-Secundo-sama?...Secundo-sama...Secudo-sama!
Ktoś z całej siły uderzył mnie w policzek.Natychmiast się obudziłam i złapałam za bolącą część twarzy.Wyostrzyłam lekko wzrok i zobaczyłam Kristin,dziewczynę która odwala za mnie "brudną robotę". Wstałam,otrzepałam się i rozejrzałam dookoła.
-Co ja robię na korytarzu więzienia?-spytałam skołowana
-Proszę pani?
-Co?
-Jest pani w samej bieliźnie.-szepnęła,próbując ukryć wielkiego rumieńca za teczką
Spojrzałam w dół i po chwili musiałam przyznać jej rację.Nie miałam na sobie nic poza czarnymi majtkami i sportowym stanikiem w tym samym kolorze.Westchnęłam ciężko i spojrzałam na moją podwładną.
-Daj mi tę koszulę.-rozkazałam,a ona zaczęła przypomianać wielkiego buraka z zielonymi liśćmi w postaci włosów
-Se-Secundo-sama?-odsunęła się na jakieś 20m
-Nie wariuj!Przecież cię nie zgwałcę!-wrzasnęłam-Po za tym masz bluzę!
Chyba ją to przekonało,bo zaczęła ściągać z siebie ubrania.Po chwili miałam już na sobie białą koszulę,która sięgała ledwo do połowy ud.Na domiar złego miała za mało guzików,więc odsłaniała mój wielki dekolt.Zrobiłam niezadowoloną minę,a ona spytała:
-A może pójść po jakąś większą?
-Nie.Nie mam na to czasu.
Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wyjścia.Słońce,które mnie przywitało sprawiło,że omal nie zemdlałam.'Już wiem jak się czują te biedne wampiry.'Podeszłam do jakiegoś gościa i ściągnęłam mu okulary.On nawet nie zareagował,bo był bardzo zajęty patrzeniem na moje nogi,jak zresztą wszyscy faceci,których mijałam...Miałam ochotę ich wszystkich powystrzelać.Nagle jeden
podbiegł do mnie i zrobił zdjęcie.Odwróciłam się szybko i przyłożyłam mu z liści,ale chyba odrobinę za mocno,bo po chwili zauważyłam,że ma coś nie tak z policzkiem.Był jakby...wgnieciony.Jednak to tylko zachęciło pozostałych do akcji.Pewnie bym ich pozabijała,gdyby nie dwie silne ręce,które oplotły mnie w tali i zabrały daleko od tego zamieszenia.Gdy już mnie puścił odskoczyłam od niego na kilka metrów i wtedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz Sasuke.
-Co ty robisz,kretynie?!-wrzasnęłam
-Ratuję cię.
-Akurat.-burknęłam
-Mogłabyś się częściej tak ubierać.
-Ty cholero!-warknęłam i gdy miałam mu przywalić pojawiła się przede mną piękna róża
-O-O co chodzi?
-To dla ciebie,jełopie!-powiedział,przybliżając się blisko mnie
-Debil.-szepnęłam biorąc od niego kwiat-Dzięki.
-Proszę.-Odsunął się ode mnie-Odprowadzę cię do domu.
-Ok.
Bawiła mnie jej naburmuszona mina.Nie myślałem,że będę się jeszcze kiedyś tak uśmiechał,a przy niej przychodziło mi to szeczególnie łatwo.Jednak po chwili zdałem sobie z czegoś sprawę,a dokładnej z tego,że cały czas patrzę na jej nogi,twarz i biust.'Shit!Co ta kobieta ze mną robi?!'Nie ważne jak się starałem nie mogłem oderwać od niej oczu.Nagle stanęliśmy i zauważyłem,że jesteśmy na miejscu.Hinata nacisnęła dzwonek i czekała,aż ktoś jej łaskawie otworzy.Po chwili ktoś przekręcił klucz w zamku,a na zewnątrz wyszedł Naruto.Był wściekły.Nigdy go dotąd takiego nie widziałem. Niespodziewanie zamachnął się i wycelował mi prosto w twarz.Przed upadkiem z prawie 15m uchroniła mnie barierka.
-Powaliło cię?!-wrzasnęła Hyuuga-Co ty wyprawiasz,Downie?!
-Ja?To ty wracasz półnaga do domu!
-A co cię obchodzi jak ja wracam do domu?!Idź lepiej sprawdzić czy ten nieudany,różowy eksperyment chemiczny nie utopił się,bo jest nieszczęśliwie zakochany!
Wiedziałem o co chodziło,ale zamiast się odezwać stałem zdziwiony cały czas trzymając się tej barierki.Nagle ktoś pociągnął mnie za rękaw.Spojrzałem w dół i zobaczyłem Ai.Wskazała skinieniem głowy,bym wszedł za nią do środka,a jako że uczyłem się kultury nie odmówiłem.Jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy się w drzwiach,by posłuchać ich kłótni:
-Czemu wy się jej tak czepiacie?!-krzyczał Naruto
-Bo to głupi,nieusmarzony kawał mięsa mielonego!
-Mięsa mielonego?...Dlaczego ty i Heza jesteście dla niej takie wredne?!
-My?To ona zaczęła!Czyżbyś zapomniał?!A może ten jeden pocałunek wymazał ci z tego twojego durnego łba wszystkie jej wady?!
Odwróciliśmy się i weszliśmy do środka.Ściągnąłem buty i zanim poszliśmy dalej spytałem:
-Zdaje mi się czy Hinata jest zazdrosna?
-Nie.-pokiwała głową-To nie o to chodzi...Ona i Heza nie mogą mu wybaczyć,że nie rozumie,iż to różowa zaczęła tę nienawiść.
-Sakura?
-Cii!-zatkała mi usta dłonią-Nie wymawiaj tego imienia!...Heza już wypiła 8 szklanek ziółek uspokajających, po jej wizycie.
-Była tu?
Weszliśmy do kuchni.Przy stole siedziała Heza.Nie wyglądała za dobrze.
-Jak on śmiał przyprowadzić tu tę kurwę?!-wrzasnęła zgniatając kubek
-Hej,to już 4 w ciągu godziny!Puścisz nas z torbami!-warknęła Aiko
Nagle do kuchni weszła Hinata w zakrwawionej koszuli.
-Co się stało?!-spytała obojętnie Uzumaki
-Naruto sprawdza nawierzchnię asfaltu na placu zabaw pod blokiem.-burknęła
-Hinata,znowu?-jęknęła Heza uderzając głową w stół
-Daj mi spokój!...Idę się przebrać.
Do kuchni wszedł blondyn z krwawiącym nosem.Wyminął Hyuugę,spojrzał na mnie i wrzasnął:
-A co on tu robi?!Wynocha!
-Ty wpuszczasz tu tę kurwę,to Hinata ma prawo zaprosić przyjaciela.-warknęła Heza
-Przyjaciela?!
-Tak!
-Nie zgadzam się!
-W nosie mam czy się zgadzasz czy nie!Nie zapominaj,że to ja jestem właścicielem tego mieszkania!
Walnął szklanką o blat i wyszedł.
-I gdzie leziesz,idiotko?!-usłyszeliśmy po chwili z góry
-Zamknij twarz,różowy sługusie!
Hinata zbiegła po schodach w pełni ubrana i...z torbą na ramieniu?Nachyliła się przez moje ramię i spytała:
-Odprowadzisz mnie do Tenten?
-Ta.
-Śpię po za domem.-poinformowała blondynkę
-I bardzo dobrze.
Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy do domu brunetki.
-Przepraszam.-szepnęła
-Za co?
-Za to,że musiałeś tego słuchać.
-To dziwne,że się przejmujesz.
Nagle usłyszeliśmy czyjś pisk.
-Hinata-chan!Sasuke-kun!
-Hej,Ino!-krzyknęła Hyuuga
-'Tylko nie ona!'Cześć.-burknąłem
-Hinata,po co ci ta torba?Znowu pokłóciłaś się z Naruto?
-Ta.Idę właśnie do Tenten,bo nie mam gdzie spać.
-Ale Tenten jest na misji z Nejim.
-Super.-jęknęła
-No to chodź do mnie!
-He?
-No chodź!
Chwyciła Hinatę za rękę i pociągnęła za sobą,a ona na pożegnanie krzyknęła:
-Dzięki,Sasuke!Do zobaczenia!
Pomachałem jej i gdy zniknęły za zakrętem ruszyłem do domu.Cały czas chodziło mi po głowie,że robię się jak dawny Naruto.'Kurde,muszę wziąć się za siebie!'
-Ino,naprawdę nie musisz!Będę spać w pracy.
-Co?-zatrzymała się i spojrzała na nią zła-Jak ja zerwałam z Sai'm i wyniosłam się z naszego mieszkania to
pozwoliłaś mi nocowac u siebie.Do tego udostępniłaś mi swoje łóżko i całą noc mnie pocieszałaś,słuchając mojego płaczu.
-Ale...
-Żadne ale!Idziemy!
Hinata uśmiechnęła się.Cieszyła się,że Ino jest taka otwarta i szalona.Weszły do mieszkania blondynki,która wyciągnęła z szafy materac i zaczęła go pompować.Gdy już wszystko było gotowe Ino zarządziła,że teraz obejrzą jakieś filmy,a potem poplotkują.Po obejrzeniu "Jak pozbyć się cellulitu?" i "Kac wegas" Hyuuga była tak roześmiana,że zanim zdążyła się uspokoić Ino już plotła jej warkocze (czego szczerze nienawidziła).
-Powiedz mi,Hinata,jak to jest między tobą,a Sasuke?
-Hmm...Wydaje mi się,że się zaprzyjaźniliśmy.Nie uważam go już za takiego gbura.
-Tylko tyle?!
-A czego ty chciałaś?On zaledwie miesiąc temu wrócił do wioski.
-A nie zastanawiałaś się dlaczego wrócił?
-Zmieńmy temat.Masz kogoś na oku?
-No!-klasnęła w dłonie i zaczęła opowiadać
-'Jak to dobrze Ino,że lubisz gadać.'
Rano obudziły mnie wrzaski dochądzące zza okna.Wyszłam z pokoju koleżanki i udałam się do łazienki. Gdy już się z grubsza ogarnęłam,zrobiłam sobie kawę i zjadłam krakersy,które miałam w torbie(nie chciałam na Ino pasożytować),po cichu się spakowałam i wyszłam,zostawiając jej kartkę z podziękowaniami.Idąc miastem kupiłam sobie jabłko,bo wiedziałam że na więcej i tak nie mam kasy,a do wieczora nic innego nie dostanę.Trudno,byłam przyzwyczajona.Gdy przebywałam na treningach u Hezy w Wiosce Tornada,nie dostawałam jedzenia dopóki nie wykonałam zadania,a więc czasami nawet bardzo długo...Zerknęłam na zegarek,który wskazywał 12.'Więc jeszcze godzina do zaczęcia tego piekła.'Podniosłam głowę i zobaczyłam Temari,jak zwykle kłócącą się z Shikamaru.'Jak tak dalej pójdzie,to oni wyznają sobie uczucie na moim pogrzebie!'Jako że miałam "dobre" serce postanowiłam im pomóc.Niby przypadkiem,niby niechcący popchnęłam Temari prosto w objęcia Shikamaru,co prowadziło do jakże "niezamierzanego" pocałunku.
-'Gol!'Ups.-szepnęłam
Oderwali się od siebie,a moja cała czerwona przyjaciółka wrzasnęła:
-Hinata!
Zaczęłam uciekać,chociaż sama nie wiem dlaczego,przecież ona nie miała żadnych szans ani mnie złapać,ani pobić.Robiłam to chyba z tego samego powodu co poprzednio.Kiedy odwracałam się do tyłu,by sprawdzić gdzie jest,na kogoś wpadłam.Podniosłam głowę i ujrzałam wściekłą i nieźle spaloną Tsunade.
-Ohayo,Hokage-sama!-przywitałam się jak "słodka idiotka"-Pięknie dziś wyglądasz.To nowy odcień samooopalacza?
-Hyuuga!Nie uwierzysz kto mnie dzisiaj odwiedził.
-Johnny Deep?
-Nie!Dziś rano zaszczyciło mnie 56 mężczyzn,którzy oskarżają cię o pobicie!
-Tylko 56?Myślałam,że było ich więcej.
-Reszta leży w szpitalu!...Ostrzegałam cię!Od piątku zaczynasz pracę w akademii!
-Błagam tylko nie to!Wszystko tylko nie akademia!-rzuciłam się przed nią na kolana
-Nie poniżaj się.
-Proszę.Czasy akademii były najgorsze w moim życiu.
-Myślałam,że najgorsze było wyznanie miłości Naruto.
-To jest na drugim miejscu.-szepnęłam
-Niech ci będzie,ale to ostatni raz!
Wyminęła mnie i ruszyła do swojego biura.Nagle ktoś wrzasnął mi nad uchem:
-Co to kurde miało być?!Zwariowałaś?!
-Oh,daj mi spokój!Tsunade już mnie ukarała.
-Tsunade?A co ona ma do tego?Zmusiłaś ją do pocałunku z Kakashim?!Tylko gdzie on ma usta?
-Nie,idiotko.Za pobicie kilku zboczeńców omal nie wysłała mnie do akademii.
-He,serio?To musiałaś się nieźle napocić,żeby tej pracy nie dostać...Niech ci będzie,odpuszczę ci tym razem.
-Alleluja!-ruszyłyśmy do mojej pracy-A tak w ogóle to jak mogłaś mnie zostawić półnagą na korytarzu więziennym i pójść sobie spokojnie na misję?!
-Nie chciałam cię budzić.Byłaś tak zmęczona,że i tak by to pewnie nie za wiele pomogło.
-Pewnie masz rację.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Z salonu było słychać odgłosy telewizora i rozmowę Hezy przez telefon.Weszłam do kuchni,gdzie na moje nieszczęście siedział Naruto.
-Cześć.-przywitałam się
-Znowu nie wróciłaś na noc do domu.-burknął
-Za to ty pewnie spędziłeś ją z wysokim czołem.
-A ty z Uchihą.
-Wyobraź sobie,że nie.
-Akurat.
Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się szarpać i drzeć,ale zwabiliśmy tym Hezę.Rozdzieliła nas jednym porządnym ruchem.Postawiła dwa krzesła po jednej stronie stołu i kazała nam na nich usiąść,a sama zajęła miejsce po przeciwnej stronie.
-Ai chodź tu!-krzyknęła,a białowłosa niechętnie przerwała oglądanie-Weź notatnik,długopis i siadaj na blacie.
-Po co?-spytała zdziwiona
-Po jajco!Będziesz notować.
-Jasne.-jęknęła,a Wielka Matka zaczęła:
-Jako że widzę narastający między wami konflikt,który powoduje u mnie częste migreny i napady złości, musimy znaleść jakiś sposób na jego rozwiązanie.Teraz każdy z was będzie mógł powiedzieć o co ma pretensje do tej drugiej strony,ale jeśli ktoś będzie chciał temu drugiemu przerwać to oberwie ode mnie prądem,jasne?-spytała pokazując nam swoją naelektryzowaną dłoń
-Jasne.
Myślałam,że zaraz oszaleje.Od pół godziny kłócili się kto pierwszy ma przedstawić swoje racje.Spojrzałam na Ai,którą ta kłótnia bardzo bawiła.
-Dobra,dosyć tego!-ryknęłam-Siadać na dupie i zamknąć się...Hinata jest kobietą,więc ma pierwszeństwo.
-Ale...-chciał zaprotestować,ale przestraszył się jak uniosłam dłoń tak jakbym zaraz miała go uderzyć
-Zamknij się,bo jak cię parsknęł...-zasłonił się dłońmi-Zaczynaj,Hinata.
-Więc,przede wszystkim mam do niego żal o to,że nie potrafi zrozumieć,iż ta jego święta Sakura to niezłe ziółko!
-Ziółko?A ty to niby...-przerwał,bo poparzyłam go prądem
-Co ja mówiłam?!...Kontynuuj.
-To nie my pierwsze do niej wyskoczyłyśmy na nie,tylko ona nazwała mnie i ciebie,Heza,sukami.-pokiwałam głową,przypomianjąc sobie tamtą sytuację.-Po drugie on ma do mnie pretensje,że za mocno ją sponiewierałam na eliminacjach do naszej drużyny!
-Przez trzy tygodnie nie mogła się ruszyć!-znowu użyłam prądu
-Oj,straszne...-weschnęła-Po za tym czepia się,że zadaję się z Sasuke,mimo że jeszcze niedawno dał by się za niego pokroić!-chciał coś powiedzieć,ale przestraszył się mojej złej miny-No to chyba tyle.
-Teraz twoja kolej,Naruto.
-Więc moim zdaniem to wy się na Sakurę po prostu uwzięłyście!-Hinata zaczęła się śmiać-Czemu jej nie poparzysz?!
-Bo się z nią zgadzam.
-Po za tym zadaje się z Sasuke...
-Ale to moja sprawa z kim się spotykam!-krzyknęła,a ja poparzyłam ją prądem-Aua!
-Nie przerywaj.
-Może to nie moja sprawa,ale ja się o ciebie martwię.-słysząc to prychnęła-To morderca!
-To w tej kwestii się od siebie wiele nie różnią.-wtrąciłam się
-Może i tak,ale ja już nic nie rozumiem z tych waszych historii...Dalej...Powiedz mi Hinata,skoro od dawna byłaś taka silna,to dlaczego nie pokazałaś tego w czasie walki z Peinem?
-Ponieważ nie chciałam przegrać zakładu.Nie mogłam pozwolić Hezie wygrać.
-Mało brakowało,a dzisiaj wąchałabyś kwiatki od spodu!A tak w ogóle to o co chodziło z tym waszym zakładem?
-To był przypadek.Powiedziałam Hinacie,że nie wytrzyma udając cichą,nieśmiałą dziewczyneczkę do mojego pojawienia się w Konoha.
-To chore.
-Może,ale mów dalej.
-Wolałem tamtą Hinatę.-szepnął lekko zarumieniony
-A co?Łatwiej było mną manipulować,a może bawiła cię moja nieporadność?!
-Nie!Po prostu wtedy nie byłaś taka wyszczekana!
-To ty wolisz,żebym znowu była taka jak wtedy?!PO MOIM KURNA TRUPIE!
Już nawet nie reagowali na prąd,którym ich raziłam.'O co to to nie!'Wyprowadzili mnie z równowagi...
-Zamknąć paszcze!!!Mam was serdecznie dość!Chciałam żeby w domu panowała normalna atmosfera,ale wiecie co?W dupie to mam!Możecie się nawet pozabijać,nawet nie zmyję waszej brudnej krwi!
Walnęłam dłońmi o blat stołu i wyszłam,a Aiko za mną.Tak naprawdę to chciałam zobaczyć co zrobią. Schowałyśmy się za drzwiami i patrzyłyśmy na nich.
-Ona ma rację.Jeśli dalej tak będzie to naprawdę się pozabijamy.-powiedział Naruto
-No.-westchnęła Hinata
-To co,idziemy na ugodę?
-Dobra,ale mam kilka warunków: po pierwsze Sakura nie ma prawa wchodzić do tego mieszkania,po drugie zero komentarzy o moich późnych powrotach lub ubiorze,a przede wszystkim pogodzisz się z Sasuke.
-He?!Mowy nie ma!
-Nie uwierzę,że jest ci łatwo z tą nienawiścią.Ryzykowałeś dla niego swoje życie,a teraz nawet z nim normalnie nie rozmawiasz.-powiedziała,a on się naburmuszył
-Dobra,zgadzam się.A teraz mój warunek.
-Jeden?
-Nie jestem tak wymagający jak ty...Przynajmniej spróbujesz nie dowalać Sakurze.
-Ale to ona zaczyna!
-Nawet jeśli,jak to mówi Kakashi,bądź od niej mądrzejsza.
-Zgoda,tyle mogę ci obiecać.
Przybili sobie piątkę i się do siebie przytulili.
Aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia.Spojrzałam na Ai,która właśnie wyjęła aparat i zaczęła robić im zdjęcia.
-Co ty robisz?-spytałam
-Jak znowu zabiorą mi pilota do telewizora to będę miała czym im grozić.
Pokręciłam głową i spojrzałam na tę dwójkę,która już się od siebie odkleiła i jak gdyby nigdy nic zaczęli pić kawę.
-Ach ta młodzież.-westchnęłam
-Jesteś w ich wieku.
-Szczegół.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do moich poprzednich zajęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz