Nie chciało mi się otwierać oczu,ale zmusiły mnie do tego notoryczne uderzenia w czoło.Powolutku uniosłam powieki i zobaczyłam szklankę,którą Sasuke tycał mnie w głowę.Spojrzałam na obojętnął minę Uchihy i wyrwałam mu naczynie.
-Nie musiałeś mnie nią stukać w głowę.
Nic nie odpowiedział.Wstał i poszedł do kuchni.'Stary Sasuke wrócił.'Jęknęłam w myślach.Gdy sączyłam sobie w spokoju herbatkę rozległ się dzwonek do drzwi.Podniosłam się leniwie i poszłam otworzyć.Na zewnątrz stał Kakashi,którego moja obecność wyraźnie zaskoczyła.
-Jest Sasuke?-spytał
-Yhm.Sasuke!-wrzasnęłam
Na moje nieszczęście Hatake nie był sam,bo nagle na ganku pojawił się Sai i jakże znienawidzona przeze mnie osoba,Sakura.
-Co ty tu robisz,Hyuuga?!-wrzasnęła
-A co cię obchodzi co ona tutaj robi?-usłyszałam za sobą głos Uchihy
-A-a-ale...-jąkała się
-Co tu robicie?-zignorował ją i zwrócił się do Kakashiego
-Przyszliśmy dać ci powiadomienie od Tsunade.
Wręczył Sasuke niedużą kartkę,a on oparł się o moje ramię.Chyba po to bym też mogła zobaczyć,albo by rozwścieczyć Sakure.Jeśli tak,to mu się udało,bo była aż czerwona ze złości.Hokage napisała mu,że dziś o 14 ma się u niej stawić.'He?!Musieli się tyle fatygować,żeby dać mu TO?!'Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Czemu wy mi to dajecie,a nie jakiś członek ANBU?-spytał
-Bo chcieliśmy cię zobaczyć.-odpowiedział sensei
-Nie musieliście.-burknął
-Nie zaprosisz nas na herbatę?-spytał Sai
-A ty kto?
-To Sai,on cię zastąpił w drużynie 7.-poinformowałam obojętnie
-Eh,jak was nie zaproszę to Tsunade powie,że nie stosuję się do jej zaleceń.Właźcie.
Ustąpiliśmy miejsca w drzwiach,żeby mogli wejść. W między czasie poczułam na sobie wściekły wzrok Haruno.Westchnęłam ciężko,a gdy zniknęli w kuchni zwróciłam się do Uchihy:
-To ja spadam.
-Mowy nie ma!Nie zostawisz mnie z nimi samego.
-He,niby dlaczego?
-Bo ich jeszcze pozabijam.-szepnął,a ja się uśmiechnęłam
-A ja nie?
-Będziemy się nawzajem powstrzymywać.
Uśmiechnął się.Pierwszy raz się do mnie uśmiechnął(nie po pijaku).
-'Może nie będzie tak źle.'Zgoda.
Weszliśmy do kuchni.Sasuke zajął miejsce na przeciwko nieproszonej trójki,a ja wzięłam się za robienie herbaty.
-Więc,Sasuke.-zaczął Kakashi cały czas wlepiając we mnie wzrok-Co zamierzasz teraz robić?
-Jeszcze nie wiem.-odparł
-Jesteś w wiosce od miesiąca i jeszcze nie podjąłeś decyzji?
-Jak widać,nie.
Postawiłam przed każdym po kubku herbaty i usiadłam na miejscu obok Sasuke.
-Sasuke,po co ona tu z nami siedzi?-spytała Sakura
-A ty?-spytał Uchiha,którego wyraźnie irytowała
Naburmuszyła się i odwróciła głowę.Chciałam ją walnąć,ale Uchiha to zauważył i złapał za moją dłoń,co nie umknęło uwadze Kakashiego.Przeniosłam wzrok na Sai'a,który robił bardzo dziwną minę.Gdy zobaczył,że mu się przyglądam uśmiechnął się sztucznie i spytał:
-Co?Podobam ci się?
-Po moim trupie.-szepnęłam
Nie do końca pamiętam cały przebieg tego spotkania,ale musiałam powstrzymywać Sasuke 5 razy,a on mnie około 8.Było już wpół do drugiej,gdy w końcu zaczęli wychodzić.
-To do zobaczenia,Sasuke.-pożegnał się Kakashi
-Wpadnę tu około 18,ok?-spytała Sakura-No to do zobaczenia!
Nawet nie zdążył odpowiedzieć,bo szybko zniknęła za zakrętem.Pokiwałam głową i wróciłam do kuchni. Zaczęłam sprzątać po ich wizycie.
-Muszę biec do Tsunade.Idziesz ze mną,czy...?-spytał
-Idź.Ja zostanę i ogarnę ten chlew.
-Nie musisz u mnie sprzątać.
-Nie muszę,ale nie mam nic lepszego do roboty.-skrzywił się-Idź,nie przejmuj się.
-To powodzenia.-burknął
Złapał kurtkę i wyszedł.Zostałam sama.Ze sprzątaniem uwinęłam się całkiem szybko,więc jakoś tak od niechcenia weszłam na górę.Zaczęłam zwiedzać pokoje,aż zatrzymałam się się przy jednym zamkniętym na klucz.Wyjęłam niewielki kunai i po chwili usłyszałam cyknięcie zamka.Nacisnęłam klamkę i ostrożnie zajrzałam do środka.Wślizgnęłam się powolutku i zaczęłam się rozglądać.Gdy podeszłam do jednej z szafek
zauważyłam,że coś z niej wystaje.Wyciągnęłam trzy nieduże koperty i usiadłam na zakurzonym fotelu pod oknem.Wzięłam pierwszą,czerwoną z napisem ITACHI.Wtedy się zawahałam.Wiedziałam,że nie powinnam grzebać w jego rzeczach,ale ciekawość była zbyt wielka...Otworzyłam kopertę tak by jej nie zniszczyć.W środku było kilka zdjęć przedstawiających brata Sasuke i jakiegoś rudowłosego chłopaka,którego twarzy
nie kojarzyłam.Schowałam zdjęcia do koperty i zabrałam się za drugą,niebieską.Odwróciłam ją by zobaczyć napis.HEZA. Otworzyłam ją i wyjełam zawartość.Wszystkie przedstawiały Uzumaki w wieku od 13 do 16.'Wtedy była inna,przerażająca.'Schowałam je cały czas się uśmiechając.'Pora na ostatnią,białą.'Zdziwiło mnie,że nie było napisu.Wyjęłam zdjęcia i myślałam,że padnę.Były moje!Każde zrobione po zakończeniu wojny.
Nagle drzwi się otworzyły,a ja w ostatniej chwili zdążyłam ukryć się za jedną z szaf.'Obserwowałam cień chłopaka,który rozglądał się po pokoju.Po chwili wyszedł i ponownie zamknął drzwi na klucz. 'Shit!Jak ja teraz stąd wyjdę?'Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam sznur.Weszłam na parapet, zawiązałam linę na klamce okiennej i wyskoczyłam przez okno.Pociągnęłam za linkę i zamknęłam okno,a potem ją przecięłam.Szybko pobiegłam do drzwi i jak gdyby nigdy nic weszłam do środka.Sasuke siedział naburmuszony na kanapie w salonie.
-Gdzie byłaś?-spytał
-Eee...Ai przechodziła tędy,więc jak ją zobaczyłam to poprosiłam,by powiedziała Hezie,by się nie denerwowała.
-Jasne.-burknął
-A co chciała Tsunade?-spytałam siadając obok
-Nieważne.
-Widzę,że humorek panu gburowi nie dopisuje.-spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem
-Nie twój interes!
-Oj,oj jak groźnie.No nie bądź taki,powiedz!
Przysunęłam się bardzo blisko niego i zaczęłam szybko mrugać,a on się zmarszczył.
-Dobra,tylko nie rób takiej głupiej miny.
-Więc?-spytałam odsuwając się
-Tsunade kazała mi dokonać wyboru.
-Jakiego?
-Powiedziała,że skoro dorównuję sile Naruto to mogę dołoczyć do waszej drużyny.
-A druga opcja?
-Mogę dołączyć do waszej drużyny lub do drużyny gdzie jest Sakura i ten Sai.
-A ty wolisz?
-Nie wiem.
-Jak można nie wiedzieć?!-krzyknęłam
-Jak widać można.-warknął
-Sorry,to rzeczywiście może być trudne,bo jeśli wybierzesz współracę z nami będziesz miał dużo roboty,a po za tym...-powiedziałam po chwili namysłu
-...ludzie mogą nie zaakceptować,że ktoś taki jak ja jest w najsilniejszej drużnie w Konoha.-przerwał mi
-Phi.Jakoś do Hezy nie mieli zastrzerzeń...lub do Naruto.
-Ale Heza i Naruto nigdy nie zrobili nic złego dla tej wioski.
-Co do Naruto to owszem,nigdy,ale Heza...myślisz dlaczego dostałam misję zbadania wioski,w której żyła.
-A dostałaś?-spytał zdziwiony
-Ta.Wtedy się poznałyśmy.Chciała mnie zabić.-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie-Ach, nieważne... Sam musisz podjąć decyzję,więc zostawiam cię samego.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.Uważałam,że sam musi uporać się z tym dylematem.Idąc główną ulicą Konohy,ktoś do mnie zawołał:
-Hej,Hinata!A o starych przyjaciołach już nie pamiętasz?
Odwróciłam się i ujrzałam moich kolegów z drużyny 8.Kiba i Shino.Nie rozmawiałam z nimi od mojego przeniesienia.Pewnie mieli do mnie żal.
-Cześć.Jak tam?-spytałam
-Od kiedy cię nie ma jest trochę...dziwnie.-powiedział Izunaka-Nie mam się z kogo śmiać.
-A Sakura i Sai?-spytałam uśmiechając się smutno
-Sakury nie obchodzi nic co ma związek z "naszą drużyną",a Sai cały czas rzuca jakieś teksty o naszej męskości.-skrzywił się
-Może pójdziemy gdzieś porozmawiać?-zaproponowałam
-Teraz nie możemy,ale może przyjdziemy do ciebie kiedyś,ok?-zapoponował
-Jasne...To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Cześć.-pożegnał się Shino,a ja się uśmiechnęłam i ruszyłam do domu.
Było około w pół do dziesiątej,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi od mojego mieszkania,które zajmowałam w Konoha.Na zewnątrz stała przemoczona Hinata.
-Cześć,Temari!Co robisz?
-Właśnie skończyłam pisać raport,a co?
-A może dotrzymałabyś mi towarzystwa,w tych jakże trudnych chwilach.
-Jakich trudnych chwilach?-westchnęłam
-Naruto doprowadza mnie do szału,Heza ma o wszystko pretensje,Tsunade grozi pracą w akademii,mam wyrzuty sumienia względem Kiby i Shino,a do tego dochodzi jeszcze Sasuke...Chyba popadnę w alkoholizm.-wpadła mi w ramiona
-Widzę,że sytuacja jest trudna...Heh niech ci będzie,ale żadnego picia.Mam jutro misję.
-Arigato!
Przytuliła mnie mocno,a ja już zaczynałam żałować tej decyzji...
Około godziny 18,tak jak obiecała,zjawiła się Sakura.Przyklejała się do mnie,coś szeptała,ale ja jej nie słuchałem.Myślałem tylko o tym jak uciec.Okazja natrafiła się gdy poszła do kuchni po korkociąg. Wybiegłem z domu nawet nie wkładając butów.Wszystko było by dobrze gdyby nie deszcz,który tak niespodziewanie zaczął padać.Musiałem gdzieś pójść.Do domu nie mogłem,bo to było by jak samobójstwo. Zostało mi jedno wyjście.Po 10 minutach byłem już na miejscu.Nacisnąłem dzwonek,a po chwili drzwi otworzyła Heza.
-Tak?O,Sasuke.Co tu robisz?
Chyba naprawdę pełniła rolę Wielkiej Matki,jak to nazywała Hinata.Miała na sobie fartuszek,stare,podarte dresy,wyciągnięty podkoszulek,włosy niedbale splątane w kucyk,a do tego była ubrudzona mąką. Cóóóż... gdyby ktoś rok temu powiedział mi,że będzie tak wyglądać,wyśmiałbym go.
-Hej,przyszedłem do Hinaty.
-Nie ma jej,a coś się stało?
-Sakura okupuje mi chatę.
-Aha,w takim razie wchodź.
-Serio?
-I tak mamy tu obóz dla uchodźców.Wchodź.
Wszedłem,a ona od razu zaprowadziła mnie do kuchni.Przy stole siedziała ta mała dziewczynka o białych włosach,Tenten,Ino,Kurenai,Shikamaru i Choji.
-O!Pan zboczeniec!-krzyknęła radośnie białowłosa
-Ai!-trzepnęła ją po głowie Heza-Nie mówi się tak o gościach!
-Naruto mówi,że to zidiociały chwast.
-Zidiociały to jest on.-szepnęła "pani domu" i wzięła się za ugniatanie ciasta-Na co czekasz,Uchiha?Siadaj i pomóż nam.
-A co niby miałbym robić?-burknąłem
-Masz tu miskę z jagodami i poozdabiaj nimi ciasto.
-Po co wam tyle ciast?-spytałem biorąc moje przybory i siadając obok małej dziewczynki
-Tenten startuje w konkursie na wypieki.-poinformował obojętnie Shikamaru
-Choji nie zrzeraj ciasta!-krzyknęła Ino
-Ale o cło chłodzi?-wybełkotał
-O to że to nie jest dla ciebie!...Sasuke-kun!-zaszczebiotała-A po co przyszedłeś?
-Nie miałem gdzie się podziać,bo Sakura wpakowała mi się do domu.-burknąłem zgniatając jedną jagodę
-A to głupie Wielkie Czoło!
-Ino!Uspokój się,bo marnujesz owoce.
-A,sorry.
-Ej,mała.-zaczepiłem dziewczynkę siedzącą obok-Jak ty się nazywasz?
-Aiko Mizuki.Ale wszyscy mówią do mnie Ai.
-Ai?To znaczy miłość.
-Mało trafne imię,nie?-spytała i uśmiechnęła się szeroko,ale smutno
-Czemu?To dobrze jak imię coś znaczy.Wtedy czujesz,że dla twoich rodziców nawet taki szczegół jak znaczenie twojego imienia było bardzo ważne.
-Lubię cię.-powiedział po chwili namysłu,a ja się uśmiechnąłem
-Dzięki.
-Kurenai,twoje dziecko cały czas płacze,a ja i sensei nie wiemy co zrobić.-krzyknął Lee,który właśnie wszedł do kuchni
-Już idę.-westchnęła i poszła za nim
Po chwili usłyszeliśmy jakiś pisk i głośne uderzenie.Wszyscy zajrzeliśmy do pokoju obok,gdzie Lee i Gai próbowali złapać uciekające na czworakach niemowlę,a na kanapie siedziała załamana Kurenai. Niespodziewanie dziecko podpełzło do mnie i wyciągnęło ręce w górę.Ai zaczęła chichotać,a reszta (łącznie ze mną)patrzyło na malucha ze zdziwieniem.
-No co cię tak gapisz?-warknął Shikamaru-Weź ją na ręce zanim zacznie płakać.
Schyliłem się i nieudolnie ją podniosłem.Heza widząc mój problem podeszła do mnie i ułożyła mi ręce w odpowiedni sposób.Dziecko spojrzało na mnie z naburmuszoną miną,uniosło rączkę i tycnęła mnie w policzek.
-Coś mi się zdaje,że ona właśnie dała ci z liścia.-zaśmiała się Ai
-Nie przejmuj się,Sasuke.Ona tak daje ci do zrozumienia,że cię lubi.-powiedziała Kurenai zabierając ode mnie małą-Do tej pory tego "zaszczytu" doznałam tylko ja,Shikamaru,Heza i Hinata.
-Przyzwyczajaj się,Uchiha,bo jeśli nadal będziesz się tak zmieniać na dobre jak do tej pory,to niedługo może doczekasz swojego.-powiedziała Heza,po czym wystawiła mi język
Wieczór minął bardzo miło.Choji chciał nauczyć małą jak zjadać surowe ciasto,ale jednym uderzeniem patelnią powstrzymała go Tenten,Shikamaru cały czas jęczał coś o upierdliwości kobiet za co oberwał od Hezy,Gai i Lee szyli zielone wdzianko dla córki Kurenai,a ja z Ai i Ino zjedliśmy wszystkie jagody,więc ciasta nie było.
Heza poprzynosiła kilka materacy,śpiworów,koców,więc wszyscy spaliśmy poprzyciskani do siebie w salonie.Ja miałem najlepszą sytuację,bo moja miejscówka była na brzegu.Obok mnie leżała Ai,która rozłożyła się na całym materacu.Cały czas zastanawiałem się gdzie jest Hinata i Naruto,a także co robiła Sakura.Zasnąłem z rzadkim dla mnie uśmiechem na ustach.
cudo nie rozdział CUDO.. pięknie piszesz.. masz talent jakiego ja nie mam ... mam nadzieję że szybko napiszesz kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń