-Wstawaj,JEŁOPIE!Pali się budka z ramenem!
-Co?!To na co czekamy?!
Zerwał się z łóżka i zaczął się w pośpiechu ubierać.Nie wytrzymałam,zaczęłam się głośno śmiać co go najwyraźniej bardzo zdziwiło.Odwrócił się i spytał:
-Z czego się śmiejesz?
-Z twojej głupoty!
-Nie rozumiem.
-Nie sądziłam,że tak łatwo dasz się nabrać!
-Czyli,że nic się nie pali?
-Jasne,że nie.
-Jeju,czy ty chociaż raz mogłabyś mnie nie wkręcać?
-Nie.-krzyknęłam i się wyszczerzyłam
-Taka jesteś chytra...?
Podszedł do mnie,oplótł ramionami i odwrócił w kierunku okna,za którym jesień walczyła z zimą,by nie ustępować jej miejsca.
-Co ty wyrabiasz,błaźnie?-wycedziłam przez zęby
-Taka mała złośliwość...Jeszcze 8 miesięcy temu leżałabyś nieprzytomna na ziemi z niewyobrażalnie wielkim rumieńcem.
-Tęsknisz,co?Za tamtymi czasami.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak myślisz.-powiedziałam odpychając jego ręce-W każdym bądź razie,dzisiaj mi się nie wywiniesz. Idziemy do Sasuke i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu.
-Mam wizytę u dentysty.
-Ha!-krzyknęłam-Sprawdziłam i nie masz na dzisiaj żadnych planów.
-Jakie to upierdliwe.-westchnął
-A ty co,zapisałeś się do Shikamaru na lekcje jęczenia?Nawet mówisz jak ON!-krzyknęłam
-Cicho,idiotko.Już pewnie cały dom obudziłaś.
-No to na co jeszcze czekasz?Ruszaj do łazienki.
Wziął jakieś ubrania z szafy i wszedł do pomieszczenia na końcu korytarza,a ja usiadłam pod drzwiami. Nagle coś mi przyszło do głowy i powiedziałam tak żeby tylko on usłyszał:
-Nawet nie myśl o ucieczce przez okno jak w zeszłą środę.Na wszelki wypadek zakleiłam je super mocno, klejącą mazią.
-Ty małpo.-syknął
-Obiecałeś,że się z nim pogodzisz.
-Ale nie powiedziałem kiedy!
-Cicho!Przed chwilą sam mnie uciszałeś.
Po około 5 minutach wyszedł i niby niedługo mu to zajęło,ale dla mnie wydawało się,że to trwało wieki.
-A ty co,pana na wydaniu,że tak długo się mizdrzysz w łazience?-spytałam idąc za nim na dół
-I kto to mówi?!Ciekawy jestem co zrobisz bez twojego ukochanego kozaczka?
Chwycił mojego buta i wybiegł z nim na zewnątrz.Nie miałam innego obuwia,więc wzięłam drugiego w rękę i w samych skarpetkach ruszyłam za nim.
-Wracaj tu,kretynie!-krzyczałam,ale on ani myślał się zatrzymać-Taki jesteś chytry,to masz...-zatrzymałam się i złożyłam ręce formując pieczęcie-Motsureta tanmei*
Blondyn nagle padł na ziemię lekko zdumiony i nieruchomy.Podeszłam do niego,wyrwałam mu mojego kozaka i kucnęłam przy nim.
-I co,opłacało się?-spytałam wkładając buty
-Co zrobiłaś?
-Nic wielkiego,ale pamiętaj,że nie lubię biegać jesienią w samych skarpetkach-powiedziałam wstając
-Czy mogłabyś mnie już uwolnić?
-Nie.
-A to niby dlaczego?!
Wypuściłam z palców nitki czakry i obwiązałam nimi rękę Naruto.
-Po to byś mi nie uciekł.-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha
-Przecież nie planowałem ucieczki!Puść mnie!
