.
-Musiałam pomóc mu w sprzątaniu.-spojrzała wściekle na Haruno-Przestań ryczeć,różowy chwaście!
-Cicho siedź,niewidoma.-wybełkotała
-To żeś się popisała inteligencją.Niestety widzę twoją krzywą mordę.-Sakura nic nie odpowiedziała tylko znowu zaczęła ryczeć,a Hyuuga zwróciła się do mnie-Mam nadzieję,że nie nabałaganisz.
Wywróciłem oczami,a ona i Naruto ruszyli do bramy.Zdziwiło mnie,że mieszkają razem.Ich relacje nie wyglądały przyjaźnie...Została jeszcze Haruno.'Jak się jej pozbyć?'
-Sasuke-kun...
-Sakura,idź do domu.Ja chcę spać.-powiedziałem i zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem-'Może teraz się ode mnie odwali!'-modliłem się w myślach,zacierając ręce.
Wstałam około 12,ubrałam się i wyszłam z domu.Nie chciałam kolejnej awantury lub pouczającej mowy.Gdy szłam sobie spokojnie prze wioskę ktoś zawiesił mi na ramieniu swoją rękę.
-'Wszędzie poznam te kolorowe pazurki.'Temari,czy ty nie możesz jak normalny człowiek podejść i powiedzieć "Ohayo",tylko musisz wieszać się na ludziach?-powiedziałam niezadowolona
Obeszła mnie dookoła,przyjrzała się mi i spytała:
-Nie zapomniałaś o czymś?
-Hee?-rozejrzałam się-Nie.
-To dobrze.
-Czasem mnie załamujesz.
-To mój obowiązek.-zaczęłam iść-A,widziałam dzisiaj Nejiego.
-I co z tego?
-Martwi się o ciebie.
Wzruszyłam ramionami,a ona westchnęła.Po chwili się chytrze uśmiechnęła i przybliżyła bardzo blisko.
-Słyszałam,że Sasuke Uchiha wrócił do wioski,a pewna wiecznie naburmuszona panna ma się nim zajmować.
-Nie przypominaj.
-No tak.-zastąpiła mi drogę-Uważaj,bo uwierzę że nie łączy cię z nim nic oprócz tej opaski.
-Nie znam go,więc jak może mnie z nim coś łączyć?Poza tym to kolejna piękna buźka i tyle.
Zmarszczyła brwi,co oznaczało że daje mi spokój.Nie chciało mi się iść do roboty,więc musiałam coś wykombinować,a moją szansą była właśnie Temari.
-Słuchaj,mam propozycję.Ty załatwisz mi jakieś alibi na czas pracy,a ja dam ci zwój o wachlarzach.Ok?
-Jak zwykle migasz się od roboty.-westchnęła-Niech ci będzie,ale to ostatni raz.
Ucałowałam ją w policzek i zadowolona odeszłam.Idąc przez park zauważyłam Sasuke,który jak jełop gapił się na drzewo.Stanęłam obok i zaczęłam patrzeć w tym samym kierunku.
-Eee...Na co patrzysz?-spytałam
-Na liście.-odparł nie odrywając wzroku
-To widzę,ale po co?
-Przypominają mi mnie.Opadają i jedyne co może je podnieść to wiatr.
Spojrzałam na niego z niepokojem i lekko rozchyliłam usta.'Zwariował ,czy co?'
-Nie rozumiem.-powiedziałam
-Nie musisz.
Zaczął mnie irytować,ale nie mogłam mu nic zrobić.'Znając Tsunade dotrzymałaby obietnicy.'Wzdrygnęłam się.Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
-Chodź.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą.Stanęliśmy na wzgórzu,z którego było widać Konohę.
-Wiesz co zrobiłam,gdy skończyła się wojna?-spytałam,a on na mnie spojrzał-Pokażę ci.
Chwyciłam go za dłoń i razem skoczyliśmy w dół.Wpadliśmy do wielkiego stawu znajdującego się na obrzeżach wioski.
-Zwariowałaś?!-wrzasnął
-Chyba tak,bo nie powiedziałam ci,że jest tu straszny muł.
-Co?!
*primero(hisz.)-pierwsza; segundo(hisz.)-druga
hehe... fajnie ;) trochę przeraża mnie ta "nowa" Hinata ale notka piękne <3
OdpowiedzUsuńbardzo fajniutka notka a obrazek z Tsunade bezcenny;)
OdpowiedzUsuń