Ignorując jego wrzaski pociągnęłam go prosto pod drzwi Uchihy.Było około wpół do 6,gdy nacisnęłam dzwonek, ale nikt nie otwierał.
-Może wyszedł.-powiedział Naruto,który leżał z głową w krzakach
-O tej porze?
-Sasuke ma różne dziwne pomysły.
-Nie dziwniejsze niż twoje...To co robimy?
-Wracamy do domu na pyszną jajeczniczkę Hezy,przykrywamy się kocem i oglądamy jakąś komedię.
-Ciiiiiiiiii!-uciszyłam go przykładając ucho do drzwi-Chyba ktoś idzie.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza.Odsunęłam się od drzwi,a po chwili pojawił się w nich zaspany Sasuke.
-Czego?-burknął
-Oho,widzę że zaznajamiałeś się z sake,które ci dałam.
-Hyuuga,co ty tu robisz o tej porze?
-Przyprowadziłam ci gościa.-odpowiedziałam wesoło i wskazałam na chłopaka w krzakach
-Naruto?
-Ohayo.-przywitał się bez entuzjazmu
-Coś ty mu zrobiła?
-Nic.Absolutnie nic.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami-No dobra.Trochę mnie wkurzył...Ale wiesz co jest trochę zimno,więc może byś nas wpuścił?
-Wchodźcie.-powiedział ziewając
Ustąpił nam miejsca w drzwiach,a ja wciągnęłam blondyna do środka.Od razu skierowałam się do kuchni, posadziłam go na krześle i zdjęłam jutsu.
-Geez,ale mnie bolą plecy.-jęknął
Zaczęłam robić herbatę,gdy do pomieszczenia wszedł właściciel.Nawet się nie odwracając powiedziałam:
-Wiem,że na trochę za dużo sobie pozwalam,ale dzisiaj musisz mi wybaczyć.
-Zawsze wybaczam.
Wydawało mi się,że się uśmiechnął,ale mogłam to tylko stwierdzić po przekleństwach Naruto,które rzucał pod nosem.Po chwili zalałam herbatę i postawiłam na stole trzy kubki.Podeszłam do Sasuke i szepnęłam mu do ucha:
-Nie udawaj takiego złego.Wiem,że chcesz się z nim dogadać.
Spojrzał na mnie niepewnie,a ja uśmiechnęłam się zachęcająco.Chyba się ugiął,bo zajął miejsce naprzeciwko Uzumakiego.Nie chciałam im przeszkadzać,więc wzięłam jeden z kubków i skierowałam się do salonu.
-A ty dokąd?-spytał Naruto
-He?To sprawa między wami,ja idę oglądać telewizję.
-O co to,to na pewno nie!-krzyknął Sasuke-To był twój pomysł,więc masz tu z nami siedzieć!
-Ale wy jesteście irytujący.-burknęłam siadając pomiędzy nimi
Chyba żaden z nich nie miał zamiaru zacząć,bo cisza trwała już jakieś 20 minut.Nagle Naruto kopnął mnie w nogę.Spojrzałam na niego,ale on udawał,że nic nie zrobił.Pokiwałam głową i wróciłam do picia herbatki.Po chwili poczułam uderzenie w kostkę ze strony Sasuke,ale on również udawał,że nic nie zrobił.Spojrzałam pod stół i nagle walnięto mnie z obu stron w głowę.Natychmiast się podniosłam i myślałam,że mnie krew zaleje!Te dwa głąby piły sobie spokojnie herbatkę udając,że nic nie robią."Tacy jesteście? No to zobaczymy kto jest lepszy!"Nastawiłam dwa palce i z całej siły zagwizdałam.Spojrzeli na mnie,a ja uderzyłam obu z pięści w twarz.Pospadali z krzeseł,a ja zaczęłam się chichotać.Najpierw spojrzeli po sobie,potem na mnie i również zaczęli się śmiać.Chyba mi się udało,bo pierwszy raz od wielu miesięcy Naruto uśmiechał się prawdziwie.Cieszył mnie ten widok...Sielanka trwałaby dłużej gdyby nie telefon Sasuke.Wstał z podłogi i poszedł odebrać.Wrócił po 5 minutach z niepewnym wyrazem twarzy.
-Kto dzwonił?-spytałam
-Tsunade.
-A co chciała?
-Pytała czy podjąłem już decyzję.
-No i...-ponagliłam
-Nie wiem.-szepnął
-Ale z ciebie idiota!Nie wiesz czy przyjąć coś o czym większość ludzi może tylko pomarzyć?
-O czy wy mówicie?-spytał Naruto
-Sasuke dostał propozycję dołączenia do naszej drużyny i idiota nie wie czy się zgodzić.
-Serio?-spytał Uchihy
-Ta.
-To nad czym się tu zastanawiać?!
Naruto wstał,podszedł do Sasuke,złapał go za ramiona i zaczął nim potrząsać.
-Przestań idioto!-warknął Uchiha i strzepnął jego ręce-Z tego co pamiętam to jeszcze 2 tygodnie temu rozwiesiłeś ogłoszenia z moim zdjęciem i napisem "Uwaga,psychopata!"
Zaczęłam chichotać przypominając sobie przerażone spojrzenia mijanych przez niego dziewczyn.
-Dobra,trochę przesadziłem.Przepraszam,ale błagam cię,zgódź się!Nie wiesz jakie to straszne być w drużynie jedynie z dwoma walniętymi babami.
-Ty,a w mordę chcesz?!-warknęłam
-Widzisz?
Sasuke uśmiechnął się,spojrzał na nas i spytał:
-Na pewno?
-Na 100%!-krzyknął blondyn
-Tylko potem nie ma reklamacji...To idę zadzwonić.
Wyszedł,a ja zostałam sama z Naruto,który cały czas się na mnie gapił.Nic nie mówił,tylko wlepiał we mnie te swoje gały.
-Czy mógłbyś przenieść swój szanowny wzrok na coś innego niż JA?!-spytałam niezadowolona
-Nie.-odpowiedział
-A co,zakochałeś się we mnie?-momentalnie się zarumienił i odwrócił głowę,by to ukryć.-Geez,zmieniasz się w dawną mnie.
Wtedy do pomieszczenia wrócił Uchiha,usiadł przy stole i powiedział:
-Hyuuga,Tsunade powiedziała że mamy się jutro razem stawić w jej biurze.
-Spoko.
Spędziliśmy u Uchihy cały dzień i pewnie siedzielibyśmy dłużej,gdyby nie Ai,która przyszła powiedzieć nam, że Wielka Matka się martwi.
Czekałem na Hinatę ponad pół godziny i zaczynałem się zastanawiać czy aby nie zapomniała.Po chwili zobaczyłem,że biegnie korytarzem z bułką w buzi i wkładając czarną kamizelkę.Stanęła przede mną i krzyknęła:
-Ohayo!Sorry,że tak długo,ale zaspałam.
-Jakoś mnie to nie dziwi.-burknąłem
-To co,idziemy?
-Idziemy.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy pozwolenie weszliśmy.W środku,ku naszemu zdziwieniu,oprócz Tsunade była również Sakura,która jak mnie zobaczyła uwiesiła mi się na ramieniu.
-O co chodzi,Tsunade-sama?-spytała Hinata
-Wasza trójka dostaje misję.-odpowiedziała Tsunade
-He?Nasza trójka?To znaczy ja,Sasuke i...Saaaakuuuuraaa?-to ostatnie przeszło jej przez usta z wielkim trudem.
-Dokładnie.
-Świetnie.-burknęła-A co mamy zrobić?
-W zeszłą środę na misję wyszły dwie nasze kunoichie,niestety od tamtej pory nie ma o nich żadnych informacji.Dlatego chcę abyście je znaleźli,nic więcej,po prostu do wioski mają wrócić ich ciała.
-Sądzisz,że...nie żyją.-spytałem
-Nie wiem,ale trzeba być na wszystko przygotowanym...A tak w ogóle obie są w twoim funclubie,Sasuke.
Tylko wzruszyłem ramionami,bo jakoś nie rozumiałem co to miało do rzeczy.
-Kiedy mamy wyruszyć?-spytała Hinata
-Dzisiaj o 18.
-Jasne...No to my się zbieramy.-zarządziła Hyuuga-Do zobaczenia,Tsunade-sama!
Wyleciała z gabinetu ciągnąc mnie i Sakurę za ręce.Zatrzymała się dopiero na skrzyżowaniu głównych ulic.
-To spotykamy się za 15 minut pod bramą?-spytałem
-Tak.-odpowiedziała granatowowłosa-Ty,Sakura!Tylko się nie spóźnij!Na razie.
Pobiegła w kierunku swojego domu,a ja zostałem sam z Sakurą,która robiła zdziwioną minę.
-Co ci?-spytałem
-Pierwszy raz od wielu miesięcy zwróciła się do mnie po imieniu.
-Gratulację!-poklepałem ją po plecach-To do zobaczenia.
Hinata wpadła do domu i od razu pobiegła do swojego pokoju.Chwyciła torbę i zaczęła wkładać do niej ubrania i broń.Nagle w drzwiach stanęła Heza,która przyglądała się temu co robiła jej przyjaciółka.
-Idziesz na misję?-spytała
-Tak.
-Za ile wrócisz?
-Nie wiem.
-Dać ci coś?
-Nie,dzięki.-zapięła torbę i stanęła na przeciwko blondynki-Powiedz Ai,że kiedy indziej przyjdę na jej trening.
-Jasne.
-Do zobaczenia.-pożegnała się zbiegając po schodach
-Cześć.-krzyknęła za nią
Białooka biegła ulicami Konohy.Już z oddali widziała sylwetkę Sasuke przy bramie.Widząc,że biegnie w jego stronę wstał.
-Jesteś sama?-spytał
-Tak,a co?Nie ma jej jeszcze?
-No,nie ma.
-Trudno,poczekamy.
Usiadła przy jednym ze słupów,a on zaczął się nerwowo przechadzać.Po 5 minutach przybiegła zasapana Sakura i gdy już trochę odpoczęła,powiedziała:
-Przepraszam za spóźnienie,ale moja mama jest chora i musiałam się z nią pożegnać.
-Nie ma sprawy,rozumiemy.-powiedziała Hinata wstając,a oni patrzyli na nią zdziwieni
-A ty olej napędowy wypiłaś?-spytał Sasuke
-Nie,czemu?
-Nieważne.Idziemy?
-Tak!-krzyknęła Sakura
Ruszyli,sami nie wiedząc co ich czeka...
Motsureta tanmei*-poplątane żyły
-Mam wizytę u dentysty.
-Ha!-krzyknęłam-Sprawdziłam i nie masz na dzisiaj żadnych planów.
-Jakie to upierdliwe.-westchnął
-A ty co,zapisałeś się do Shikamaru na lekcje jęczenia?Nawet mówisz jak ON!-krzyknęłam
-Cicho,idiotko.Już pewnie cały dom obudziłaś.
-No to na co jeszcze czekasz?Ruszaj do łazienki.
Wziął jakieś ubrania z szafy i wszedł do pomieszczenia na końcu korytarza,a ja usiadłam pod drzwiami. Nagle coś mi przyszło do głowy i powiedziałam tak żeby tylko on usłyszał:
-Nawet nie myśl o ucieczce przez okno jak w zeszłą środę.Na wszelki wypadek zakleiłam je super mocno, klejącą mazią.
-Ty małpo.-syknął
-Obiecałeś,że się z nim pogodzisz.
-Ale nie powiedziałem kiedy!
-Cicho!Przed chwilą sam mnie uciszałeś.
Po około 5 minutach wyszedł i niby niedługo mu to zajęło,ale dla mnie wydawało się,że to trwało wieki.
-A ty co,pana na wydaniu,że tak długo się mizdrzysz w łazience?-spytałam idąc za nim na dół
-I kto to mówi?!Ciekawy jestem co zrobisz bez twojego ukochanego kozaczka?
Chwycił mojego buta i wybiegł z nim na zewnątrz.Nie miałam innego obuwia,więc wzięłam drugiego w rękę i w samych skarpetkach ruszyłam za nim.
-Wracaj tu,kretynie!-krzyczałam,ale on ani myślał się zatrzymać-Taki jesteś chytry,to masz...-zatrzymałam się i złożyłam ręce formując pieczęcie-Motsureta tanmei*
Blondyn nagle padł na ziemię lekko zdumiony i nieruchomy.Podeszłam do niego,wyrwałam mu mojego kozaka i kucnęłam przy nim.
-I co,opłacało się?-spytałam wkładając buty
-Co zrobiłaś?
-Nic wielkiego,ale pamiętaj,że nie lubię biegać jesienią w samych skarpetkach-powiedziałam wstając
-Czy mogłabyś mnie już uwolnić?
-Nie.
-A to niby dlaczego?!
Wypuściłam z palców nitki czakry i obwiązałam nimi rękę Naruto.
-Po to byś mi nie uciekł.-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha
-Przecież nie planowałem ucieczki!Puść mnie!
Ignorując jego wrzaski pociągnęłam go prosto pod drzwi Uchihy.Było około wpół do 6,gdy nacisnęłam dzwonek, ale nikt nie otwierał.
-Może wyszedł.-powiedział Naruto,który leżał z głową w krzakach
-O tej porze?
-Sasuke ma różne dziwne pomysły.
-Nie dziwniejsze niż twoje...To co robimy?
-Wracamy do domu na pyszną jajeczniczkę Hezy,przykrywamy się kocem i oglądamy jakąś komedię.
-Ciiiiiiiiii!-uciszyłam go przykładając ucho do drzwi-Chyba ktoś idzie.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza.Odsunęłam się od drzwi,a po chwili pojawił się w nich zaspany Sasuke.
-Czego?-burknął
-Oho,widzę że zaznajamiałeś się z sake,które ci dałam.
-Hyuuga,co ty tu robisz o tej porze?
-Przyprowadziłam ci gościa.-odpowiedziałam wesoło i wskazałam na chłopaka w krzakach
-Naruto?
-Ohayo.-przywitał się bez entuzjazmu
-Coś ty mu zrobiła?
-Nic.Absolutnie nic.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami-No dobra.Trochę mnie wkurzył...Ale wiesz co jest trochę zimno,więc może byś nas wpuścił?
-Wchodźcie.-powiedział ziewając
Ustąpił nam miejsca w drzwiach,a ja wciągnęłam blondyna do środka.Od razu skierowałam się do kuchni, posadziłam go na krześle i zdjęłam jutsu.
-Geez,ale mnie bolą plecy.-jęknął
Zaczęłam robić herbatę,gdy do pomieszczenia wszedł właściciel.Nawet się nie odwracając powiedziałam:
-Wiem,że na trochę za dużo sobie pozwalam,ale dzisiaj musisz mi wybaczyć.
-Zawsze wybaczam.
Wydawało mi się,że się uśmiechnął,ale mogłam to tylko stwierdzić po przekleństwach Naruto,które rzucał pod nosem.Po chwili zalałam herbatę i postawiłam na stole trzy kubki.Podeszłam do Sasuke i szepnęłam mu do ucha:
-Nie udawaj takiego złego.Wiem,że chcesz się z nim dogadać.
Spojrzał na mnie niepewnie,a ja uśmiechnęłam się zachęcająco.Chyba się ugiął,bo zajął miejsce naprzeciwko Uzumakiego.Nie chciałam im przeszkadzać,więc wzięłam jeden z kubków i skierowałam się do salonu.
-A ty dokąd?-spytał Naruto
-He?To sprawa między wami,ja idę oglądać telewizję.
-O co to,to na pewno nie!-krzyknął Sasuke-To był twój pomysł,więc masz tu z nami siedzieć!
-Ale wy jesteście irytujący.-burknęłam siadając pomiędzy nimi
Chyba żaden z nich nie miał zamiaru zacząć,bo cisza trwała już jakieś 20 minut.Nagle Naruto kopnął mnie w nogę.Spojrzałam na niego,ale on udawał,że nic nie zrobił.Pokiwałam głową i wróciłam do picia herbatki.Po chwili poczułam uderzenie w kostkę ze strony Sasuke,ale on również udawał,że nic nie zrobił.Spojrzałam pod stół i nagle walnięto mnie z obu stron w głowę.Natychmiast się podniosłam i myślałam,że mnie krew zaleje!Te dwa głąby piły sobie spokojnie herbatkę udając,że nic nie robią."Tacy jesteście? No to zobaczymy kto jest lepszy!"Nastawiłam dwa palce i z całej siły zagwizdałam.Spojrzeli na mnie,a ja uderzyłam obu z pięści w twarz.Pospadali z krzeseł,a ja zaczęłam się chichotać.Najpierw spojrzeli po sobie,potem na mnie i również zaczęli się śmiać.Chyba mi się udało,bo pierwszy raz od wielu miesięcy Naruto uśmiechał się prawdziwie.Cieszył mnie ten widok...Sielanka trwałaby dłużej gdyby nie telefon Sasuke.Wstał z podłogi i poszedł odebrać.Wrócił po 5 minutach z niepewnym wyrazem twarzy.
-Kto dzwonił?-spytałam
-Tsunade.
-A co chciała?
-Pytała czy podjąłem już decyzję.
-No i...-ponagliłam
-Nie wiem.-szepnął
-Ale z ciebie idiota!Nie wiesz czy przyjąć coś o czym większość ludzi może tylko pomarzyć?
-O czy wy mówicie?-spytał Naruto
-Sasuke dostał propozycję dołączenia do naszej drużyny i idiota nie wie czy się zgodzić.
-Serio?-spytał Uchihy
-Ta.
-To nad czym się tu zastanawiać?!
Naruto wstał,podszedł do Sasuke,złapał go za ramiona i zaczął nim potrząsać.
-Przestań idioto!-warknął Uchiha i strzepnął jego ręce-Z tego co pamiętam to jeszcze 2 tygodnie temu rozwiesiłeś ogłoszenia z moim zdjęciem i napisem "Uwaga,psychopata!"
Zaczęłam chichotać przypominając sobie przerażone spojrzenia mijanych przez niego dziewczyn.
-Dobra,trochę przesadziłem.Przepraszam,ale błagam cię,zgódź się!Nie wiesz jakie to straszne być w drużynie jedynie z dwoma walniętymi babami.
-Ty,a w mordę chcesz?!-warknęłam
-Widzisz?
Sasuke uśmiechnął się,spojrzał na nas i spytał:
-Na pewno?
-Na 100%!-krzyknął blondyn
-Tylko potem nie ma reklamacji...To idę zadzwonić.
Wyszedł,a ja zostałam sama z Naruto,który cały czas się na mnie gapił.Nic nie mówił,tylko wlepiał we mnie te swoje gały.
-Czy mógłbyś przenieść swój szanowny wzrok na coś innego niż JA?!-spytałam niezadowolona
-Nie.-odpowiedział
-A co,zakochałeś się we mnie?-momentalnie się zarumienił i odwrócił głowę,by to ukryć.-Geez,zmieniasz się w dawną mnie.
Wtedy do pomieszczenia wrócił Uchiha,usiadł przy stole i powiedział:
-Hyuuga,Tsunade powiedziała że mamy się jutro razem stawić w jej biurze.
-Spoko.
Spędziliśmy u Uchihy cały dzień i pewnie siedzielibyśmy dłużej,gdyby nie Ai,która przyszła powiedzieć nam, że Wielka Matka się martwi.
Czekałem na Hinatę ponad pół godziny i zaczynałem się zastanawiać czy aby nie zapomniała.Po chwili zobaczyłem,że biegnie korytarzem z bułką w buzi i wkładając czarną kamizelkę.Stanęła przede mną i krzyknęła:
-Ohayo!Sorry,że tak długo,ale zaspałam.
-Jakoś mnie to nie dziwi.-burknąłem
-To co,idziemy?
-Idziemy.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy pozwolenie weszliśmy.W środku,ku naszemu zdziwieniu,oprócz Tsunade była również Sakura,która jak mnie zobaczyła uwiesiła mi się na ramieniu.
-O co chodzi,Tsunade-sama?-spytała Hinata
-Wasza trójka dostaje misję.-odpowiedziała Tsunade
-He?Nasza trójka?To znaczy ja,Sasuke i...Saaaakuuuuraaa?-to ostatnie przeszło jej przez usta z wielkim trudem.
-Dokładnie.
-Świetnie.-burknęła-A co mamy zrobić?
-W zeszłą środę na misję wyszły dwie nasze kunoichie,niestety od tamtej pory nie ma o nich żadnych informacji.Dlatego chcę abyście je znaleźli,nic więcej,po prostu do wioski mają wrócić ich ciała.
-Sądzisz,że...nie żyją.-spytałem
-Nie wiem,ale trzeba być na wszystko przygotowanym...A tak w ogóle obie są w twoim funclubie,Sasuke.
Tylko wzruszyłem ramionami,bo jakoś nie rozumiałem co to miało do rzeczy.
-Kiedy mamy wyruszyć?-spytała Hinata
-Dzisiaj o 18.
-Jasne...No to my się zbieramy.-zarządziła Hyuuga-Do zobaczenia,Tsunade-sama!
Wyleciała z gabinetu ciągnąc mnie i Sakurę za ręce.Zatrzymała się dopiero na skrzyżowaniu głównych ulic.
-To spotykamy się za 15 minut pod bramą?-spytałem
-Tak.-odpowiedziała granatowowłosa-Ty,Sakura!Tylko się nie spóźnij!Na razie.
Pobiegła w kierunku swojego domu,a ja zostałem sam z Sakurą,która robiła zdziwioną minę.
-Co ci?-spytałem
-Pierwszy raz od wielu miesięcy zwróciła się do mnie po imieniu.
-Gratulację!-poklepałem ją po plecach-To do zobaczenia.
Hinata wpadła do domu i od razu pobiegła do swojego pokoju.Chwyciła torbę i zaczęła wkładać do niej ubrania i broń.Nagle w drzwiach stanęła Heza,która przyglądała się temu co robiła jej przyjaciółka.
-Idziesz na misję?-spytała
-Tak.
-Za ile wrócisz?
-Nie wiem.
-Dać ci coś?
-Nie,dzięki.-zapięła torbę i stanęła na przeciwko blondynki-Powiedz Ai,że kiedy indziej przyjdę na jej trening.
-Jasne.
-Do zobaczenia.-pożegnała się zbiegając po schodach
-Cześć.-krzyknęła za nią
Białooka biegła ulicami Konohy.Już z oddali widziała sylwetkę Sasuke przy bramie.Widząc,że biegnie w jego stronę wstał.
-Jesteś sama?-spytał
-Tak,a co?Nie ma jej jeszcze?
-No,nie ma.
-Trudno,poczekamy.
Usiadła przy jednym ze słupów,a on zaczął się nerwowo przechadzać.Po 5 minutach przybiegła zasapana Sakura i gdy już trochę odpoczęła,powiedziała:
-Przepraszam za spóźnienie,ale moja mama jest chora i musiałam się z nią pożegnać.
-Nie ma sprawy,rozumiemy.-powiedziała Hinata wstając,a oni patrzyli na nią zdziwieni
-A ty olej napędowy wypiłaś?-spytał Sasuke
-Nie,czemu?
-Nieważne.Idziemy?
-Tak!-krzyknęła Sakura
Ruszyli,sami nie wiedząc co ich czeka...
Motsureta tanmei*-poplątane żyły
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz