Get your dropdown menu: profilki, free stuff: freetems
SasuHina-Coś wielkiego zrodzone z niczego
wtorek, 25 września 2012
Nowy blog
Nie mam pomysłu!Planuję zawiesić tego bloga i zacząć pracować nad drugim,od początku.Mam nadzieję,że dobrze wyjdzie :) Tutaj dodaję link:sasuhina-love-is-stupid-feeling.blogspot.com
sobota, 8 września 2012
Rozdział 8
Od znalezienia zmasakrowanych ciał minął zaledwie tydzień,a rada już ogłosiła,że zakazane jest o tym wspominać.Nie za dobrze się z tym czułam,ponieważ to ja musiałam pilnować,by tego przestrzegano.Ale nie wypadało się martwić,nie tego dnia.Bowiem właśnie wtedy miała się odbyć najważniejsza uroczystość od 100lat...Od samego rana słyszałam krzyki Hezy.Zeszłam na dół i od razu zostałam zjechana za późne wstanie. Usiadłam przy stole,nalałam sobie herbaty i zaczęłam obserwować.
-Dobra,sprawdź teraz.-powiedziała Heza podając Naruto jego garnitur
-Naprawdę muszę tam iść?-jęknął
-Tak.Jesteś Tercera,więc nie masz wyjścia.
Do kuchni weszła Ai trzymając w jednej ręce szarą,krótką sukienkę,a w drugiej długą,granatową.
-Wielka,którą mam włożyć?-spytała
-Tę granatową i weź do niej ten szary pasek,który leży na szafce w salonie.
-OK.
-A ty co tu jeszcze robisz?Szykuj się!-krzyknęła do mnie Heza z trudem rozczesując włosy blondyna
-Po co?Pójdę w dresach.
-A w łeb chcesz?!...A tak w ogóle mam nadzieję,że wiesz iż każdy z Wielkiej Trójki musi mieć towarzysza?
-He?Co?
-No tak...Naruto...pewnie idzie z Sakurą.-burknęła
-Nie...Odmówiła mi.
-To masz mało czasu,by kogoś znaleźć.-widać było,że odmowa Haruno bardzo ją ucieszyła
-Hinata,pójdziesz ze mną?-spytał
-Nie może.-ubiegła mnie Heza
-A to niby dlaczego?
-Bo to musi być ktoś spoza naszej trójki,jasne?
-Geez.
-A co z tobą?-spytałam-Idziesz z Gaarą?
-Nie,nie mogę.-odpowiedziała ze smutkiem.-On jest Kazekage,a ja...Cóż,nie martw się mną,tylko myśl z kim ty pójdziesz.
Było mi jej strasznie żal,bo wiedziałam jak to strasznie musi boleć ich oboje...Dopiłam do końca herbatę, złapałam za kurtkę i jeszcze przed wyjściem krzyknęłam do Hezy:
-Pamiętasz,że umówiłyśmy się z Tenten,Temari i Ino?
-Tak,ale się spóźnię!-krzyknęła
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w kierunku parku gdzie miałyśmy się spotkać.Nie zdziwiło mnie,że wszystkie już były...
-Hej,Hinata!-krzyknęła Ino
-Ohayo.-przywitałam się
-A gdzie Heza?-spytała Temari
-Przyjdzie później,bo musi wyprawić Naruto.
-Jasne...To co,idziemy?
Zachodziłyśmy do wszystkich mijanych sklepów.Ino "kąpała się"w stercie ubrań,Temari cały czas narzekała, Tenten szukała jakiejś biżuterii,a ja znudzona chrupałam pokkiego (ostatnio jadłam ich strasznie dużo).
-Czy my naprawdę nie możemy iść do jakiegoś normalnego sklepu,tylko rozbijamy się po byle jakich szmateksach?-jęczała Temari
-Jak jesteś taka mądra,to sama coś znajdź!-warknęła Ino
-A proszę cię bardzo!
Zaprowadziła nas do jakiegoś sklepu niedaleko na obrzeżach wioski.Tenten aż zaklaskała w dłonie,a Ino mimowolnie musiała przyznać jej rację.Nawet ja zaczęłam przechadzać się między wieszakami,mimo że znałam się na tym jak ksiądz na rodzeniu...Niedługo po tym dołączyła do nas Heza.Wszystkie już wybrały sobie ciuchy,tylko ja jak ta sierota nie wiedziałam co wybrać.
-Idź do przebieralni.-rozkazała Temari stając nade mną
-He?Ale ja nic nie wybrałam...
-My to zrobimy.
Kazały mi się ubierać w przeróżne sukienki i każdą po kolei oceniały,nie pokazując mi not.W pewnym momencie zabrały jedną,nadal nie pokazując którą.Wybrały jeszcze jakieś buty i inne duperele.Zapłaciły,a Heza pociągnęła mnie za rękę do jakiegoś salonu.Łeb mnie już bolał od ich ciągłych krzyków.Gdy jakaś kobieta rozczesywała mi włosy do pomieszczenia weszli Kiba,Naruto i Sasuke.Nasza obecność trochę ich chyba zdziwiła.Usadzili Uchihę obok mnie,a sami usiedli gdzieś dalej.
-Czego użyli,by cię zmusić do przyjścia tutaj?-spytałam po jakimś czasie
-Wiadra wody i mydła w buzi.
-Nieźle!-zaśmiałam się
-Niech zgadnę,przygotowują cię do tego czegoś co jest dziś wieczorem?
-No,a najgorsze jest to,że muszę przyjść z kimś!...Chyba pójdę z pudełkiem Pokky.-dodałam z grymasem
-Chodź ze mną.
-He?-spytałam nie dowierzając-Żartujesz,czy serca nie masz?
-Ani jedno,ani drugie.Pytam poważnie...Zarówno ty jak i ja na tym skorzystamy.
-A ty niby jak?
-Te wrzeszczy-mordy dadzą mi w końcu spokój,a poza tym po prostu chcę.
-Przez "wrzeszczy-mordy" masz na myśli swoje fanki?
-Ta.-westchnął
-Skoro tak,...to niech będzie.Pójdę z tobą.
Heza przez całą drogę do domu,ani razu nie pozwoliła mi zajrzeć do torby,by sprawdzić co kupiły.Weszłyśmy do domu.Temari rzuciła się na kanapę obok Ai,Ino poleciała do kuchni,a Tenten wbiegła do salonu i od razu złapała za pilota.
-Dobra,chodźcie tutaj!-zarządziła Heza-Zasłońcie okna i zamknijcie dokładnie drzwi...Bierzcie swoje torby...
Podeszła do mnie i wręczyła mi dużą niebieską.Otworzyłam niepewnie i aż się załamałam."One mnie kiedyś wykończą!"Wyciągnęłam króciutką,czerwoną sukienkę i kremowe buty na nie za wysokim obcasie. Spojrzałam na Hezę,która właśnie wkładała czarną,krótką sukienkę oraz tego samego koloru buty i aż zazdrość za gardło ściskała,że ona będzie w tym wyglądać rewelacyjnie!
-Nie kupiłyśmy ci butów z wyższym obcasem,żebyś nie była równa z Sasuke.-powiedziała widząc moje niezadowolone spojrzenie.
-A wy skąd wiecie,przecież zaprosił mnie po zakupach?-spytałam
-Och,błagam cię!-jęknęła Tenten-To było wiadome od początku.
-A wy się na wróżbitki do telewizji szkoliłyście,czy co?!-warknęłam
-Nie złość się,tylko wkładaj!-rozkazała Ino
"Kurde,następna!"Miała na sobie fioletową sukienkę z suwakiem,a na stopach pomarańczowe buty na bardzo wysokim obcasie.Z wielkim grymasem przebrałam się w mojego ciuszka, usiadłam na kanapie i zaczęłam oceniać
w co są przebrane moje przyjaciółki...
HEZA INO TEMARI TENTEN Najchętniej to bym sobie wtedy w łeb strzeliła!"Pastwią się tutaj nade mną!"
Około wpół do szóstej,gdy robiło się już ciemno zaczęłyśmy się zbierać.Szłam trochę z tyłu,gdy usłyszałam,że ktoś mnie woła:
-Segundo-sama!-odwróciłam się
-O,Kristin!Witaj.
-Pięknie pani wygląda,Segundo-sama!
-Ta,bo jest ciemno.-burknęłam
-Niech pani tak nie mówi!-warknęła
-Dziękuje.
-Hinata!-usłyszałam głos Sasuke
Stanął przy mnie ze swoją jak zwykle naburmuszoną miną i rękami w kieszeniach.A co do jego stroju to... mógł chociaż zapiąć guziki do końca.
-Hej.
-Sasuke Uchiha-sama-szepnęła Kristin,u której mimo ciemności widoczny był rumieniec.
-"Geez,ona też?"
-Ładnie wyglądasz.-burknął Uchiha
-Dzięki...Idziemy?
-Yhm.
Wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy w kierunku wielkiej hali wybudowanej na obrzeżach miasta.Jeszcze raz zerknęłam na moją podwładną,która odprowadzała nas smutnym wzrokiem.
-Do zobaczenia,Kristin!-krzyknęłam na do widzenia,ale nic nie odpowiedziała,tylko zacisnęła dłonie w pięści
-To co masz dzisiaj robić?-spytał wybudzając mnie z zamyślenia
-Nic wielkiego.Wyjść na scenę,coś zrobić i zejść.
-Aha.
Weszliśmy do eleganckiego budynku i tak jak przypuszczałam wszyscy się na nas gapili.Próbując to zignorować podeszliśmy do Hezy,która nerwowo wystukiwała rytm obcasem.
-Co ci?-spytałam
-Ten kretyn jeszcze nie przyszedł!
Wtedy światło trochę przygasło,a na wysokim podeście pojawili się Kage wiosek.
-Odbębnijmy to i chodźmy się napić!-szepnęła Tsunade,ale i tak wszyscy to usłyszeli
Z tego co się dowiedzieliśmy to każda trójka ma wrzucić do wielkiego znicza coś,co ma związek z krajem, w którym znajduje się ich wioska,więc my musieliśmy go podpalić.Gdy wioska mgły wlewała do niego wodę, usłyszeliśmy jakieś skrzypienie.Spojrzałam na sufit i zauważyłam,że powstały na nim jakieś pęknięcia,z których sypał się tynk.Nagle cała warstwa się oderwała,a przez wielką dziurę,prosto do znicza,wypadł Naruto.Wzięłam pochodnię i podpaliłam.
-No to koniec.-westchnęłam i zeszłam z podestu
Usłyszałam jeszcze głośny śmiech Hezy i krzyk Naruto,którego pewnie poparzyło.By uniknąć wysłuchiwania pretensji,weszłam po wysokich schodach na górę i usiadłam na parapecie.Było to cholernie upierdliwe przez tę sukienkę.
-Masz.-usłyszałam po jakimś czasie.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Sasuke,który wyciągał w moim kierunku rękę z kieliszkiem.
-Dzięki.
-A teraz chodź.-rozkazał łapiąc mnie za dłoń
-Ej?Co...?
-Przyszłaś ze mną,więc czemu się dziwisz?-spytał patrząc mi głęboko w oczy
-Ale...A nic.Niech będzie.
Na dole impreza rozkręciła się na całego.Podeszliśmy do Hezy,która właśnie tłukła Naruto torebką Ino.
-Ty idioto!Co ja ci mówiłam?!-wrzeszczała-A tak w ogóle z kim przyszedłeś?-spytała już trochę spokojniej.
-Aua.-jęknął rozmasowując kark.-Z...
Nie nacieszył się długo spokojem,bo Sakura walnęła go z pięści w twarz.Zauważyłam,że od uderzenia rozerwało jej sukienkę na boku.Na szczęście dla Naruto,odciągnął ją Sai.Coś tam jeszcze wrzeszczała,ale czarnowłosy włożył jej głowę do jakiejś wielkiej wazy,za co z resztą porządnie oberwał...
-I coś ty narobił kretynie?-spytałam spokojnie
-Przynajmniej ty mnie nie bijesz...A przyszedłem z Shion.
Zdziwiło mnie to,bo myślałam,że nie mają ze sobą kontaktu.Tak naprawdę to nigdy jej nie spotkałam...
-Zaprosiłeś ją?-spytała Temari
-Nie ja.Tsunade.-westchnął
-Naruto-kun!
-Idzie.-jęknął
Podeszła do nas nie za wysoka dziewczyna o bladych oczach i bardzo jasnych,blond włosach,ubrana w zieloną yukatę oraz czarne baleriny.
-Ohayo!-przywitała się-Jestem Shion.
-A,to ty jesteś tą dziewczyną,która poprosiła mojego brata,by został ojcem jej dziecka.-zaczęła Heza,a ja i Temari zachłysnęłyśmy się ze śmiechu szampanem.-Jestem Heza.
Uścisnęła jej dłoń i podała kieliszek.
-Dziękuje i bardzo mi miło.-uśmiechnęła się,a ja musiałam przyznać,że była bardzo ładna.-Ty pewnie jesteś Hinata.-zwróciła się do mnie
-Tak,cześć.Sporo o tobie słyszałam.
-He?Serio?-zdziwiła się
-Jak ten przygłup wrócił z tej misji to przez miesiąc o nikim innym nie mówił tylko o tobie.-powiedziałam,a ona bardzo mocno się zarumieniła,zresztą Naruto też...
Nie minęło wiele czasu,kiedy ja i Heza udałyśmy się do baru.Gdy przechylałyśmy już kieliszek ktoś do nas podszedł.
-Heza?-dziewczyna aż znieruchomiała
Odwróciła się przodem do Gaary,który patrzył na nią z lekkim niepokojem.Zachichotałam i duszkiem wypiłam zawartość kieliszka.Heza tymczasem patrzyła to na kieliszek,to na chłopaka.W pewnym momencie rozłożyła ręce i powiedziała:
-Nie próbuj mnie zmieniać.
Zaczęłam chichotać i żeby nie oberwać,odeszłam.Nagle za dłonie złapał mnie Sasuke.
-E?A ty co robisz?-spytałam
-Geez,upilnowanie cię jest naprawdę trudne.
Czułam na sobie spojrzenia wielu niezadowolonych "wrzeszczy-mord".Złapał mnie jedną ręką w talii,a drugą chwycił za dłoń.Odruchowo przeniosłam wolną rękę na jego ramię.Nie znałam piosenki,która leciała w tle, ale gdy myślałam o niej i o tym,że tańczę z gburowatym Sasuke,który wtedy się uśmiechał,to musiałam zaciskać usta by nie zacząć się śmiać.Patrzyłam w jego ciemne oczy i zaczynałam tonąć.Nie myślałam o tym co robię,ani o czym myślę,tylko przybliżałam się do niego z każdą chwilą coraz bliżej.Nie wiem co,by się stało gdyby nie głos,który natychmiast nas obudził.
-Można?
Ktoś wyciągnął w moją stronę rękę.Uniosłam wzrok i aż mnie zatkało..."Neji!"Puściłam dłoń Sasuke i spojrzałam na kuzyna niezadowolonym wzrokiem.
-To jak?Mogę prosić?-ponowił pytanie
Spojrzałam na Sasuke w poszukiwaniu pomocy,ale jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji.Wzruszył tylko ramionami i odwrócił głowę.Złapałam dłoń kuzyna i ruszyłam za nim.Nie podobało mi się to.Liczyłam na to,że piosenka szybko się skończy,a ja będę mogła uciec.
-Dlaczego nic nie mówisz?-spytał
-Nie mam nic do powiedzenia.
-No,oczywiście.Bo to moja winna,że wszystko się tak potoczyło!
-Nie musisz wrzeszczeć.
-Twój ojciec ma do ciebie sprawę.
-To niech napisze list.
-Jesteś denerwująca,wiesz?Skończ już te wygłupy i wracaj do domu.
-I zostać twoją żoną,a potem do końca życia na garnuszku ojca?O co to,to nie!
-Czy ty wszystko musisz widzieć w tak pesymistycznych barwach?
-Wiesz co?Piosenka się już skończyła,więc żegnam.
Machnęłam ręką i odeszłam.Byłam na maksa wkurzona,więc żeby nikogo nie zranić poszłam na jeden z górnych balkonów.Usiadłam na barierce i znudzona zaczęłam patrzeć na gwieździste niebo.
-Geez,aleś ty przewidywalna.
-Zwykle w takich sytuacjach pojawia się przystojny książę,ale jak widzę ja na coś takiego nie zasłużyłam, prawda Sasuke?
Uśmiechnął się i do mnie podszedł.
-A skąd wiesz,że to nie ja jestem tym księciem?-szepnął mi do ucha
-Baka!Co ty gadasz?
-A co,nieprawda?
Nachylił się nade mną i pocałował w policzek.Stanęłam jak wryta,a on zaczął chichotać.
-Teme!Co to miało być?!...Ej dokąd idziesz?!Wracaj tu!
-Hai,hai.
Machnął na mnie ręką i wrócił do środka.
-He...Poczekaj tylko,kiedyś cię dopadnę.-westchnęłam
Uśmiechnęłam się,bo znów czułam to ciepło na swoich policzkach...
-He?Co?
-No tak...Naruto...pewnie idzie z Sakurą.-burknęła
-Nie...Odmówiła mi.
-To masz mało czasu,by kogoś znaleźć.-widać było,że odmowa Haruno bardzo ją ucieszyła
-Hinata,pójdziesz ze mną?-spytał
-Nie może.-ubiegła mnie Heza
-A to niby dlaczego?
-Bo to musi być ktoś spoza naszej trójki,jasne?
-Geez.
-A co z tobą?-spytałam-Idziesz z Gaarą?
-Nie,nie mogę.-odpowiedziała ze smutkiem.-On jest Kazekage,a ja...Cóż,nie martw się mną,tylko myśl z kim ty pójdziesz.
Było mi jej strasznie żal,bo wiedziałam jak to strasznie musi boleć ich oboje...Dopiłam do końca herbatę, złapałam za kurtkę i jeszcze przed wyjściem krzyknęłam do Hezy:
-Pamiętasz,że umówiłyśmy się z Tenten,Temari i Ino?
-Tak,ale się spóźnię!-krzyknęła
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w kierunku parku gdzie miałyśmy się spotkać.Nie zdziwiło mnie,że wszystkie już były...
-Hej,Hinata!-krzyknęła Ino
-Ohayo.-przywitałam się
-A gdzie Heza?-spytała Temari
-Przyjdzie później,bo musi wyprawić Naruto.
-Jasne...To co,idziemy?
Zachodziłyśmy do wszystkich mijanych sklepów.Ino "kąpała się"w stercie ubrań,Temari cały czas narzekała, Tenten szukała jakiejś biżuterii,a ja znudzona chrupałam pokkiego (ostatnio jadłam ich strasznie dużo).
-Czy my naprawdę nie możemy iść do jakiegoś normalnego sklepu,tylko rozbijamy się po byle jakich szmateksach?-jęczała Temari
-Jak jesteś taka mądra,to sama coś znajdź!-warknęła Ino
-A proszę cię bardzo!
Zaprowadziła nas do jakiegoś sklepu niedaleko na obrzeżach wioski.Tenten aż zaklaskała w dłonie,a Ino mimowolnie musiała przyznać jej rację.Nawet ja zaczęłam przechadzać się między wieszakami,mimo że znałam się na tym jak ksiądz na rodzeniu...Niedługo po tym dołączyła do nas Heza.Wszystkie już wybrały sobie ciuchy,tylko ja jak ta sierota nie wiedziałam co wybrać.
-Idź do przebieralni.-rozkazała Temari stając nade mną
-He?Ale ja nic nie wybrałam...
-My to zrobimy.
Kazały mi się ubierać w przeróżne sukienki i każdą po kolei oceniały,nie pokazując mi not.W pewnym momencie zabrały jedną,nadal nie pokazując którą.Wybrały jeszcze jakieś buty i inne duperele.Zapłaciły,a Heza pociągnęła mnie za rękę do jakiegoś salonu.Łeb mnie już bolał od ich ciągłych krzyków.Gdy jakaś kobieta rozczesywała mi włosy do pomieszczenia weszli Kiba,Naruto i Sasuke.Nasza obecność trochę ich chyba zdziwiła.Usadzili Uchihę obok mnie,a sami usiedli gdzieś dalej.
-Czego użyli,by cię zmusić do przyjścia tutaj?-spytałam po jakimś czasie
-Wiadra wody i mydła w buzi.
-Nieźle!-zaśmiałam się
-Niech zgadnę,przygotowują cię do tego czegoś co jest dziś wieczorem?
-No,a najgorsze jest to,że muszę przyjść z kimś!...Chyba pójdę z pudełkiem Pokky.-dodałam z grymasem
-Chodź ze mną.
-He?-spytałam nie dowierzając-Żartujesz,czy serca nie masz?
-Ani jedno,ani drugie.Pytam poważnie...Zarówno ty jak i ja na tym skorzystamy.
-A ty niby jak?
-Te wrzeszczy-mordy dadzą mi w końcu spokój,a poza tym po prostu chcę.
-Przez "wrzeszczy-mordy" masz na myśli swoje fanki?
-Ta.-westchnął
-Skoro tak,...to niech będzie.Pójdę z tobą.
Heza przez całą drogę do domu,ani razu nie pozwoliła mi zajrzeć do torby,by sprawdzić co kupiły.Weszłyśmy do domu.Temari rzuciła się na kanapę obok Ai,Ino poleciała do kuchni,a Tenten wbiegła do salonu i od razu złapała za pilota.
-Dobra,chodźcie tutaj!-zarządziła Heza-Zasłońcie okna i zamknijcie dokładnie drzwi...Bierzcie swoje torby...
Podeszła do mnie i wręczyła mi dużą niebieską.Otworzyłam niepewnie i aż się załamałam."One mnie kiedyś wykończą!"Wyciągnęłam króciutką,czerwoną sukienkę i kremowe buty na nie za wysokim obcasie. Spojrzałam na Hezę,która właśnie wkładała czarną,krótką sukienkę oraz tego samego koloru buty i aż zazdrość za gardło ściskała,że ona będzie w tym wyglądać rewelacyjnie!
-Nie kupiłyśmy ci butów z wyższym obcasem,żebyś nie była równa z Sasuke.-powiedziała widząc moje niezadowolone spojrzenie.
-A wy skąd wiecie,przecież zaprosił mnie po zakupach?-spytałam
-Och,błagam cię!-jęknęła Tenten-To było wiadome od początku.
-A wy się na wróżbitki do telewizji szkoliłyście,czy co?!-warknęłam
-Nie złość się,tylko wkładaj!-rozkazała Ino
"Kurde,następna!"Miała na sobie fioletową sukienkę z suwakiem,a na stopach pomarańczowe buty na bardzo wysokim obcasie.Z wielkim grymasem przebrałam się w mojego ciuszka, usiadłam na kanapie i zaczęłam oceniać
w co są przebrane moje przyjaciółki...
HEZA INO TEMARI TENTEN Najchętniej to bym sobie wtedy w łeb strzeliła!"Pastwią się tutaj nade mną!"
Około wpół do szóstej,gdy robiło się już ciemno zaczęłyśmy się zbierać.Szłam trochę z tyłu,gdy usłyszałam,że ktoś mnie woła:
-Segundo-sama!-odwróciłam się
-O,Kristin!Witaj.
-Pięknie pani wygląda,Segundo-sama!
-Ta,bo jest ciemno.-burknęłam
-Niech pani tak nie mówi!-warknęła
-Dziękuje.
-Hinata!-usłyszałam głos Sasuke
Stanął przy mnie ze swoją jak zwykle naburmuszoną miną i rękami w kieszeniach.A co do jego stroju to... mógł chociaż zapiąć guziki do końca.
-Hej.
-Sasuke Uchiha-sama-szepnęła Kristin,u której mimo ciemności widoczny był rumieniec.
-"Geez,ona też?"
-Ładnie wyglądasz.-burknął Uchiha
-Dzięki...Idziemy?
-Yhm.
Wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy w kierunku wielkiej hali wybudowanej na obrzeżach miasta.Jeszcze raz zerknęłam na moją podwładną,która odprowadzała nas smutnym wzrokiem.
-Do zobaczenia,Kristin!-krzyknęłam na do widzenia,ale nic nie odpowiedziała,tylko zacisnęła dłonie w pięści
-To co masz dzisiaj robić?-spytał wybudzając mnie z zamyślenia
-Nic wielkiego.Wyjść na scenę,coś zrobić i zejść.
-Aha.
Weszliśmy do eleganckiego budynku i tak jak przypuszczałam wszyscy się na nas gapili.Próbując to zignorować podeszliśmy do Hezy,która nerwowo wystukiwała rytm obcasem.
-Co ci?-spytałam
-Ten kretyn jeszcze nie przyszedł!
Wtedy światło trochę przygasło,a na wysokim podeście pojawili się Kage wiosek.
-Odbębnijmy to i chodźmy się napić!-szepnęła Tsunade,ale i tak wszyscy to usłyszeli
Z tego co się dowiedzieliśmy to każda trójka ma wrzucić do wielkiego znicza coś,co ma związek z krajem, w którym znajduje się ich wioska,więc my musieliśmy go podpalić.Gdy wioska mgły wlewała do niego wodę, usłyszeliśmy jakieś skrzypienie.Spojrzałam na sufit i zauważyłam,że powstały na nim jakieś pęknięcia,z których sypał się tynk.Nagle cała warstwa się oderwała,a przez wielką dziurę,prosto do znicza,wypadł Naruto.Wzięłam pochodnię i podpaliłam.
-No to koniec.-westchnęłam i zeszłam z podestu
Usłyszałam jeszcze głośny śmiech Hezy i krzyk Naruto,którego pewnie poparzyło.By uniknąć wysłuchiwania pretensji,weszłam po wysokich schodach na górę i usiadłam na parapecie.Było to cholernie upierdliwe przez tę sukienkę.
-Masz.-usłyszałam po jakimś czasie.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Sasuke,który wyciągał w moim kierunku rękę z kieliszkiem.
-Dzięki.
-A teraz chodź.-rozkazał łapiąc mnie za dłoń
-Ej?Co...?
-Przyszłaś ze mną,więc czemu się dziwisz?-spytał patrząc mi głęboko w oczy
-Ale...A nic.Niech będzie.
Na dole impreza rozkręciła się na całego.Podeszliśmy do Hezy,która właśnie tłukła Naruto torebką Ino.
-Ty idioto!Co ja ci mówiłam?!-wrzeszczała-A tak w ogóle z kim przyszedłeś?-spytała już trochę spokojniej.
-Aua.-jęknął rozmasowując kark.-Z...
Nie nacieszył się długo spokojem,bo Sakura walnęła go z pięści w twarz.Zauważyłam,że od uderzenia rozerwało jej sukienkę na boku.Na szczęście dla Naruto,odciągnął ją Sai.Coś tam jeszcze wrzeszczała,ale czarnowłosy włożył jej głowę do jakiejś wielkiej wazy,za co z resztą porządnie oberwał...
-I coś ty narobił kretynie?-spytałam spokojnie
-Przynajmniej ty mnie nie bijesz...A przyszedłem z Shion.
Zdziwiło mnie to,bo myślałam,że nie mają ze sobą kontaktu.Tak naprawdę to nigdy jej nie spotkałam...
-Zaprosiłeś ją?-spytała Temari
-Nie ja.Tsunade.-westchnął
-Naruto-kun!
-Idzie.-jęknął
Podeszła do nas nie za wysoka dziewczyna o bladych oczach i bardzo jasnych,blond włosach,ubrana w zieloną yukatę oraz czarne baleriny.
-Ohayo!-przywitała się-Jestem Shion.
-A,to ty jesteś tą dziewczyną,która poprosiła mojego brata,by został ojcem jej dziecka.-zaczęła Heza,a ja i Temari zachłysnęłyśmy się ze śmiechu szampanem.-Jestem Heza.
Uścisnęła jej dłoń i podała kieliszek.
-Dziękuje i bardzo mi miło.-uśmiechnęła się,a ja musiałam przyznać,że była bardzo ładna.-Ty pewnie jesteś Hinata.-zwróciła się do mnie
-Tak,cześć.Sporo o tobie słyszałam.
-He?Serio?-zdziwiła się
-Jak ten przygłup wrócił z tej misji to przez miesiąc o nikim innym nie mówił tylko o tobie.-powiedziałam,a ona bardzo mocno się zarumieniła,zresztą Naruto też...
Nie minęło wiele czasu,kiedy ja i Heza udałyśmy się do baru.Gdy przechylałyśmy już kieliszek ktoś do nas podszedł.
-Heza?-dziewczyna aż znieruchomiała
Odwróciła się przodem do Gaary,który patrzył na nią z lekkim niepokojem.Zachichotałam i duszkiem wypiłam zawartość kieliszka.Heza tymczasem patrzyła to na kieliszek,to na chłopaka.W pewnym momencie rozłożyła ręce i powiedziała:
-Nie próbuj mnie zmieniać.
Zaczęłam chichotać i żeby nie oberwać,odeszłam.Nagle za dłonie złapał mnie Sasuke.
-E?A ty co robisz?-spytałam
-Geez,upilnowanie cię jest naprawdę trudne.
Czułam na sobie spojrzenia wielu niezadowolonych "wrzeszczy-mord".Złapał mnie jedną ręką w talii,a drugą chwycił za dłoń.Odruchowo przeniosłam wolną rękę na jego ramię.Nie znałam piosenki,która leciała w tle, ale gdy myślałam o niej i o tym,że tańczę z gburowatym Sasuke,który wtedy się uśmiechał,to musiałam zaciskać usta by nie zacząć się śmiać.Patrzyłam w jego ciemne oczy i zaczynałam tonąć.Nie myślałam o tym co robię,ani o czym myślę,tylko przybliżałam się do niego z każdą chwilą coraz bliżej.Nie wiem co,by się stało gdyby nie głos,który natychmiast nas obudził.
-Można?
Ktoś wyciągnął w moją stronę rękę.Uniosłam wzrok i aż mnie zatkało..."Neji!"Puściłam dłoń Sasuke i spojrzałam na kuzyna niezadowolonym wzrokiem.
-To jak?Mogę prosić?-ponowił pytanie
Spojrzałam na Sasuke w poszukiwaniu pomocy,ale jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji.Wzruszył tylko ramionami i odwrócił głowę.Złapałam dłoń kuzyna i ruszyłam za nim.Nie podobało mi się to.Liczyłam na to,że piosenka szybko się skończy,a ja będę mogła uciec.
-Dlaczego nic nie mówisz?-spytał
-Nie mam nic do powiedzenia.
-No,oczywiście.Bo to moja winna,że wszystko się tak potoczyło!
-Nie musisz wrzeszczeć.
-Twój ojciec ma do ciebie sprawę.
-To niech napisze list.
-Jesteś denerwująca,wiesz?Skończ już te wygłupy i wracaj do domu.
-I zostać twoją żoną,a potem do końca życia na garnuszku ojca?O co to,to nie!
-Czy ty wszystko musisz widzieć w tak pesymistycznych barwach?
-Wiesz co?Piosenka się już skończyła,więc żegnam.
Machnęłam ręką i odeszłam.Byłam na maksa wkurzona,więc żeby nikogo nie zranić poszłam na jeden z górnych balkonów.Usiadłam na barierce i znudzona zaczęłam patrzeć na gwieździste niebo.
-Geez,aleś ty przewidywalna.
-Zwykle w takich sytuacjach pojawia się przystojny książę,ale jak widzę ja na coś takiego nie zasłużyłam, prawda Sasuke?
Uśmiechnął się i do mnie podszedł.
-A skąd wiesz,że to nie ja jestem tym księciem?-szepnął mi do ucha
-Baka!Co ty gadasz?
-A co,nieprawda?
Nachylił się nade mną i pocałował w policzek.Stanęłam jak wryta,a on zaczął chichotać.
-Teme!Co to miało być?!...Ej dokąd idziesz?!Wracaj tu!
-Hai,hai.
Machnął na mnie ręką i wrócił do środka.
-He...Poczekaj tylko,kiedyś cię dopadnę.-westchnęłam
Uśmiechnęłam się,bo znów czułam to ciepło na swoich policzkach...
niedziela, 19 sierpnia 2012
Rozdział 7
-Geez,przechodzimy tędy po raz 3!-wrzasnęłam-To twoja wina,Uchiha!
-Nie drzyj się!Jak jesteś taka mądra to użyj tego swojego Byakugana!-wrzasnął
-Nie.
-Nie?A to niby dlaczego?!
-Ponieważ ona nie chce używać czegoś co jest związane z jej klanem,z którego zresztą odeszła.-odpowiedziała za mnie Sakura
-Jaka z ciebie idiotka!Masz za wielką dumę!
-I kto to mówi?!
-Oj,Hinata!Proszę,tylko ten jeden raz.-pisnęła Sakura
-Dobra.-ugięłam się
Stanęłam w lekkim rozkroku,złożyłam ręce inaczej niż zwykle,bo złączyłam je jak do modlitwy i krzyknęłam otwierając szeroko oczy:
-Byakugan Intenso!
Zaczęłam przeszukiwać okolice o wiele szybciej i dalej niż za pomocą zwykłego Byakugana.
-Intenso?-usłyszałam szept Sasuke
-To ulepszony Byakugan.Tylko Hinata umie się nim posługiwać,ale musiała za niego i za pozostałe techniki związane ze wzrokiem wiele zapłacić.-odszepnęła Sakura
-To znaczy?
Ich rozmowa o mnie trochę mnie dezorientowała,ale nie mogłam im nic powiedzieć,ponieważ musiałabym przerwać.Chociaż przeszukałam już kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych to nic nie znalazłam.
-Przez tydzień miała zabandażowane oczy.-odpowiedziała Sakura
Opuściłam ręce i się do nich odwróciłam.
-I co?-spytał Uchiha
-Nic.Przeszukałam wiele kilometrów,ale nic,nawet skrawka ubrania.-westchnęłam
-Trudno.
-To co teraz?-spytała Sakura
-Robi się późno,powinniśmy gdzieś zanocować.-zaproponowałam
-Po co?-spytał Sasuke
-Bo Sakura już długo tak nie pociągnie,a ja nie zamierzam jej nieść!
-Ale mi nic nie jest,naprawdę!
-Nie udawaj silnej...Hinata ma rację.Niedaleko jest mała wioska,więc możemy się tam zatrzymać.
-No to chodźmy.-powiedziałam
Na miejscu byliśmy już po paru minutach.Wioska dudniła życiem.Ludzie w kimonach,lampiony na ulicach, fajerwerki,krzyki,śmiechy.Sasuke chwycił nas za ręce i pociągną w kierunku jakiegoś pensjonatu na wzgórzu.Weszliśmy do środka i od razu podeszliśmy do biurka stojącego na środku szerokiego korytarza.
-Dobry wieczór!-przywitał się Uchiha-Są jakieś wolne pokoje?
-Witam!-przywitała się staruszka siedząca za biurkiem-Macie farta,został mi jeszcze jeden...Poproszę wasze dane...
-Sakura Haruno,Hinata Hyuuga,Uchiha Sasuke.-wymienił
-Skąd jesteście?-spytała podając nam klucz
-Z Konohy.
-Aha.To dobrej nocy,dzieci z liścia.
-Nawzajem.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy po długich schodach na 3 piętro.Sasuke otworzył drzwi i zanim zdążyliśmy mrugnąć Sakura wbiegła do środka i rzuciła się na środkowe łóżko.
-Zajmuję!-krzyknęła
Spojrzałam na Sasuke,który był wyraźnie zażenowany.Oboje dobrze wiedzieliśmy,że chodziło jej tylko o to by nas od siebie odizolować.Weszłam do środka cały czas kręcąc głową i zajęłam posłanie pod oknem. Około w pół do dziesiątej usłyszeliśmy ciche chrapanie dochodzące ze środkowego łóżka.Żeby tego nie słuchać wsadziłam sobie słuchawki do uszu,ustawiłam "Yoshio Masuda - You"ll never be alone" i jakoś tak pod jej wpływem oczy same mi się zamknęły...Obudziłam się około 23.Podniosłam się i spojrzałam na łóżko po przeciwnej stronie pokoju,które było puste.Jakoś nie dziwiło mnie,że wybył.Złapałam za kurtkę i wyszłam.Na zewnątrz był ogromny tłum,więc z trudem przeciskałam się do przodu.Nagle usłyszałam jakieś piski z baru po prawej stronie ulicy.Weszłam do środka i zastałam Sasuke próbującego pozbyć się namolnych adoratorek.Podeszłam do stolika,przy którym siedział.
-A ty gdzie tak nagle zniknąłeś?-spytałam
-A to kto,Sasuke-kun?-spytała jedna z dziewczyn
Chłopak spojrzał na mnie,wstał i oplótł mnie od tyłu w talii.
-To jest Hinata-chan,moja dziewczyna.
-"Cooooooooooooooooooooooooo?!"-wrzasnęłam w myślach
-He,szczęściara!-powiedziały dziewczyny odchodząc
-Sasuke,chodź!Wychodzimy!
Złapałam go za rękę i cały czas się uśmiechając wyszliśmy na zewnątrz.
-Zanim cię zabiję,możesz mi powiedzieć o czym ty myślałeś?-spytałam przez zęby
-O tobie.-odpowiedział z uśmiechem
-Ty cholero!-warknęłam
-Oj,nie bądź taka!-powiedział oplatając mnie ramieniem
-Boże,ileś ty wypił?!
-Trochę.
-Trochę?!Na mój węch to obaliłeś kilka beczek.
Weszliśmy do pokoju,a ja ostrożnie położyłam go na łóżku.
-~Hinata~-westchnął
-Tak,tak,Hinata.Dobrze,że chociaż to pamiętasz...Spij dobrze.
-Hinata,chodź tu!
Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Puść mnie,idioto!Sakura się jeszcze obudzi.
-To niech się budzi.-burknął przytulając mnie
-Sasuke,śpij!-warknęłam wstając
Położyłam się na moim łóżku,chwilę jeszcze popatrzyłam na Uchihę i zasnęłam.Następnego dnia obudziły mnie śpiewy Sakury.Otworzyłam oczy i ujrzałam załamanego Uchihę siedzącego pod drzwiami.Wstałam i ignorując protesty Haruno wypchnęłam ją z łazienki.Umyłam się,przebrałam i wyszłam rozczesując włosy.
-Uchiha,co ty taki markotny?-spytałam
-Bo mi wspomnienia z wczoraj wracają.
-Jakie wspomnienia?-spytała Sakura
-Napił się wczoraj i lekko rozrabiał,ale żeby od razu z tego powodu wyjście blokować,to ja nie rozumiem.-powiedziałam zwalając go z przejścia i wychodząc
-A ty dokąd?-krzyknął za mną
-Idę się za pokój rozliczyć.
Zeszłam na dół i podeszłam do recepcji.Tym razem za biurkiem siedział szczupły chłopak o czarnych włosach.
-Dzień dobry,przyszłam zapłacić za pokój.-powiedziałam
-Dzień dobry!Za który?
-237.
-2000yenów.
-A mam takie pytanie...Widział pan te dwie dziewczyny?-spytałam
Podałam mu zdjęcie poszukiwanych.
-Ta,były w mieście.Widziałem je trzy dni temu.Kupowały broń u tutejszego handlarza.
-Jesteś pewny?
-Tak.Ta z długimi włosami pomogła mi w wyborze prezentu dla matki.
-A nie wiesz dokąd poszły?
-Mówiły,że idą w kierunku Wioski Piasku.
-Ale to w przeciwnym kierunku.-szepnęłam do siebie
-Co?
-Nic,nieważne.Dziękuje,tu ma pan pieniądze.Do widzenia.
Wróciłam do pokoju,gdzie Sasuke walił w drzwi od łazienki.
-Sakura,otwórz drzwi!Nie zachowuj się jak dziecko!-krzyczał
-Co wy odwalacie?!-spytałam
-Zaczęła się do mnie przyklejać,więc powiedziałem jej że i tak z tego nic nie będzie,a ona się popłakała i zamknęła w łazience.-powiedział
W tym momencie Sakura otworzyła drzwi i cała zapłakana wrzasnęła:
-Jesteś bezduszną kreaturą człowieka!Nie masz uczuć,gburze!
Złapała swój plecak i wybiegła z pokoju.Spojrzałam na smutną twarz Sasuke i spytałam:
-Nie mogliście się pokłócić później?
Wybiegłam za nią.Na szczęście siedziała na ławce pod hotelem,więc nie musiałam jej daleko szukać. Usiadłam obok,a ona niespodziewanie się do mnie przytuliła.
-Geez,Sakura!Nie za dużo tej miłości?-nie odpowiedziała,tylko zaczęła jeszcze głośniej szlochać-Oj i co ja mam z tobą zrobić?Nie płacz.Teraz masz przynajmniej pewność,że do siebie nie pasujecie.
-Ale dlaczego tak jest?Starałam się jak mogłam,a on...Nigdy,nawet przez chwilę,nie spojrzał na mnie tak jak na ciebie!
-He?Co ty pleciesz?
-Tobie to dobrze.Masz mnóstwo adoratorów,siłę,dobrą pracę,pozycję w wiosce,ciekawą osobowość i talent aktorski.
-Przestań,bo zrobi mi się ciebie żal!Może im mam te wszystkie rzeczy,ale nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa ani rodziny.Całe życie udawałam kogoś innego,starałam się,walczyłam,a ty miałaś wszystko podane na talerzu...Nie przejmuj się.Znajdziesz jeszcze kogoś kto cię pokocha.
-Serio?
-Na pewno...Ale moim zdaniem powinnaś zapuścić włosy.
-Tak myślisz?Może i racja.-otarła łzy i się uśmiechnęła-Wiesz,chciałabym przeprosić ciebie i Hezę.Trochę źle się zachowałam w stosunku do was.
-Nie musisz nas przepraszać,po prostu się zmień.Już wolałam tamtą,lekko irytującą Sakurę,niż wredną małpę i idiotkę.
-Może i tak...Dobra!Mamy misję do wykonania,nie?
-Ta...To idę po Uchihę.
Wstałam i weszłam do recepcji gdzie Sasuke siedział z głową między kolanami.Podeszłam do niego i poklepałam po plecach.Podniósł głowę i na mnie spojrzał.
-Zamieniam się powoli w Hezę...Chodź,już wiem gdzie ich szukać.
Szliśmy lasem.Sakura na początku,ja za nią,a Sasuke na końcu.Po chwili Haruno przyśpieszyła i zniknęła między krzakami.Nie dziwiło mnie to,bo powiedziała mi,że chce nastraszyć Uchihę.Jakoś w to nie wierzyłam, ale nie miałam serca jej tego mówić.Szliśmy w ciszy,aż usłyszeliśmy jej krzyk.Myślałam,że to jest jej plan,ale gdy zaczęła wrzeszczeć moje imię zaniepokojona pobiegłam w jej kierunku,a Sasuke za mną. Wybiegliśmy na niewielką polanę ze stawem i to co zobaczyliśmy ucieszyłoby niejednego fana horrorów. Ja i Sasuke wiele razy spotkaliśmy się z taką masakrą,ale ona, nawet jeśli była medycznym ninja,nigdy czegoś takiego nie widziała.Podchodziła do porozrzucanych kończyn i tykała je nogą,ciężko oddychając.Spojrzała na zakrwawioną wodę i chyba wtedy zauważyła dwie kobiece głowy nabite na kijki,bo zaczęła głośno krzyczeć.Podbiegłam do niej i zaczęłam ją uspokajać.Sasuke podszedł do dwóch głów,wyjął zdjęcie i porównał je.Spojrzał na mnie błagalnie,a ja już rozumiałam,że znaleźliśmy nasze zaginione kunoichie.
Zbierałem kończyny do dwóch oddzielnych worków,a Hinata cały czas przytulała przerażoną Haruno.Nie wiedziałem,kiedy Hyuuga stała się taka opiekuńcza w stosunku do niej.
-Będę rzygać!-krzyknęła różowa i pobiegła w krzaki
-Może wezwać kogoś do pomocy?Z nią nie jest dobrze.-powiedziała Hyuuga
-Od kiedy ty się tak nią przejmujesz,co?
-Od teraz!Spójrz na nią!Chcesz,żeby ją w psychiatryku zamknęli?!
-Nie...To co robimy?
-Pobiegnę do wioski i sprowadzę pomoc.Zajmie mi to 2 minuty,o ile spotkam kogoś użytecznego.
-Ok.Tylko uważaj na siebie.-szepnąłem
-A co to?Czyżby pan Uchiha się o mnie martwił?
-Nic z tych rzeczy!
-Aha,akurat...No to do zobaczenia!Level one!
Po chwili już jej nie było.Sakura wróciła i położyła się na torbach.Jako że nie chciałem by znowu wymiotowała sprzątnąłem pozostałe części i zamknąłem worki.Spojrzałem na nią.Irytowała mnie jej postawa, ale nie mogłem jej winić za strach.W tym momencie na polanie pojawili się Hinata, Shikamaru, Temari i Heza.Ta ostatni natychmiast podbiegła do Haruno i zaczęła sprawdzać,czy wszystko z nią w porządku. Shikamaru jak zwykle jęcząc wziął jeden z worków,a Temari rozmawiała o czymś z Hyuugą. Wziął drugi wór i ruszyłem przed siebie.Jakoś obchodziło mnie tylko czy Hinata też idzie,więc cały czas na nią spoglądałem.Szła.To ona teraz niosła worek,a Shikamaru Sakurę.
Gdy odnieśliśmy ciała do Tsunade wszyscy się rozeszli.Ja jednak zamiast z Hezą do domu poszłam z Sasuke na wzgórze,z którego skakaliśmy.
-Dziwnie się czuję.-powiedział
-Ja też.
-To może głupie,ale gdy poszłaś po pomoc przyszła mi do głowy myśl,że...że cieszę się iż to nie ty.
-Dzięki.-odpowiedziałam po namyśle
-Proszę.
-A ty gdzie tak nagle zniknąłeś?-spytałam
-A to kto,Sasuke-kun?-spytała jedna z dziewczyn
Chłopak spojrzał na mnie,wstał i oplótł mnie od tyłu w talii.
-To jest Hinata-chan,moja dziewczyna.
-"Cooooooooooooooooooooooooo?!"-wrzasnęłam w myślach
-He,szczęściara!-powiedziały dziewczyny odchodząc
-Sasuke,chodź!Wychodzimy!
Złapałam go za rękę i cały czas się uśmiechając wyszliśmy na zewnątrz.
-Zanim cię zabiję,możesz mi powiedzieć o czym ty myślałeś?-spytałam przez zęby
-O tobie.-odpowiedział z uśmiechem
-Ty cholero!-warknęłam
-Oj,nie bądź taka!-powiedział oplatając mnie ramieniem
-Boże,ileś ty wypił?!
-Trochę.
-Trochę?!Na mój węch to obaliłeś kilka beczek.
Weszliśmy do pokoju,a ja ostrożnie położyłam go na łóżku.
-~Hinata~-westchnął
-Tak,tak,Hinata.Dobrze,że chociaż to pamiętasz...Spij dobrze.
-Hinata,chodź tu!
Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Puść mnie,idioto!Sakura się jeszcze obudzi.
-To niech się budzi.-burknął przytulając mnie
-Sasuke,śpij!-warknęłam wstając
Położyłam się na moim łóżku,chwilę jeszcze popatrzyłam na Uchihę i zasnęłam.Następnego dnia obudziły mnie śpiewy Sakury.Otworzyłam oczy i ujrzałam załamanego Uchihę siedzącego pod drzwiami.Wstałam i ignorując protesty Haruno wypchnęłam ją z łazienki.Umyłam się,przebrałam i wyszłam rozczesując włosy.
-Uchiha,co ty taki markotny?-spytałam
-Bo mi wspomnienia z wczoraj wracają.
-Jakie wspomnienia?-spytała Sakura
-Napił się wczoraj i lekko rozrabiał,ale żeby od razu z tego powodu wyjście blokować,to ja nie rozumiem.-powiedziałam zwalając go z przejścia i wychodząc
-A ty dokąd?-krzyknął za mną
-Idę się za pokój rozliczyć.
Zeszłam na dół i podeszłam do recepcji.Tym razem za biurkiem siedział szczupły chłopak o czarnych włosach.
-Dzień dobry,przyszłam zapłacić za pokój.-powiedziałam
-Dzień dobry!Za który?
-237.
-2000yenów.
-A mam takie pytanie...Widział pan te dwie dziewczyny?-spytałam
Podałam mu zdjęcie poszukiwanych.
-Ta,były w mieście.Widziałem je trzy dni temu.Kupowały broń u tutejszego handlarza.
-Jesteś pewny?
-Tak.Ta z długimi włosami pomogła mi w wyborze prezentu dla matki.
-A nie wiesz dokąd poszły?
-Mówiły,że idą w kierunku Wioski Piasku.
-Ale to w przeciwnym kierunku.-szepnęłam do siebie
-Co?
-Nic,nieważne.Dziękuje,tu ma pan pieniądze.Do widzenia.
Wróciłam do pokoju,gdzie Sasuke walił w drzwi od łazienki.
-Sakura,otwórz drzwi!Nie zachowuj się jak dziecko!-krzyczał
-Co wy odwalacie?!-spytałam
-Zaczęła się do mnie przyklejać,więc powiedziałem jej że i tak z tego nic nie będzie,a ona się popłakała i zamknęła w łazience.-powiedział
W tym momencie Sakura otworzyła drzwi i cała zapłakana wrzasnęła:
-Jesteś bezduszną kreaturą człowieka!Nie masz uczuć,gburze!
Złapała swój plecak i wybiegła z pokoju.Spojrzałam na smutną twarz Sasuke i spytałam:
-Nie mogliście się pokłócić później?
Wybiegłam za nią.Na szczęście siedziała na ławce pod hotelem,więc nie musiałam jej daleko szukać. Usiadłam obok,a ona niespodziewanie się do mnie przytuliła.
-Geez,Sakura!Nie za dużo tej miłości?-nie odpowiedziała,tylko zaczęła jeszcze głośniej szlochać-Oj i co ja mam z tobą zrobić?Nie płacz.Teraz masz przynajmniej pewność,że do siebie nie pasujecie.
-Ale dlaczego tak jest?Starałam się jak mogłam,a on...Nigdy,nawet przez chwilę,nie spojrzał na mnie tak jak na ciebie!
-He?Co ty pleciesz?
-Tobie to dobrze.Masz mnóstwo adoratorów,siłę,dobrą pracę,pozycję w wiosce,ciekawą osobowość i talent aktorski.
-Przestań,bo zrobi mi się ciebie żal!Może im mam te wszystkie rzeczy,ale nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa ani rodziny.Całe życie udawałam kogoś innego,starałam się,walczyłam,a ty miałaś wszystko podane na talerzu...Nie przejmuj się.Znajdziesz jeszcze kogoś kto cię pokocha.
-Serio?
-Na pewno...Ale moim zdaniem powinnaś zapuścić włosy.
-Tak myślisz?Może i racja.-otarła łzy i się uśmiechnęła-Wiesz,chciałabym przeprosić ciebie i Hezę.Trochę źle się zachowałam w stosunku do was.
-Nie musisz nas przepraszać,po prostu się zmień.Już wolałam tamtą,lekko irytującą Sakurę,niż wredną małpę i idiotkę.
-Może i tak...Dobra!Mamy misję do wykonania,nie?
-Ta...To idę po Uchihę.
Wstałam i weszłam do recepcji gdzie Sasuke siedział z głową między kolanami.Podeszłam do niego i poklepałam po plecach.Podniósł głowę i na mnie spojrzał.
-Zamieniam się powoli w Hezę...Chodź,już wiem gdzie ich szukać.
Szliśmy lasem.Sakura na początku,ja za nią,a Sasuke na końcu.Po chwili Haruno przyśpieszyła i zniknęła między krzakami.Nie dziwiło mnie to,bo powiedziała mi,że chce nastraszyć Uchihę.Jakoś w to nie wierzyłam, ale nie miałam serca jej tego mówić.Szliśmy w ciszy,aż usłyszeliśmy jej krzyk.Myślałam,że to jest jej plan,ale gdy zaczęła wrzeszczeć moje imię zaniepokojona pobiegłam w jej kierunku,a Sasuke za mną. Wybiegliśmy na niewielką polanę ze stawem i to co zobaczyliśmy ucieszyłoby niejednego fana horrorów. Ja i Sasuke wiele razy spotkaliśmy się z taką masakrą,ale ona, nawet jeśli była medycznym ninja,nigdy czegoś takiego nie widziała.Podchodziła do porozrzucanych kończyn i tykała je nogą,ciężko oddychając.Spojrzała na zakrwawioną wodę i chyba wtedy zauważyła dwie kobiece głowy nabite na kijki,bo zaczęła głośno krzyczeć.Podbiegłam do niej i zaczęłam ją uspokajać.Sasuke podszedł do dwóch głów,wyjął zdjęcie i porównał je.Spojrzał na mnie błagalnie,a ja już rozumiałam,że znaleźliśmy nasze zaginione kunoichie.
Zbierałem kończyny do dwóch oddzielnych worków,a Hinata cały czas przytulała przerażoną Haruno.Nie wiedziałem,kiedy Hyuuga stała się taka opiekuńcza w stosunku do niej.
-Będę rzygać!-krzyknęła różowa i pobiegła w krzaki
-Może wezwać kogoś do pomocy?Z nią nie jest dobrze.-powiedziała Hyuuga
-Od kiedy ty się tak nią przejmujesz,co?
-Od teraz!Spójrz na nią!Chcesz,żeby ją w psychiatryku zamknęli?!
-Nie...To co robimy?
-Pobiegnę do wioski i sprowadzę pomoc.Zajmie mi to 2 minuty,o ile spotkam kogoś użytecznego.
-Ok.Tylko uważaj na siebie.-szepnąłem
-A co to?Czyżby pan Uchiha się o mnie martwił?
-Nic z tych rzeczy!
-Aha,akurat...No to do zobaczenia!Level one!
Po chwili już jej nie było.Sakura wróciła i położyła się na torbach.Jako że nie chciałem by znowu wymiotowała sprzątnąłem pozostałe części i zamknąłem worki.Spojrzałem na nią.Irytowała mnie jej postawa, ale nie mogłem jej winić za strach.W tym momencie na polanie pojawili się Hinata, Shikamaru, Temari i Heza.Ta ostatni natychmiast podbiegła do Haruno i zaczęła sprawdzać,czy wszystko z nią w porządku. Shikamaru jak zwykle jęcząc wziął jeden z worków,a Temari rozmawiała o czymś z Hyuugą. Wziął drugi wór i ruszyłem przed siebie.Jakoś obchodziło mnie tylko czy Hinata też idzie,więc cały czas na nią spoglądałem.Szła.To ona teraz niosła worek,a Shikamaru Sakurę.
Gdy odnieśliśmy ciała do Tsunade wszyscy się rozeszli.Ja jednak zamiast z Hezą do domu poszłam z Sasuke na wzgórze,z którego skakaliśmy.
-Dziwnie się czuję.-powiedział
-Ja też.
-To może głupie,ale gdy poszłaś po pomoc przyszła mi do głowy myśl,że...że cieszę się iż to nie ty.
-Dzięki.-odpowiedziałam po namyśle
-Proszę.
sobota, 18 sierpnia 2012
Rozdział 6
Od ponad tygodnia próbowałam przekonać Naruto,by poszedł pogodzić się z Sasuke,ale za każdym razem wymigiwał się jakąś ważną sprawą.Jednak tego dnia nie miałam zamiaru odpuścić.Nastawiłam sobie budzik na 5 rano,ubrałam się i pomaszerowałam do pokoju blondyna.Podeszłam do jego łóżka,nachyliłam się nad śpiącym chłopakiem i...wrzasnęłam mu do ucha:
-Wstawaj,JEŁOPIE!Pali się budka z ramenem!
-Co?!To na co czekamy?!
Zerwał się z łóżka i zaczął się w pośpiechu ubierać.Nie wytrzymałam,zaczęłam się głośno śmiać co go najwyraźniej bardzo zdziwiło.Odwrócił się i spytał:
-Z czego się śmiejesz?
-Z twojej głupoty!
-Nie rozumiem.
-Nie sądziłam,że tak łatwo dasz się nabrać!
-Czyli,że nic się nie pali?
-Jasne,że nie.
-Jeju,czy ty chociaż raz mogłabyś mnie nie wkręcać?
-Nie.-krzyknęłam i się wyszczerzyłam
-Taka jesteś chytra...?
Podszedł do mnie,oplótł ramionami i odwrócił w kierunku okna,za którym jesień walczyła z zimą,by nie ustępować jej miejsca.
-Co ty wyrabiasz,błaźnie?-wycedziłam przez zęby
-Taka mała złośliwość...Jeszcze 8 miesięcy temu leżałabyś nieprzytomna na ziemi z niewyobrażalnie wielkim rumieńcem.
-Tęsknisz,co?Za tamtymi czasami.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak myślisz.-powiedziałam odpychając jego ręce-W każdym bądź razie,dzisiaj mi się nie wywiniesz. Idziemy do Sasuke i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu.
-Mam wizytę u dentysty.
-Ha!-krzyknęłam-Sprawdziłam i nie masz na dzisiaj żadnych planów.
-Jakie to upierdliwe.-westchnął
-A ty co,zapisałeś się do Shikamaru na lekcje jęczenia?Nawet mówisz jak ON!-krzyknęłam
-Cicho,idiotko.Już pewnie cały dom obudziłaś.
-No to na co jeszcze czekasz?Ruszaj do łazienki.
Wziął jakieś ubrania z szafy i wszedł do pomieszczenia na końcu korytarza,a ja usiadłam pod drzwiami. Nagle coś mi przyszło do głowy i powiedziałam tak żeby tylko on usłyszał:
-Nawet nie myśl o ucieczce przez okno jak w zeszłą środę.Na wszelki wypadek zakleiłam je super mocno, klejącą mazią.
-Ty małpo.-syknął
-Obiecałeś,że się z nim pogodzisz.
-Ale nie powiedziałem kiedy!
-Cicho!Przed chwilą sam mnie uciszałeś.
Po około 5 minutach wyszedł i niby niedługo mu to zajęło,ale dla mnie wydawało się,że to trwało wieki.
-A ty co,pana na wydaniu,że tak długo się mizdrzysz w łazience?-spytałam idąc za nim na dół
-I kto to mówi?!Ciekawy jestem co zrobisz bez twojego ukochanego kozaczka?
Chwycił mojego buta i wybiegł z nim na zewnątrz.Nie miałam innego obuwia,więc wzięłam drugiego w rękę i w samych skarpetkach ruszyłam za nim.
-Wracaj tu,kretynie!-krzyczałam,ale on ani myślał się zatrzymać-Taki jesteś chytry,to masz...-zatrzymałam się i złożyłam ręce formując pieczęcie-Motsureta tanmei*
Blondyn nagle padł na ziemię lekko zdumiony i nieruchomy.Podeszłam do niego,wyrwałam mu mojego kozaka i kucnęłam przy nim.
-I co,opłacało się?-spytałam wkładając buty
-Co zrobiłaś?
-Nic wielkiego,ale pamiętaj,że nie lubię biegać jesienią w samych skarpetkach-powiedziałam wstając
-Czy mogłabyś mnie już uwolnić?
-Nie.
-A to niby dlaczego?!
Wypuściłam z palców nitki czakry i obwiązałam nimi rękę Naruto.
-Po to byś mi nie uciekł.-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha
-Przecież nie planowałem ucieczki!Puść mnie!
Ignorując jego wrzaski pociągnęłam go prosto pod drzwi Uchihy.Było około wpół do 6,gdy nacisnęłam dzwonek, ale nikt nie otwierał.
-Może wyszedł.-powiedział Naruto,który leżał z głową w krzakach
-O tej porze?
-Sasuke ma różne dziwne pomysły.
-Nie dziwniejsze niż twoje...To co robimy?
-Wracamy do domu na pyszną jajeczniczkę Hezy,przykrywamy się kocem i oglądamy jakąś komedię.
-Ciiiiiiiiii!-uciszyłam go przykładając ucho do drzwi-Chyba ktoś idzie.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza.Odsunęłam się od drzwi,a po chwili pojawił się w nich zaspany Sasuke.
-Czego?-burknął
-Oho,widzę że zaznajamiałeś się z sake,które ci dałam.
-Hyuuga,co ty tu robisz o tej porze?
-Przyprowadziłam ci gościa.-odpowiedziałam wesoło i wskazałam na chłopaka w krzakach
-Naruto?
-Ohayo.-przywitał się bez entuzjazmu
-Coś ty mu zrobiła?
-Nic.Absolutnie nic.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami-No dobra.Trochę mnie wkurzył...Ale wiesz co jest trochę zimno,więc może byś nas wpuścił?
-Wchodźcie.-powiedział ziewając
Ustąpił nam miejsca w drzwiach,a ja wciągnęłam blondyna do środka.Od razu skierowałam się do kuchni, posadziłam go na krześle i zdjęłam jutsu.
-Geez,ale mnie bolą plecy.-jęknął
Zaczęłam robić herbatę,gdy do pomieszczenia wszedł właściciel.Nawet się nie odwracając powiedziałam:
-Wiem,że na trochę za dużo sobie pozwalam,ale dzisiaj musisz mi wybaczyć.
-Zawsze wybaczam.
Wydawało mi się,że się uśmiechnął,ale mogłam to tylko stwierdzić po przekleństwach Naruto,które rzucał pod nosem.Po chwili zalałam herbatę i postawiłam na stole trzy kubki.Podeszłam do Sasuke i szepnęłam mu do ucha:
-Nie udawaj takiego złego.Wiem,że chcesz się z nim dogadać.
Spojrzał na mnie niepewnie,a ja uśmiechnęłam się zachęcająco.Chyba się ugiął,bo zajął miejsce naprzeciwko Uzumakiego.Nie chciałam im przeszkadzać,więc wzięłam jeden z kubków i skierowałam się do salonu.
-A ty dokąd?-spytał Naruto
-He?To sprawa między wami,ja idę oglądać telewizję.
-O co to,to na pewno nie!-krzyknął Sasuke-To był twój pomysł,więc masz tu z nami siedzieć!
-Ale wy jesteście irytujący.-burknęłam siadając pomiędzy nimi
Chyba żaden z nich nie miał zamiaru zacząć,bo cisza trwała już jakieś 20 minut.Nagle Naruto kopnął mnie w nogę.Spojrzałam na niego,ale on udawał,że nic nie zrobił.Pokiwałam głową i wróciłam do picia herbatki.Po chwili poczułam uderzenie w kostkę ze strony Sasuke,ale on również udawał,że nic nie zrobił.Spojrzałam pod stół i nagle walnięto mnie z obu stron w głowę.Natychmiast się podniosłam i myślałam,że mnie krew zaleje!Te dwa głąby piły sobie spokojnie herbatkę udając,że nic nie robią."Tacy jesteście? No to zobaczymy kto jest lepszy!"Nastawiłam dwa palce i z całej siły zagwizdałam.Spojrzeli na mnie,a ja uderzyłam obu z pięści w twarz.Pospadali z krzeseł,a ja zaczęłam się chichotać.Najpierw spojrzeli po sobie,potem na mnie i również zaczęli się śmiać.Chyba mi się udało,bo pierwszy raz od wielu miesięcy Naruto uśmiechał się prawdziwie.Cieszył mnie ten widok...Sielanka trwałaby dłużej gdyby nie telefon Sasuke.Wstał z podłogi i poszedł odebrać.Wrócił po 5 minutach z niepewnym wyrazem twarzy.
-Kto dzwonił?-spytałam
-Tsunade.
-A co chciała?
-Pytała czy podjąłem już decyzję.
-No i...-ponagliłam
-Nie wiem.-szepnął
-Ale z ciebie idiota!Nie wiesz czy przyjąć coś o czym większość ludzi może tylko pomarzyć?
-O czy wy mówicie?-spytał Naruto
-Sasuke dostał propozycję dołączenia do naszej drużyny i idiota nie wie czy się zgodzić.
-Serio?-spytał Uchihy
-Ta.
-To nad czym się tu zastanawiać?!
Naruto wstał,podszedł do Sasuke,złapał go za ramiona i zaczął nim potrząsać.
-Przestań idioto!-warknął Uchiha i strzepnął jego ręce-Z tego co pamiętam to jeszcze 2 tygodnie temu rozwiesiłeś ogłoszenia z moim zdjęciem i napisem "Uwaga,psychopata!"
Zaczęłam chichotać przypominając sobie przerażone spojrzenia mijanych przez niego dziewczyn.
-Dobra,trochę przesadziłem.Przepraszam,ale błagam cię,zgódź się!Nie wiesz jakie to straszne być w drużynie jedynie z dwoma walniętymi babami.
-Ty,a w mordę chcesz?!-warknęłam
-Widzisz?
Sasuke uśmiechnął się,spojrzał na nas i spytał:
-Na pewno?
-Na 100%!-krzyknął blondyn
-Tylko potem nie ma reklamacji...To idę zadzwonić.
Wyszedł,a ja zostałam sama z Naruto,który cały czas się na mnie gapił.Nic nie mówił,tylko wlepiał we mnie te swoje gały.
-Czy mógłbyś przenieść swój szanowny wzrok na coś innego niż JA?!-spytałam niezadowolona
-Nie.-odpowiedział
-A co,zakochałeś się we mnie?-momentalnie się zarumienił i odwrócił głowę,by to ukryć.-Geez,zmieniasz się w dawną mnie.
Wtedy do pomieszczenia wrócił Uchiha,usiadł przy stole i powiedział:
-Hyuuga,Tsunade powiedziała że mamy się jutro razem stawić w jej biurze.
-Spoko.
Spędziliśmy u Uchihy cały dzień i pewnie siedzielibyśmy dłużej,gdyby nie Ai,która przyszła powiedzieć nam, że Wielka Matka się martwi.
Czekałem na Hinatę ponad pół godziny i zaczynałem się zastanawiać czy aby nie zapomniała.Po chwili zobaczyłem,że biegnie korytarzem z bułką w buzi i wkładając czarną kamizelkę.Stanęła przede mną i krzyknęła:
-Ohayo!Sorry,że tak długo,ale zaspałam.
-Jakoś mnie to nie dziwi.-burknąłem
-To co,idziemy?
-Idziemy.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy pozwolenie weszliśmy.W środku,ku naszemu zdziwieniu,oprócz Tsunade była również Sakura,która jak mnie zobaczyła uwiesiła mi się na ramieniu.
-O co chodzi,Tsunade-sama?-spytała Hinata
-Wasza trójka dostaje misję.-odpowiedziała Tsunade
-He?Nasza trójka?To znaczy ja,Sasuke i...Saaaakuuuuraaa?-to ostatnie przeszło jej przez usta z wielkim trudem.
-Dokładnie.
-Świetnie.-burknęła-A co mamy zrobić?
-W zeszłą środę na misję wyszły dwie nasze kunoichie,niestety od tamtej pory nie ma o nich żadnych informacji.Dlatego chcę abyście je znaleźli,nic więcej,po prostu do wioski mają wrócić ich ciała.
-Sądzisz,że...nie żyją.-spytałem
-Nie wiem,ale trzeba być na wszystko przygotowanym...A tak w ogóle obie są w twoim funclubie,Sasuke.
Tylko wzruszyłem ramionami,bo jakoś nie rozumiałem co to miało do rzeczy.
-Kiedy mamy wyruszyć?-spytała Hinata
-Dzisiaj o 18.
-Jasne...No to my się zbieramy.-zarządziła Hyuuga-Do zobaczenia,Tsunade-sama!
Wyleciała z gabinetu ciągnąc mnie i Sakurę za ręce.Zatrzymała się dopiero na skrzyżowaniu głównych ulic.
-To spotykamy się za 15 minut pod bramą?-spytałem
-Tak.-odpowiedziała granatowowłosa-Ty,Sakura!Tylko się nie spóźnij!Na razie.
Pobiegła w kierunku swojego domu,a ja zostałem sam z Sakurą,która robiła zdziwioną minę.
-Co ci?-spytałem
-Pierwszy raz od wielu miesięcy zwróciła się do mnie po imieniu.
-Gratulację!-poklepałem ją po plecach-To do zobaczenia.
Hinata wpadła do domu i od razu pobiegła do swojego pokoju.Chwyciła torbę i zaczęła wkładać do niej ubrania i broń.Nagle w drzwiach stanęła Heza,która przyglądała się temu co robiła jej przyjaciółka.
-Idziesz na misję?-spytała
-Tak.
-Za ile wrócisz?
-Nie wiem.
-Dać ci coś?
-Nie,dzięki.-zapięła torbę i stanęła na przeciwko blondynki-Powiedz Ai,że kiedy indziej przyjdę na jej trening.
-Jasne.
-Do zobaczenia.-pożegnała się zbiegając po schodach
-Cześć.-krzyknęła za nią
Białooka biegła ulicami Konohy.Już z oddali widziała sylwetkę Sasuke przy bramie.Widząc,że biegnie w jego stronę wstał.
-Jesteś sama?-spytał
-Tak,a co?Nie ma jej jeszcze?
-No,nie ma.
-Trudno,poczekamy.
Usiadła przy jednym ze słupów,a on zaczął się nerwowo przechadzać.Po 5 minutach przybiegła zasapana Sakura i gdy już trochę odpoczęła,powiedziała:
-Przepraszam za spóźnienie,ale moja mama jest chora i musiałam się z nią pożegnać.
-Nie ma sprawy,rozumiemy.-powiedziała Hinata wstając,a oni patrzyli na nią zdziwieni
-A ty olej napędowy wypiłaś?-spytał Sasuke
-Nie,czemu?
-Nieważne.Idziemy?
-Tak!-krzyknęła Sakura
Ruszyli,sami nie wiedząc co ich czeka...
Motsureta tanmei*-poplątane żyły
-Mam wizytę u dentysty.
-Ha!-krzyknęłam-Sprawdziłam i nie masz na dzisiaj żadnych planów.
-Jakie to upierdliwe.-westchnął
-A ty co,zapisałeś się do Shikamaru na lekcje jęczenia?Nawet mówisz jak ON!-krzyknęłam
-Cicho,idiotko.Już pewnie cały dom obudziłaś.
-No to na co jeszcze czekasz?Ruszaj do łazienki.
Wziął jakieś ubrania z szafy i wszedł do pomieszczenia na końcu korytarza,a ja usiadłam pod drzwiami. Nagle coś mi przyszło do głowy i powiedziałam tak żeby tylko on usłyszał:
-Nawet nie myśl o ucieczce przez okno jak w zeszłą środę.Na wszelki wypadek zakleiłam je super mocno, klejącą mazią.
-Ty małpo.-syknął
-Obiecałeś,że się z nim pogodzisz.
-Ale nie powiedziałem kiedy!
-Cicho!Przed chwilą sam mnie uciszałeś.
Po około 5 minutach wyszedł i niby niedługo mu to zajęło,ale dla mnie wydawało się,że to trwało wieki.
-A ty co,pana na wydaniu,że tak długo się mizdrzysz w łazience?-spytałam idąc za nim na dół
-I kto to mówi?!Ciekawy jestem co zrobisz bez twojego ukochanego kozaczka?
Chwycił mojego buta i wybiegł z nim na zewnątrz.Nie miałam innego obuwia,więc wzięłam drugiego w rękę i w samych skarpetkach ruszyłam za nim.
-Wracaj tu,kretynie!-krzyczałam,ale on ani myślał się zatrzymać-Taki jesteś chytry,to masz...-zatrzymałam się i złożyłam ręce formując pieczęcie-Motsureta tanmei*
Blondyn nagle padł na ziemię lekko zdumiony i nieruchomy.Podeszłam do niego,wyrwałam mu mojego kozaka i kucnęłam przy nim.
-I co,opłacało się?-spytałam wkładając buty
-Co zrobiłaś?
-Nic wielkiego,ale pamiętaj,że nie lubię biegać jesienią w samych skarpetkach-powiedziałam wstając
-Czy mogłabyś mnie już uwolnić?
-Nie.
-A to niby dlaczego?!
Wypuściłam z palców nitki czakry i obwiązałam nimi rękę Naruto.
-Po to byś mi nie uciekł.-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha
-Przecież nie planowałem ucieczki!Puść mnie!
Ignorując jego wrzaski pociągnęłam go prosto pod drzwi Uchihy.Było około wpół do 6,gdy nacisnęłam dzwonek, ale nikt nie otwierał.
-Może wyszedł.-powiedział Naruto,który leżał z głową w krzakach
-O tej porze?
-Sasuke ma różne dziwne pomysły.
-Nie dziwniejsze niż twoje...To co robimy?
-Wracamy do domu na pyszną jajeczniczkę Hezy,przykrywamy się kocem i oglądamy jakąś komedię.
-Ciiiiiiiiii!-uciszyłam go przykładając ucho do drzwi-Chyba ktoś idzie.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza.Odsunęłam się od drzwi,a po chwili pojawił się w nich zaspany Sasuke.
-Czego?-burknął
-Oho,widzę że zaznajamiałeś się z sake,które ci dałam.
-Hyuuga,co ty tu robisz o tej porze?
-Przyprowadziłam ci gościa.-odpowiedziałam wesoło i wskazałam na chłopaka w krzakach
-Naruto?
-Ohayo.-przywitał się bez entuzjazmu
-Coś ty mu zrobiła?
-Nic.Absolutnie nic.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami-No dobra.Trochę mnie wkurzył...Ale wiesz co jest trochę zimno,więc może byś nas wpuścił?
-Wchodźcie.-powiedział ziewając
Ustąpił nam miejsca w drzwiach,a ja wciągnęłam blondyna do środka.Od razu skierowałam się do kuchni, posadziłam go na krześle i zdjęłam jutsu.
-Geez,ale mnie bolą plecy.-jęknął
Zaczęłam robić herbatę,gdy do pomieszczenia wszedł właściciel.Nawet się nie odwracając powiedziałam:
-Wiem,że na trochę za dużo sobie pozwalam,ale dzisiaj musisz mi wybaczyć.
-Zawsze wybaczam.
Wydawało mi się,że się uśmiechnął,ale mogłam to tylko stwierdzić po przekleństwach Naruto,które rzucał pod nosem.Po chwili zalałam herbatę i postawiłam na stole trzy kubki.Podeszłam do Sasuke i szepnęłam mu do ucha:
-Nie udawaj takiego złego.Wiem,że chcesz się z nim dogadać.
Spojrzał na mnie niepewnie,a ja uśmiechnęłam się zachęcająco.Chyba się ugiął,bo zajął miejsce naprzeciwko Uzumakiego.Nie chciałam im przeszkadzać,więc wzięłam jeden z kubków i skierowałam się do salonu.
-A ty dokąd?-spytał Naruto
-He?To sprawa między wami,ja idę oglądać telewizję.
-O co to,to na pewno nie!-krzyknął Sasuke-To był twój pomysł,więc masz tu z nami siedzieć!
-Ale wy jesteście irytujący.-burknęłam siadając pomiędzy nimi
Chyba żaden z nich nie miał zamiaru zacząć,bo cisza trwała już jakieś 20 minut.Nagle Naruto kopnął mnie w nogę.Spojrzałam na niego,ale on udawał,że nic nie zrobił.Pokiwałam głową i wróciłam do picia herbatki.Po chwili poczułam uderzenie w kostkę ze strony Sasuke,ale on również udawał,że nic nie zrobił.Spojrzałam pod stół i nagle walnięto mnie z obu stron w głowę.Natychmiast się podniosłam i myślałam,że mnie krew zaleje!Te dwa głąby piły sobie spokojnie herbatkę udając,że nic nie robią."Tacy jesteście? No to zobaczymy kto jest lepszy!"Nastawiłam dwa palce i z całej siły zagwizdałam.Spojrzeli na mnie,a ja uderzyłam obu z pięści w twarz.Pospadali z krzeseł,a ja zaczęłam się chichotać.Najpierw spojrzeli po sobie,potem na mnie i również zaczęli się śmiać.Chyba mi się udało,bo pierwszy raz od wielu miesięcy Naruto uśmiechał się prawdziwie.Cieszył mnie ten widok...Sielanka trwałaby dłużej gdyby nie telefon Sasuke.Wstał z podłogi i poszedł odebrać.Wrócił po 5 minutach z niepewnym wyrazem twarzy.
-Kto dzwonił?-spytałam
-Tsunade.
-A co chciała?
-Pytała czy podjąłem już decyzję.
-No i...-ponagliłam
-Nie wiem.-szepnął
-Ale z ciebie idiota!Nie wiesz czy przyjąć coś o czym większość ludzi może tylko pomarzyć?
-O czy wy mówicie?-spytał Naruto
-Sasuke dostał propozycję dołączenia do naszej drużyny i idiota nie wie czy się zgodzić.
-Serio?-spytał Uchihy
-Ta.
-To nad czym się tu zastanawiać?!
Naruto wstał,podszedł do Sasuke,złapał go za ramiona i zaczął nim potrząsać.
-Przestań idioto!-warknął Uchiha i strzepnął jego ręce-Z tego co pamiętam to jeszcze 2 tygodnie temu rozwiesiłeś ogłoszenia z moim zdjęciem i napisem "Uwaga,psychopata!"
Zaczęłam chichotać przypominając sobie przerażone spojrzenia mijanych przez niego dziewczyn.
-Dobra,trochę przesadziłem.Przepraszam,ale błagam cię,zgódź się!Nie wiesz jakie to straszne być w drużynie jedynie z dwoma walniętymi babami.
-Ty,a w mordę chcesz?!-warknęłam
-Widzisz?
Sasuke uśmiechnął się,spojrzał na nas i spytał:
-Na pewno?
-Na 100%!-krzyknął blondyn
-Tylko potem nie ma reklamacji...To idę zadzwonić.
Wyszedł,a ja zostałam sama z Naruto,który cały czas się na mnie gapił.Nic nie mówił,tylko wlepiał we mnie te swoje gały.
-Czy mógłbyś przenieść swój szanowny wzrok na coś innego niż JA?!-spytałam niezadowolona
-Nie.-odpowiedział
-A co,zakochałeś się we mnie?-momentalnie się zarumienił i odwrócił głowę,by to ukryć.-Geez,zmieniasz się w dawną mnie.
Wtedy do pomieszczenia wrócił Uchiha,usiadł przy stole i powiedział:
-Hyuuga,Tsunade powiedziała że mamy się jutro razem stawić w jej biurze.
-Spoko.
Spędziliśmy u Uchihy cały dzień i pewnie siedzielibyśmy dłużej,gdyby nie Ai,która przyszła powiedzieć nam, że Wielka Matka się martwi.
Czekałem na Hinatę ponad pół godziny i zaczynałem się zastanawiać czy aby nie zapomniała.Po chwili zobaczyłem,że biegnie korytarzem z bułką w buzi i wkładając czarną kamizelkę.Stanęła przede mną i krzyknęła:
-Ohayo!Sorry,że tak długo,ale zaspałam.
-Jakoś mnie to nie dziwi.-burknąłem
-To co,idziemy?
-Idziemy.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy pozwolenie weszliśmy.W środku,ku naszemu zdziwieniu,oprócz Tsunade była również Sakura,która jak mnie zobaczyła uwiesiła mi się na ramieniu.
-O co chodzi,Tsunade-sama?-spytała Hinata
-Wasza trójka dostaje misję.-odpowiedziała Tsunade
-He?Nasza trójka?To znaczy ja,Sasuke i...Saaaakuuuuraaa?-to ostatnie przeszło jej przez usta z wielkim trudem.
-Dokładnie.
-Świetnie.-burknęła-A co mamy zrobić?
-W zeszłą środę na misję wyszły dwie nasze kunoichie,niestety od tamtej pory nie ma o nich żadnych informacji.Dlatego chcę abyście je znaleźli,nic więcej,po prostu do wioski mają wrócić ich ciała.
-Sądzisz,że...nie żyją.-spytałem
-Nie wiem,ale trzeba być na wszystko przygotowanym...A tak w ogóle obie są w twoim funclubie,Sasuke.
Tylko wzruszyłem ramionami,bo jakoś nie rozumiałem co to miało do rzeczy.
-Kiedy mamy wyruszyć?-spytała Hinata
-Dzisiaj o 18.
-Jasne...No to my się zbieramy.-zarządziła Hyuuga-Do zobaczenia,Tsunade-sama!
Wyleciała z gabinetu ciągnąc mnie i Sakurę za ręce.Zatrzymała się dopiero na skrzyżowaniu głównych ulic.
-To spotykamy się za 15 minut pod bramą?-spytałem
-Tak.-odpowiedziała granatowowłosa-Ty,Sakura!Tylko się nie spóźnij!Na razie.
Pobiegła w kierunku swojego domu,a ja zostałem sam z Sakurą,która robiła zdziwioną minę.
-Co ci?-spytałem
-Pierwszy raz od wielu miesięcy zwróciła się do mnie po imieniu.
-Gratulację!-poklepałem ją po plecach-To do zobaczenia.
Hinata wpadła do domu i od razu pobiegła do swojego pokoju.Chwyciła torbę i zaczęła wkładać do niej ubrania i broń.Nagle w drzwiach stanęła Heza,która przyglądała się temu co robiła jej przyjaciółka.
-Idziesz na misję?-spytała
-Tak.
-Za ile wrócisz?
-Nie wiem.
-Dać ci coś?
-Nie,dzięki.-zapięła torbę i stanęła na przeciwko blondynki-Powiedz Ai,że kiedy indziej przyjdę na jej trening.
-Jasne.
-Do zobaczenia.-pożegnała się zbiegając po schodach
-Cześć.-krzyknęła za nią
Białooka biegła ulicami Konohy.Już z oddali widziała sylwetkę Sasuke przy bramie.Widząc,że biegnie w jego stronę wstał.
-Jesteś sama?-spytał
-Tak,a co?Nie ma jej jeszcze?
-No,nie ma.
-Trudno,poczekamy.
Usiadła przy jednym ze słupów,a on zaczął się nerwowo przechadzać.Po 5 minutach przybiegła zasapana Sakura i gdy już trochę odpoczęła,powiedziała:
-Przepraszam za spóźnienie,ale moja mama jest chora i musiałam się z nią pożegnać.
-Nie ma sprawy,rozumiemy.-powiedziała Hinata wstając,a oni patrzyli na nią zdziwieni
-A ty olej napędowy wypiłaś?-spytał Sasuke
-Nie,czemu?
-Nieważne.Idziemy?
-Tak!-krzyknęła Sakura
Ruszyli,sami nie wiedząc co ich czeka...
Motsureta tanmei*-poplątane żyły
piątek, 10 sierpnia 2012
Rozdział 5
-Secundo-sama?...Secundo-sama...Secudo-sama!
Ktoś z całej siły uderzył mnie w policzek.Natychmiast się obudziłam i złapałam za bolącą część twarzy.Wyostrzyłam lekko wzrok i zobaczyłam Kristin,dziewczynę która odwala za mnie "brudną robotę". Wstałam,otrzepałam się i rozejrzałam dookoła.
-Co ja robię na korytarzu więzienia?-spytałam skołowana
-Proszę pani?
-Co?
-Jest pani w samej bieliźnie.-szepnęła,próbując ukryć wielkiego rumieńca za teczką
Spojrzałam w dół i po chwili musiałam przyznać jej rację.Nie miałam na sobie nic poza czarnymi majtkami i sportowym stanikiem w tym samym kolorze.Westchnęłam ciężko i spojrzałam na moją podwładną.
-Daj mi tę koszulę.-rozkazałam,a ona zaczęła przypomianać wielkiego buraka z zielonymi liśćmi w postaci włosów
-Se-Secundo-sama?-odsunęła się na jakieś 20m
-Nie wariuj!Przecież cię nie zgwałcę!-wrzasnęłam-Po za tym masz bluzę!
Chyba ją to przekonało,bo zaczęła ściągać z siebie ubrania.Po chwili miałam już na sobie białą koszulę,która sięgała ledwo do połowy ud.Na domiar złego miała za mało guzików,więc odsłaniała mój wielki dekolt.Zrobiłam niezadowoloną minę,a ona spytała:
-A może pójść po jakąś większą?
-Nie.Nie mam na to czasu.
Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wyjścia.Słońce,które mnie przywitało sprawiło,że omal nie zemdlałam.'Już wiem jak się czują te biedne wampiry.'Podeszłam do jakiegoś gościa i ściągnęłam mu okulary.On nawet nie zareagował,bo był bardzo zajęty patrzeniem na moje nogi,jak zresztą wszyscy faceci,których mijałam...Miałam ochotę ich wszystkich powystrzelać.Nagle jeden
podbiegł do mnie i zrobił zdjęcie.Odwróciłam się szybko i przyłożyłam mu z liści,ale chyba odrobinę za mocno,bo po chwili zauważyłam,że ma coś nie tak z policzkiem.Był jakby...wgnieciony.Jednak to tylko zachęciło pozostałych do akcji.Pewnie bym ich pozabijała,gdyby nie dwie silne ręce,które oplotły mnie w tali i zabrały daleko od tego zamieszenia.Gdy już mnie puścił odskoczyłam od niego na kilka metrów i wtedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz Sasuke.
-Co ty robisz,kretynie?!-wrzasnęłam
-Ratuję cię.
-Akurat.-burknęłam
-Mogłabyś się częściej tak ubierać.
-Ty cholero!-warknęłam i gdy miałam mu przywalić pojawiła się przede mną piękna róża
-O-O co chodzi?
-To dla ciebie,jełopie!-powiedział,przybliżając się blisko mnie
-Debil.-szepnęłam biorąc od niego kwiat-Dzięki.
-Proszę.-Odsunął się ode mnie-Odprowadzę cię do domu.
-Ok.
Bawiła mnie jej naburmuszona mina.Nie myślałem,że będę się jeszcze kiedyś tak uśmiechał,a przy niej przychodziło mi to szeczególnie łatwo.Jednak po chwili zdałem sobie z czegoś sprawę,a dokładnej z tego,że cały czas patrzę na jej nogi,twarz i biust.'Shit!Co ta kobieta ze mną robi?!'Nie ważne jak się starałem nie mogłem oderwać od niej oczu.Nagle stanęliśmy i zauważyłem,że jesteśmy na miejscu.Hinata nacisnęła dzwonek i czekała,aż ktoś jej łaskawie otworzy.Po chwili ktoś przekręcił klucz w zamku,a na zewnątrz wyszedł Naruto.Był wściekły.Nigdy go dotąd takiego nie widziałem. Niespodziewanie zamachnął się i wycelował mi prosto w twarz.Przed upadkiem z prawie 15m uchroniła mnie barierka.
-Powaliło cię?!-wrzasnęła Hyuuga-Co ty wyprawiasz,Downie?!
-Ja?To ty wracasz półnaga do domu!
-A co cię obchodzi jak ja wracam do domu?!Idź lepiej sprawdzić czy ten nieudany,różowy eksperyment chemiczny nie utopił się,bo jest nieszczęśliwie zakochany!
Wiedziałem o co chodziło,ale zamiast się odezwać stałem zdziwiony cały czas trzymając się tej barierki.Nagle ktoś pociągnął mnie za rękaw.Spojrzałem w dół i zobaczyłem Ai.Wskazała skinieniem głowy,bym wszedł za nią do środka,a jako że uczyłem się kultury nie odmówiłem.Jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy się w drzwiach,by posłuchać ich kłótni:
-Czemu wy się jej tak czepiacie?!-krzyczał Naruto
-Bo to głupi,nieusmarzony kawał mięsa mielonego!
-Mięsa mielonego?...Dlaczego ty i Heza jesteście dla niej takie wredne?!
-My?To ona zaczęła!Czyżbyś zapomniał?!A może ten jeden pocałunek wymazał ci z tego twojego durnego łba wszystkie jej wady?!
Odwróciliśmy się i weszliśmy do środka.Ściągnąłem buty i zanim poszliśmy dalej spytałem:
-Zdaje mi się czy Hinata jest zazdrosna?
-Nie.-pokiwała głową-To nie o to chodzi...Ona i Heza nie mogą mu wybaczyć,że nie rozumie,iż to różowa zaczęła tę nienawiść.
-Sakura?
-Cii!-zatkała mi usta dłonią-Nie wymawiaj tego imienia!...Heza już wypiła 8 szklanek ziółek uspokajających, po jej wizycie.
-Była tu?
Weszliśmy do kuchni.Przy stole siedziała Heza.Nie wyglądała za dobrze.
-Jak on śmiał przyprowadzić tu tę kurwę?!-wrzasnęła zgniatając kubek
-Hej,to już 4 w ciągu godziny!Puścisz nas z torbami!-warknęła Aiko
Nagle do kuchni weszła Hinata w zakrwawionej koszuli.
-Co się stało?!-spytała obojętnie Uzumaki
-Naruto sprawdza nawierzchnię asfaltu na placu zabaw pod blokiem.-burknęła
-Hinata,znowu?-jęknęła Heza uderzając głową w stół
-Daj mi spokój!...Idę się przebrać.
Do kuchni wszedł blondyn z krwawiącym nosem.Wyminął Hyuugę,spojrzał na mnie i wrzasnął:
-A co on tu robi?!Wynocha!
-Ty wpuszczasz tu tę kurwę,to Hinata ma prawo zaprosić przyjaciela.-warknęła Heza
-Przyjaciela?!
-Tak!
-Nie zgadzam się!
-W nosie mam czy się zgadzasz czy nie!Nie zapominaj,że to ja jestem właścicielem tego mieszkania!
Walnął szklanką o blat i wyszedł.
-I gdzie leziesz,idiotko?!-usłyszeliśmy po chwili z góry
-Zamknij twarz,różowy sługusie!
Hinata zbiegła po schodach w pełni ubrana i...z torbą na ramieniu?Nachyliła się przez moje ramię i spytała:
-Odprowadzisz mnie do Tenten?
-Ta.
-Śpię po za domem.-poinformowała blondynkę
-I bardzo dobrze.
Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy do domu brunetki.
-Przepraszam.-szepnęła
-Za co?
-Za to,że musiałeś tego słuchać.
-To dziwne,że się przejmujesz.
Nagle usłyszeliśmy czyjś pisk.
-Hinata-chan!Sasuke-kun!
-Hej,Ino!-krzyknęła Hyuuga
-'Tylko nie ona!'Cześć.-burknąłem
-Hinata,po co ci ta torba?Znowu pokłóciłaś się z Naruto?
-Ta.Idę właśnie do Tenten,bo nie mam gdzie spać.
-Ale Tenten jest na misji z Nejim.
-Super.-jęknęła
-No to chodź do mnie!
-He?
-No chodź!
Chwyciła Hinatę za rękę i pociągnęła za sobą,a ona na pożegnanie krzyknęła:
-Dzięki,Sasuke!Do zobaczenia!
Pomachałem jej i gdy zniknęły za zakrętem ruszyłem do domu.Cały czas chodziło mi po głowie,że robię się jak dawny Naruto.'Kurde,muszę wziąć się za siebie!'
-Ino,naprawdę nie musisz!Będę spać w pracy.
-Co?-zatrzymała się i spojrzała na nią zła-Jak ja zerwałam z Sai'm i wyniosłam się z naszego mieszkania to
pozwoliłaś mi nocowac u siebie.Do tego udostępniłaś mi swoje łóżko i całą noc mnie pocieszałaś,słuchając mojego płaczu.
-Ale...
-Żadne ale!Idziemy!
Hinata uśmiechnęła się.Cieszyła się,że Ino jest taka otwarta i szalona.Weszły do mieszkania blondynki,która wyciągnęła z szafy materac i zaczęła go pompować.Gdy już wszystko było gotowe Ino zarządziła,że teraz obejrzą jakieś filmy,a potem poplotkują.Po obejrzeniu "Jak pozbyć się cellulitu?" i "Kac wegas" Hyuuga była tak roześmiana,że zanim zdążyła się uspokoić Ino już plotła jej warkocze (czego szczerze nienawidziła).
-Powiedz mi,Hinata,jak to jest między tobą,a Sasuke?
-Hmm...Wydaje mi się,że się zaprzyjaźniliśmy.Nie uważam go już za takiego gbura.
-Tylko tyle?!
-A czego ty chciałaś?On zaledwie miesiąc temu wrócił do wioski.
-A nie zastanawiałaś się dlaczego wrócił?
-Zmieńmy temat.Masz kogoś na oku?
-No!-klasnęła w dłonie i zaczęła opowiadać
-'Jak to dobrze Ino,że lubisz gadać.'
Rano obudziły mnie wrzaski dochądzące zza okna.Wyszłam z pokoju koleżanki i udałam się do łazienki. Gdy już się z grubsza ogarnęłam,zrobiłam sobie kawę i zjadłam krakersy,które miałam w torbie(nie chciałam na Ino pasożytować),po cichu się spakowałam i wyszłam,zostawiając jej kartkę z podziękowaniami.Idąc miastem kupiłam sobie jabłko,bo wiedziałam że na więcej i tak nie mam kasy,a do wieczora nic innego nie dostanę.Trudno,byłam przyzwyczajona.Gdy przebywałam na treningach u Hezy w Wiosce Tornada,nie dostawałam jedzenia dopóki nie wykonałam zadania,a więc czasami nawet bardzo długo...Zerknęłam na zegarek,który wskazywał 12.'Więc jeszcze godzina do zaczęcia tego piekła.'Podniosłam głowę i zobaczyłam Temari,jak zwykle kłócącą się z Shikamaru.'Jak tak dalej pójdzie,to oni wyznają sobie uczucie na moim pogrzebie!'Jako że miałam "dobre" serce postanowiłam im pomóc.Niby przypadkiem,niby niechcący popchnęłam Temari prosto w objęcia Shikamaru,co prowadziło do jakże "niezamierzanego" pocałunku.
-'Gol!'Ups.-szepnęłam
Oderwali się od siebie,a moja cała czerwona przyjaciółka wrzasnęła:
-Hinata!
Zaczęłam uciekać,chociaż sama nie wiem dlaczego,przecież ona nie miała żadnych szans ani mnie złapać,ani pobić.Robiłam to chyba z tego samego powodu co poprzednio.Kiedy odwracałam się do tyłu,by sprawdzić gdzie jest,na kogoś wpadłam.Podniosłam głowę i ujrzałam wściekłą i nieźle spaloną Tsunade.
-Ohayo,Hokage-sama!-przywitałam się jak "słodka idiotka"-Pięknie dziś wyglądasz.To nowy odcień samooopalacza?
-Hyuuga!Nie uwierzysz kto mnie dzisiaj odwiedził.
-Johnny Deep?
-Nie!Dziś rano zaszczyciło mnie 56 mężczyzn,którzy oskarżają cię o pobicie!
-Tylko 56?Myślałam,że było ich więcej.
-Reszta leży w szpitalu!...Ostrzegałam cię!Od piątku zaczynasz pracę w akademii!
-Błagam tylko nie to!Wszystko tylko nie akademia!-rzuciłam się przed nią na kolana
-Nie poniżaj się.
-Proszę.Czasy akademii były najgorsze w moim życiu.
-Myślałam,że najgorsze było wyznanie miłości Naruto.
-To jest na drugim miejscu.-szepnęłam
-Niech ci będzie,ale to ostatni raz!
Wyminęła mnie i ruszyła do swojego biura.Nagle ktoś wrzasnął mi nad uchem:
-Co to kurde miało być?!Zwariowałaś?!
-Oh,daj mi spokój!Tsunade już mnie ukarała.
-Tsunade?A co ona ma do tego?Zmusiłaś ją do pocałunku z Kakashim?!Tylko gdzie on ma usta?
-Nie,idiotko.Za pobicie kilku zboczeńców omal nie wysłała mnie do akademii.
-He,serio?To musiałaś się nieźle napocić,żeby tej pracy nie dostać...Niech ci będzie,odpuszczę ci tym razem.
-Alleluja!-ruszyłyśmy do mojej pracy-A tak w ogóle to jak mogłaś mnie zostawić półnagą na korytarzu więziennym i pójść sobie spokojnie na misję?!
-Nie chciałam cię budzić.Byłaś tak zmęczona,że i tak by to pewnie nie za wiele pomogło.
-Pewnie masz rację.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Z salonu było słychać odgłosy telewizora i rozmowę Hezy przez telefon.Weszłam do kuchni,gdzie na moje nieszczęście siedział Naruto.
-Cześć.-przywitałam się
-Znowu nie wróciłaś na noc do domu.-burknął
-Za to ty pewnie spędziłeś ją z wysokim czołem.
-A ty z Uchihą.
-Wyobraź sobie,że nie.
-Akurat.
Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się szarpać i drzeć,ale zwabiliśmy tym Hezę.Rozdzieliła nas jednym porządnym ruchem.Postawiła dwa krzesła po jednej stronie stołu i kazała nam na nich usiąść,a sama zajęła miejsce po przeciwnej stronie.
-Ai chodź tu!-krzyknęła,a białowłosa niechętnie przerwała oglądanie-Weź notatnik,długopis i siadaj na blacie.
-Po co?-spytała zdziwiona
-Po jajco!Będziesz notować.
-Jasne.-jęknęła,a Wielka Matka zaczęła:
-Jako że widzę narastający między wami konflikt,który powoduje u mnie częste migreny i napady złości, musimy znaleść jakiś sposób na jego rozwiązanie.Teraz każdy z was będzie mógł powiedzieć o co ma pretensje do tej drugiej strony,ale jeśli ktoś będzie chciał temu drugiemu przerwać to oberwie ode mnie prądem,jasne?-spytała pokazując nam swoją naelektryzowaną dłoń
-Jasne.
Myślałam,że zaraz oszaleje.Od pół godziny kłócili się kto pierwszy ma przedstawić swoje racje.Spojrzałam na Ai,którą ta kłótnia bardzo bawiła.
-Dobra,dosyć tego!-ryknęłam-Siadać na dupie i zamknąć się...Hinata jest kobietą,więc ma pierwszeństwo.
-Ale...-chciał zaprotestować,ale przestraszył się jak uniosłam dłoń tak jakbym zaraz miała go uderzyć
-Zamknij się,bo jak cię parsknęł...-zasłonił się dłońmi-Zaczynaj,Hinata.
-Więc,przede wszystkim mam do niego żal o to,że nie potrafi zrozumieć,iż ta jego święta Sakura to niezłe ziółko!
-Ziółko?A ty to niby...-przerwał,bo poparzyłam go prądem
-Co ja mówiłam?!...Kontynuuj.
-To nie my pierwsze do niej wyskoczyłyśmy na nie,tylko ona nazwała mnie i ciebie,Heza,sukami.-pokiwałam głową,przypomianjąc sobie tamtą sytuację.-Po drugie on ma do mnie pretensje,że za mocno ją sponiewierałam na eliminacjach do naszej drużyny!
-Przez trzy tygodnie nie mogła się ruszyć!-znowu użyłam prądu
-Oj,straszne...-weschnęła-Po za tym czepia się,że zadaję się z Sasuke,mimo że jeszcze niedawno dał by się za niego pokroić!-chciał coś powiedzieć,ale przestraszył się mojej złej miny-No to chyba tyle.
-Teraz twoja kolej,Naruto.
-Więc moim zdaniem to wy się na Sakurę po prostu uwzięłyście!-Hinata zaczęła się śmiać-Czemu jej nie poparzysz?!
-Bo się z nią zgadzam.
-Po za tym zadaje się z Sasuke...
-Ale to moja sprawa z kim się spotykam!-krzyknęła,a ja poparzyłam ją prądem-Aua!
-Nie przerywaj.
-Może to nie moja sprawa,ale ja się o ciebie martwię.-słysząc to prychnęła-To morderca!
-To w tej kwestii się od siebie wiele nie różnią.-wtrąciłam się
-Może i tak,ale ja już nic nie rozumiem z tych waszych historii...Dalej...Powiedz mi Hinata,skoro od dawna byłaś taka silna,to dlaczego nie pokazałaś tego w czasie walki z Peinem?
-Ponieważ nie chciałam przegrać zakładu.Nie mogłam pozwolić Hezie wygrać.
-Mało brakowało,a dzisiaj wąchałabyś kwiatki od spodu!A tak w ogóle to o co chodziło z tym waszym zakładem?
-To był przypadek.Powiedziałam Hinacie,że nie wytrzyma udając cichą,nieśmiałą dziewczyneczkę do mojego pojawienia się w Konoha.
-To chore.
-Może,ale mów dalej.
-Wolałem tamtą Hinatę.-szepnął lekko zarumieniony
-A co?Łatwiej było mną manipulować,a może bawiła cię moja nieporadność?!
-Nie!Po prostu wtedy nie byłaś taka wyszczekana!
-To ty wolisz,żebym znowu była taka jak wtedy?!PO MOIM KURNA TRUPIE!
Już nawet nie reagowali na prąd,którym ich raziłam.'O co to to nie!'Wyprowadzili mnie z równowagi...
-Zamknąć paszcze!!!Mam was serdecznie dość!Chciałam żeby w domu panowała normalna atmosfera,ale wiecie co?W dupie to mam!Możecie się nawet pozabijać,nawet nie zmyję waszej brudnej krwi!
Walnęłam dłońmi o blat stołu i wyszłam,a Aiko za mną.Tak naprawdę to chciałam zobaczyć co zrobią. Schowałyśmy się za drzwiami i patrzyłyśmy na nich.
-Ona ma rację.Jeśli dalej tak będzie to naprawdę się pozabijamy.-powiedział Naruto
-No.-westchnęła Hinata
-To co,idziemy na ugodę?
-Dobra,ale mam kilka warunków: po pierwsze Sakura nie ma prawa wchodzić do tego mieszkania,po drugie zero komentarzy o moich późnych powrotach lub ubiorze,a przede wszystkim pogodzisz się z Sasuke.
-He?!Mowy nie ma!
-Nie uwierzę,że jest ci łatwo z tą nienawiścią.Ryzykowałeś dla niego swoje życie,a teraz nawet z nim normalnie nie rozmawiasz.-powiedziała,a on się naburmuszył
-Dobra,zgadzam się.A teraz mój warunek.
-Jeden?
-Nie jestem tak wymagający jak ty...Przynajmniej spróbujesz nie dowalać Sakurze.
-Ale to ona zaczyna!
-Nawet jeśli,jak to mówi Kakashi,bądź od niej mądrzejsza.
-Zgoda,tyle mogę ci obiecać.
Przybili sobie piątkę i się do siebie przytulili.
Aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia.Spojrzałam na Ai,która właśnie wyjęła aparat i zaczęła robić im zdjęcia.
-Co ty robisz?-spytałam
-Jak znowu zabiorą mi pilota do telewizora to będę miała czym im grozić.
Pokręciłam głową i spojrzałam na tę dwójkę,która już się od siebie odkleiła i jak gdyby nigdy nic zaczęli pić kawę.
-Ach ta młodzież.-westchnęłam
-Jesteś w ich wieku.
-Szczegół.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do moich poprzednich zajęć.
Ktoś z całej siły uderzył mnie w policzek.Natychmiast się obudziłam i złapałam za bolącą część twarzy.Wyostrzyłam lekko wzrok i zobaczyłam Kristin,dziewczynę która odwala za mnie "brudną robotę". Wstałam,otrzepałam się i rozejrzałam dookoła.
-Co ja robię na korytarzu więzienia?-spytałam skołowana
-Proszę pani?
-Co?
-Jest pani w samej bieliźnie.-szepnęła,próbując ukryć wielkiego rumieńca za teczką
Spojrzałam w dół i po chwili musiałam przyznać jej rację.Nie miałam na sobie nic poza czarnymi majtkami i sportowym stanikiem w tym samym kolorze.Westchnęłam ciężko i spojrzałam na moją podwładną.
-Daj mi tę koszulę.-rozkazałam,a ona zaczęła przypomianać wielkiego buraka z zielonymi liśćmi w postaci włosów
-Se-Secundo-sama?-odsunęła się na jakieś 20m
-Nie wariuj!Przecież cię nie zgwałcę!-wrzasnęłam-Po za tym masz bluzę!
Chyba ją to przekonało,bo zaczęła ściągać z siebie ubrania.Po chwili miałam już na sobie białą koszulę,która sięgała ledwo do połowy ud.Na domiar złego miała za mało guzików,więc odsłaniała mój wielki dekolt.Zrobiłam niezadowoloną minę,a ona spytała:
-A może pójść po jakąś większą?
-Nie.Nie mam na to czasu.
Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wyjścia.Słońce,które mnie przywitało sprawiło,że omal nie zemdlałam.'Już wiem jak się czują te biedne wampiry.'Podeszłam do jakiegoś gościa i ściągnęłam mu okulary.On nawet nie zareagował,bo był bardzo zajęty patrzeniem na moje nogi,jak zresztą wszyscy faceci,których mijałam...Miałam ochotę ich wszystkich powystrzelać.Nagle jeden
podbiegł do mnie i zrobił zdjęcie.Odwróciłam się szybko i przyłożyłam mu z liści,ale chyba odrobinę za mocno,bo po chwili zauważyłam,że ma coś nie tak z policzkiem.Był jakby...wgnieciony.Jednak to tylko zachęciło pozostałych do akcji.Pewnie bym ich pozabijała,gdyby nie dwie silne ręce,które oplotły mnie w tali i zabrały daleko od tego zamieszenia.Gdy już mnie puścił odskoczyłam od niego na kilka metrów i wtedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz Sasuke.
-Co ty robisz,kretynie?!-wrzasnęłam
-Ratuję cię.
-Akurat.-burknęłam
-Mogłabyś się częściej tak ubierać.
-Ty cholero!-warknęłam i gdy miałam mu przywalić pojawiła się przede mną piękna róża
-O-O co chodzi?
-To dla ciebie,jełopie!-powiedział,przybliżając się blisko mnie
-Debil.-szepnęłam biorąc od niego kwiat-Dzięki.
-Proszę.-Odsunął się ode mnie-Odprowadzę cię do domu.
-Ok.
Bawiła mnie jej naburmuszona mina.Nie myślałem,że będę się jeszcze kiedyś tak uśmiechał,a przy niej przychodziło mi to szeczególnie łatwo.Jednak po chwili zdałem sobie z czegoś sprawę,a dokładnej z tego,że cały czas patrzę na jej nogi,twarz i biust.'Shit!Co ta kobieta ze mną robi?!'Nie ważne jak się starałem nie mogłem oderwać od niej oczu.Nagle stanęliśmy i zauważyłem,że jesteśmy na miejscu.Hinata nacisnęła dzwonek i czekała,aż ktoś jej łaskawie otworzy.Po chwili ktoś przekręcił klucz w zamku,a na zewnątrz wyszedł Naruto.Był wściekły.Nigdy go dotąd takiego nie widziałem. Niespodziewanie zamachnął się i wycelował mi prosto w twarz.Przed upadkiem z prawie 15m uchroniła mnie barierka.
-Powaliło cię?!-wrzasnęła Hyuuga-Co ty wyprawiasz,Downie?!
-Ja?To ty wracasz półnaga do domu!
-A co cię obchodzi jak ja wracam do domu?!Idź lepiej sprawdzić czy ten nieudany,różowy eksperyment chemiczny nie utopił się,bo jest nieszczęśliwie zakochany!
Wiedziałem o co chodziło,ale zamiast się odezwać stałem zdziwiony cały czas trzymając się tej barierki.Nagle ktoś pociągnął mnie za rękaw.Spojrzałem w dół i zobaczyłem Ai.Wskazała skinieniem głowy,bym wszedł za nią do środka,a jako że uczyłem się kultury nie odmówiłem.Jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy się w drzwiach,by posłuchać ich kłótni:
-Czemu wy się jej tak czepiacie?!-krzyczał Naruto
-Bo to głupi,nieusmarzony kawał mięsa mielonego!
-Mięsa mielonego?...Dlaczego ty i Heza jesteście dla niej takie wredne?!
-My?To ona zaczęła!Czyżbyś zapomniał?!A może ten jeden pocałunek wymazał ci z tego twojego durnego łba wszystkie jej wady?!
Odwróciliśmy się i weszliśmy do środka.Ściągnąłem buty i zanim poszliśmy dalej spytałem:
-Zdaje mi się czy Hinata jest zazdrosna?
-Nie.-pokiwała głową-To nie o to chodzi...Ona i Heza nie mogą mu wybaczyć,że nie rozumie,iż to różowa zaczęła tę nienawiść.
-Sakura?
-Cii!-zatkała mi usta dłonią-Nie wymawiaj tego imienia!...Heza już wypiła 8 szklanek ziółek uspokajających, po jej wizycie.
-Była tu?
Weszliśmy do kuchni.Przy stole siedziała Heza.Nie wyglądała za dobrze.
-Jak on śmiał przyprowadzić tu tę kurwę?!-wrzasnęła zgniatając kubek
-Hej,to już 4 w ciągu godziny!Puścisz nas z torbami!-warknęła Aiko
Nagle do kuchni weszła Hinata w zakrwawionej koszuli.
-Co się stało?!-spytała obojętnie Uzumaki
-Naruto sprawdza nawierzchnię asfaltu na placu zabaw pod blokiem.-burknęła
-Hinata,znowu?-jęknęła Heza uderzając głową w stół
-Daj mi spokój!...Idę się przebrać.
Do kuchni wszedł blondyn z krwawiącym nosem.Wyminął Hyuugę,spojrzał na mnie i wrzasnął:
-A co on tu robi?!Wynocha!
-Ty wpuszczasz tu tę kurwę,to Hinata ma prawo zaprosić przyjaciela.-warknęła Heza
-Przyjaciela?!
-Tak!
-Nie zgadzam się!
-W nosie mam czy się zgadzasz czy nie!Nie zapominaj,że to ja jestem właścicielem tego mieszkania!
Walnął szklanką o blat i wyszedł.
-I gdzie leziesz,idiotko?!-usłyszeliśmy po chwili z góry
-Zamknij twarz,różowy sługusie!
Hinata zbiegła po schodach w pełni ubrana i...z torbą na ramieniu?Nachyliła się przez moje ramię i spytała:
-Odprowadzisz mnie do Tenten?
-Ta.
-Śpię po za domem.-poinformowała blondynkę
-I bardzo dobrze.
Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy do domu brunetki.
-Przepraszam.-szepnęła
-Za co?
-Za to,że musiałeś tego słuchać.
-To dziwne,że się przejmujesz.
Nagle usłyszeliśmy czyjś pisk.
-Hinata-chan!Sasuke-kun!
-Hej,Ino!-krzyknęła Hyuuga
-'Tylko nie ona!'Cześć.-burknąłem
-Hinata,po co ci ta torba?Znowu pokłóciłaś się z Naruto?
-Ta.Idę właśnie do Tenten,bo nie mam gdzie spać.
-Ale Tenten jest na misji z Nejim.
-Super.-jęknęła
-No to chodź do mnie!
-He?
-No chodź!
Chwyciła Hinatę za rękę i pociągnęła za sobą,a ona na pożegnanie krzyknęła:
-Dzięki,Sasuke!Do zobaczenia!
Pomachałem jej i gdy zniknęły za zakrętem ruszyłem do domu.Cały czas chodziło mi po głowie,że robię się jak dawny Naruto.'Kurde,muszę wziąć się za siebie!'
-Ino,naprawdę nie musisz!Będę spać w pracy.
-Co?-zatrzymała się i spojrzała na nią zła-Jak ja zerwałam z Sai'm i wyniosłam się z naszego mieszkania to
pozwoliłaś mi nocowac u siebie.Do tego udostępniłaś mi swoje łóżko i całą noc mnie pocieszałaś,słuchając mojego płaczu.
-Ale...
-Żadne ale!Idziemy!
Hinata uśmiechnęła się.Cieszyła się,że Ino jest taka otwarta i szalona.Weszły do mieszkania blondynki,która wyciągnęła z szafy materac i zaczęła go pompować.Gdy już wszystko było gotowe Ino zarządziła,że teraz obejrzą jakieś filmy,a potem poplotkują.Po obejrzeniu "Jak pozbyć się cellulitu?" i "Kac wegas" Hyuuga była tak roześmiana,że zanim zdążyła się uspokoić Ino już plotła jej warkocze (czego szczerze nienawidziła).
-Powiedz mi,Hinata,jak to jest między tobą,a Sasuke?
-Hmm...Wydaje mi się,że się zaprzyjaźniliśmy.Nie uważam go już za takiego gbura.
-Tylko tyle?!
-A czego ty chciałaś?On zaledwie miesiąc temu wrócił do wioski.
-A nie zastanawiałaś się dlaczego wrócił?
-Zmieńmy temat.Masz kogoś na oku?
-No!-klasnęła w dłonie i zaczęła opowiadać
-'Jak to dobrze Ino,że lubisz gadać.'
Rano obudziły mnie wrzaski dochądzące zza okna.Wyszłam z pokoju koleżanki i udałam się do łazienki. Gdy już się z grubsza ogarnęłam,zrobiłam sobie kawę i zjadłam krakersy,które miałam w torbie(nie chciałam na Ino pasożytować),po cichu się spakowałam i wyszłam,zostawiając jej kartkę z podziękowaniami.Idąc miastem kupiłam sobie jabłko,bo wiedziałam że na więcej i tak nie mam kasy,a do wieczora nic innego nie dostanę.Trudno,byłam przyzwyczajona.Gdy przebywałam na treningach u Hezy w Wiosce Tornada,nie dostawałam jedzenia dopóki nie wykonałam zadania,a więc czasami nawet bardzo długo...Zerknęłam na zegarek,który wskazywał 12.'Więc jeszcze godzina do zaczęcia tego piekła.'Podniosłam głowę i zobaczyłam Temari,jak zwykle kłócącą się z Shikamaru.'Jak tak dalej pójdzie,to oni wyznają sobie uczucie na moim pogrzebie!'Jako że miałam "dobre" serce postanowiłam im pomóc.Niby przypadkiem,niby niechcący popchnęłam Temari prosto w objęcia Shikamaru,co prowadziło do jakże "niezamierzanego" pocałunku.
-'Gol!'Ups.-szepnęłam
Oderwali się od siebie,a moja cała czerwona przyjaciółka wrzasnęła:
-Hinata!
Zaczęłam uciekać,chociaż sama nie wiem dlaczego,przecież ona nie miała żadnych szans ani mnie złapać,ani pobić.Robiłam to chyba z tego samego powodu co poprzednio.Kiedy odwracałam się do tyłu,by sprawdzić gdzie jest,na kogoś wpadłam.Podniosłam głowę i ujrzałam wściekłą i nieźle spaloną Tsunade.
-Ohayo,Hokage-sama!-przywitałam się jak "słodka idiotka"-Pięknie dziś wyglądasz.To nowy odcień samooopalacza?
-Hyuuga!Nie uwierzysz kto mnie dzisiaj odwiedził.
-Johnny Deep?
-Nie!Dziś rano zaszczyciło mnie 56 mężczyzn,którzy oskarżają cię o pobicie!
-Tylko 56?Myślałam,że było ich więcej.
-Reszta leży w szpitalu!...Ostrzegałam cię!Od piątku zaczynasz pracę w akademii!
-Błagam tylko nie to!Wszystko tylko nie akademia!-rzuciłam się przed nią na kolana
-Nie poniżaj się.
-Proszę.Czasy akademii były najgorsze w moim życiu.
-Myślałam,że najgorsze było wyznanie miłości Naruto.
-To jest na drugim miejscu.-szepnęłam
-Niech ci będzie,ale to ostatni raz!
Wyminęła mnie i ruszyła do swojego biura.Nagle ktoś wrzasnął mi nad uchem:
-Co to kurde miało być?!Zwariowałaś?!
-Oh,daj mi spokój!Tsunade już mnie ukarała.
-Tsunade?A co ona ma do tego?Zmusiłaś ją do pocałunku z Kakashim?!Tylko gdzie on ma usta?
-Nie,idiotko.Za pobicie kilku zboczeńców omal nie wysłała mnie do akademii.
-He,serio?To musiałaś się nieźle napocić,żeby tej pracy nie dostać...Niech ci będzie,odpuszczę ci tym razem.
-Alleluja!-ruszyłyśmy do mojej pracy-A tak w ogóle to jak mogłaś mnie zostawić półnagą na korytarzu więziennym i pójść sobie spokojnie na misję?!
-Nie chciałam cię budzić.Byłaś tak zmęczona,że i tak by to pewnie nie za wiele pomogło.
-Pewnie masz rację.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Z salonu było słychać odgłosy telewizora i rozmowę Hezy przez telefon.Weszłam do kuchni,gdzie na moje nieszczęście siedział Naruto.
-Cześć.-przywitałam się
-Znowu nie wróciłaś na noc do domu.-burknął
-Za to ty pewnie spędziłeś ją z wysokim czołem.
-A ty z Uchihą.
-Wyobraź sobie,że nie.
-Akurat.
Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się szarpać i drzeć,ale zwabiliśmy tym Hezę.Rozdzieliła nas jednym porządnym ruchem.Postawiła dwa krzesła po jednej stronie stołu i kazała nam na nich usiąść,a sama zajęła miejsce po przeciwnej stronie.
-Ai chodź tu!-krzyknęła,a białowłosa niechętnie przerwała oglądanie-Weź notatnik,długopis i siadaj na blacie.
-Po co?-spytała zdziwiona
-Po jajco!Będziesz notować.
-Jasne.-jęknęła,a Wielka Matka zaczęła:
-Jako że widzę narastający między wami konflikt,który powoduje u mnie częste migreny i napady złości, musimy znaleść jakiś sposób na jego rozwiązanie.Teraz każdy z was będzie mógł powiedzieć o co ma pretensje do tej drugiej strony,ale jeśli ktoś będzie chciał temu drugiemu przerwać to oberwie ode mnie prądem,jasne?-spytała pokazując nam swoją naelektryzowaną dłoń
-Jasne.
Myślałam,że zaraz oszaleje.Od pół godziny kłócili się kto pierwszy ma przedstawić swoje racje.Spojrzałam na Ai,którą ta kłótnia bardzo bawiła.
-Dobra,dosyć tego!-ryknęłam-Siadać na dupie i zamknąć się...Hinata jest kobietą,więc ma pierwszeństwo.
-Ale...-chciał zaprotestować,ale przestraszył się jak uniosłam dłoń tak jakbym zaraz miała go uderzyć
-Zamknij się,bo jak cię parsknęł...-zasłonił się dłońmi-Zaczynaj,Hinata.
-Więc,przede wszystkim mam do niego żal o to,że nie potrafi zrozumieć,iż ta jego święta Sakura to niezłe ziółko!
-Ziółko?A ty to niby...-przerwał,bo poparzyłam go prądem
-Co ja mówiłam?!...Kontynuuj.
-To nie my pierwsze do niej wyskoczyłyśmy na nie,tylko ona nazwała mnie i ciebie,Heza,sukami.-pokiwałam głową,przypomianjąc sobie tamtą sytuację.-Po drugie on ma do mnie pretensje,że za mocno ją sponiewierałam na eliminacjach do naszej drużyny!
-Przez trzy tygodnie nie mogła się ruszyć!-znowu użyłam prądu
-Oj,straszne...-weschnęła-Po za tym czepia się,że zadaję się z Sasuke,mimo że jeszcze niedawno dał by się za niego pokroić!-chciał coś powiedzieć,ale przestraszył się mojej złej miny-No to chyba tyle.
-Teraz twoja kolej,Naruto.
-Więc moim zdaniem to wy się na Sakurę po prostu uwzięłyście!-Hinata zaczęła się śmiać-Czemu jej nie poparzysz?!
-Bo się z nią zgadzam.
-Po za tym zadaje się z Sasuke...
-Ale to moja sprawa z kim się spotykam!-krzyknęła,a ja poparzyłam ją prądem-Aua!
-Nie przerywaj.
-Może to nie moja sprawa,ale ja się o ciebie martwię.-słysząc to prychnęła-To morderca!
-To w tej kwestii się od siebie wiele nie różnią.-wtrąciłam się
-Może i tak,ale ja już nic nie rozumiem z tych waszych historii...Dalej...Powiedz mi Hinata,skoro od dawna byłaś taka silna,to dlaczego nie pokazałaś tego w czasie walki z Peinem?
-Ponieważ nie chciałam przegrać zakładu.Nie mogłam pozwolić Hezie wygrać.
-Mało brakowało,a dzisiaj wąchałabyś kwiatki od spodu!A tak w ogóle to o co chodziło z tym waszym zakładem?
-To był przypadek.Powiedziałam Hinacie,że nie wytrzyma udając cichą,nieśmiałą dziewczyneczkę do mojego pojawienia się w Konoha.
-To chore.
-Może,ale mów dalej.
-Wolałem tamtą Hinatę.-szepnął lekko zarumieniony
-A co?Łatwiej było mną manipulować,a może bawiła cię moja nieporadność?!
-Nie!Po prostu wtedy nie byłaś taka wyszczekana!
-To ty wolisz,żebym znowu była taka jak wtedy?!PO MOIM KURNA TRUPIE!
Już nawet nie reagowali na prąd,którym ich raziłam.'O co to to nie!'Wyprowadzili mnie z równowagi...
-Zamknąć paszcze!!!Mam was serdecznie dość!Chciałam żeby w domu panowała normalna atmosfera,ale wiecie co?W dupie to mam!Możecie się nawet pozabijać,nawet nie zmyję waszej brudnej krwi!
Walnęłam dłońmi o blat stołu i wyszłam,a Aiko za mną.Tak naprawdę to chciałam zobaczyć co zrobią. Schowałyśmy się za drzwiami i patrzyłyśmy na nich.
-Ona ma rację.Jeśli dalej tak będzie to naprawdę się pozabijamy.-powiedział Naruto
-No.-westchnęła Hinata
-To co,idziemy na ugodę?
-Dobra,ale mam kilka warunków: po pierwsze Sakura nie ma prawa wchodzić do tego mieszkania,po drugie zero komentarzy o moich późnych powrotach lub ubiorze,a przede wszystkim pogodzisz się z Sasuke.
-He?!Mowy nie ma!
-Nie uwierzę,że jest ci łatwo z tą nienawiścią.Ryzykowałeś dla niego swoje życie,a teraz nawet z nim normalnie nie rozmawiasz.-powiedziała,a on się naburmuszył
-Dobra,zgadzam się.A teraz mój warunek.
-Jeden?
-Nie jestem tak wymagający jak ty...Przynajmniej spróbujesz nie dowalać Sakurze.
-Ale to ona zaczyna!
-Nawet jeśli,jak to mówi Kakashi,bądź od niej mądrzejsza.
-Zgoda,tyle mogę ci obiecać.
Przybili sobie piątkę i się do siebie przytulili.
Aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia.Spojrzałam na Ai,która właśnie wyjęła aparat i zaczęła robić im zdjęcia.
-Co ty robisz?-spytałam
-Jak znowu zabiorą mi pilota do telewizora to będę miała czym im grozić.
Pokręciłam głową i spojrzałam na tę dwójkę,która już się od siebie odkleiła i jak gdyby nigdy nic zaczęli pić kawę.
-Ach ta młodzież.-westchnęłam
-Jesteś w ich wieku.
-Szczegół.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do moich poprzednich zajęć.
środa, 8 sierpnia 2012
Rozdział 4
Nie chciało mi się otwierać oczu,ale zmusiły mnie do tego notoryczne uderzenia w czoło.Powolutku uniosłam powieki i zobaczyłam szklankę,którą Sasuke tycał mnie w głowę.Spojrzałam na obojętnął minę Uchihy i wyrwałam mu naczynie.
-Nie musiałeś mnie nią stukać w głowę.
Nic nie odpowiedział.Wstał i poszedł do kuchni.'Stary Sasuke wrócił.'Jęknęłam w myślach.Gdy sączyłam sobie w spokoju herbatkę rozległ się dzwonek do drzwi.Podniosłam się leniwie i poszłam otworzyć.Na zewnątrz stał Kakashi,którego moja obecność wyraźnie zaskoczyła.
-Jest Sasuke?-spytał
-Yhm.Sasuke!-wrzasnęłam
Na moje nieszczęście Hatake nie był sam,bo nagle na ganku pojawił się Sai i jakże znienawidzona przeze mnie osoba,Sakura.
-Co ty tu robisz,Hyuuga?!-wrzasnęła
-A co cię obchodzi co ona tutaj robi?-usłyszałam za sobą głos Uchihy
-A-a-ale...-jąkała się
-Co tu robicie?-zignorował ją i zwrócił się do Kakashiego
-Przyszliśmy dać ci powiadomienie od Tsunade.
Wręczył Sasuke niedużą kartkę,a on oparł się o moje ramię.Chyba po to bym też mogła zobaczyć,albo by rozwścieczyć Sakure.Jeśli tak,to mu się udało,bo była aż czerwona ze złości.Hokage napisała mu,że dziś o 14 ma się u niej stawić.'He?!Musieli się tyle fatygować,żeby dać mu TO?!'Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Czemu wy mi to dajecie,a nie jakiś członek ANBU?-spytał
-Bo chcieliśmy cię zobaczyć.-odpowiedział sensei
-Nie musieliście.-burknął
-Nie zaprosisz nas na herbatę?-spytał Sai
-A ty kto?
-To Sai,on cię zastąpił w drużynie 7.-poinformowałam obojętnie
-Eh,jak was nie zaproszę to Tsunade powie,że nie stosuję się do jej zaleceń.Właźcie.
Ustąpiliśmy miejsca w drzwiach,żeby mogli wejść. W między czasie poczułam na sobie wściekły wzrok Haruno.Westchnęłam ciężko,a gdy zniknęli w kuchni zwróciłam się do Uchihy:
-To ja spadam.
-Mowy nie ma!Nie zostawisz mnie z nimi samego.
-He,niby dlaczego?
-Bo ich jeszcze pozabijam.-szepnął,a ja się uśmiechnęłam
-A ja nie?
-Będziemy się nawzajem powstrzymywać.
Uśmiechnął się.Pierwszy raz się do mnie uśmiechnął(nie po pijaku).
-'Może nie będzie tak źle.'Zgoda.
Weszliśmy do kuchni.Sasuke zajął miejsce na przeciwko nieproszonej trójki,a ja wzięłam się za robienie herbaty.
-Więc,Sasuke.-zaczął Kakashi cały czas wlepiając we mnie wzrok-Co zamierzasz teraz robić?
-Jeszcze nie wiem.-odparł
-Jesteś w wiosce od miesiąca i jeszcze nie podjąłeś decyzji?
-Jak widać,nie.
Postawiłam przed każdym po kubku herbaty i usiadłam na miejscu obok Sasuke.
-Sasuke,po co ona tu z nami siedzi?-spytała Sakura
-A ty?-spytał Uchiha,którego wyraźnie irytowała
Naburmuszyła się i odwróciła głowę.Chciałam ją walnąć,ale Uchiha to zauważył i złapał za moją dłoń,co nie umknęło uwadze Kakashiego.Przeniosłam wzrok na Sai'a,który robił bardzo dziwną minę.Gdy zobaczył,że mu się przyglądam uśmiechnął się sztucznie i spytał:
-Co?Podobam ci się?
-Po moim trupie.-szepnęłam
Nie do końca pamiętam cały przebieg tego spotkania,ale musiałam powstrzymywać Sasuke 5 razy,a on mnie około 8.Było już wpół do drugiej,gdy w końcu zaczęli wychodzić.
-To do zobaczenia,Sasuke.-pożegnał się Kakashi
-Wpadnę tu około 18,ok?-spytała Sakura-No to do zobaczenia!
Nawet nie zdążył odpowiedzieć,bo szybko zniknęła za zakrętem.Pokiwałam głową i wróciłam do kuchni. Zaczęłam sprzątać po ich wizycie.
-Muszę biec do Tsunade.Idziesz ze mną,czy...?-spytał
-Idź.Ja zostanę i ogarnę ten chlew.
-Nie musisz u mnie sprzątać.
-Nie muszę,ale nie mam nic lepszego do roboty.-skrzywił się-Idź,nie przejmuj się.
-To powodzenia.-burknął
Złapał kurtkę i wyszedł.Zostałam sama.Ze sprzątaniem uwinęłam się całkiem szybko,więc jakoś tak od niechcenia weszłam na górę.Zaczęłam zwiedzać pokoje,aż zatrzymałam się się przy jednym zamkniętym na klucz.Wyjęłam niewielki kunai i po chwili usłyszałam cyknięcie zamka.Nacisnęłam klamkę i ostrożnie zajrzałam do środka.Wślizgnęłam się powolutku i zaczęłam się rozglądać.Gdy podeszłam do jednej z szafek
zauważyłam,że coś z niej wystaje.Wyciągnęłam trzy nieduże koperty i usiadłam na zakurzonym fotelu pod oknem.Wzięłam pierwszą,czerwoną z napisem ITACHI.Wtedy się zawahałam.Wiedziałam,że nie powinnam grzebać w jego rzeczach,ale ciekawość była zbyt wielka...Otworzyłam kopertę tak by jej nie zniszczyć.W środku było kilka zdjęć przedstawiających brata Sasuke i jakiegoś rudowłosego chłopaka,którego twarzy
nie kojarzyłam.Schowałam zdjęcia do koperty i zabrałam się za drugą,niebieską.Odwróciłam ją by zobaczyć napis.HEZA. Otworzyłam ją i wyjełam zawartość.Wszystkie przedstawiały Uzumaki w wieku od 13 do 16.'Wtedy była inna,przerażająca.'Schowałam je cały czas się uśmiechając.'Pora na ostatnią,białą.'Zdziwiło mnie,że nie było napisu.Wyjęłam zdjęcia i myślałam,że padnę.Były moje!Każde zrobione po zakończeniu wojny.
Nagle drzwi się otworzyły,a ja w ostatniej chwili zdążyłam ukryć się za jedną z szaf.'Obserwowałam cień chłopaka,który rozglądał się po pokoju.Po chwili wyszedł i ponownie zamknął drzwi na klucz. 'Shit!Jak ja teraz stąd wyjdę?'Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam sznur.Weszłam na parapet, zawiązałam linę na klamce okiennej i wyskoczyłam przez okno.Pociągnęłam za linkę i zamknęłam okno,a potem ją przecięłam.Szybko pobiegłam do drzwi i jak gdyby nigdy nic weszłam do środka.Sasuke siedział naburmuszony na kanapie w salonie.
-Gdzie byłaś?-spytał
-Eee...Ai przechodziła tędy,więc jak ją zobaczyłam to poprosiłam,by powiedziała Hezie,by się nie denerwowała.
-Jasne.-burknął
-A co chciała Tsunade?-spytałam siadając obok
-Nieważne.
-Widzę,że humorek panu gburowi nie dopisuje.-spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem
-Nie twój interes!
-Oj,oj jak groźnie.No nie bądź taki,powiedz!
Przysunęłam się bardzo blisko niego i zaczęłam szybko mrugać,a on się zmarszczył.
-Dobra,tylko nie rób takiej głupiej miny.
-Więc?-spytałam odsuwając się
-Tsunade kazała mi dokonać wyboru.
-Jakiego?
-Powiedziała,że skoro dorównuję sile Naruto to mogę dołoczyć do waszej drużyny.
-A druga opcja?
-Mogę dołączyć do waszej drużyny lub do drużyny gdzie jest Sakura i ten Sai.
-A ty wolisz?
-Nie wiem.
-Jak można nie wiedzieć?!-krzyknęłam
-Jak widać można.-warknął
-Sorry,to rzeczywiście może być trudne,bo jeśli wybierzesz współracę z nami będziesz miał dużo roboty,a po za tym...-powiedziałam po chwili namysłu
-...ludzie mogą nie zaakceptować,że ktoś taki jak ja jest w najsilniejszej drużnie w Konoha.-przerwał mi
-Phi.Jakoś do Hezy nie mieli zastrzerzeń...lub do Naruto.
-Ale Heza i Naruto nigdy nie zrobili nic złego dla tej wioski.
-Co do Naruto to owszem,nigdy,ale Heza...myślisz dlaczego dostałam misję zbadania wioski,w której żyła.
-A dostałaś?-spytał zdziwiony
-Ta.Wtedy się poznałyśmy.Chciała mnie zabić.-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie-Ach, nieważne... Sam musisz podjąć decyzję,więc zostawiam cię samego.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.Uważałam,że sam musi uporać się z tym dylematem.Idąc główną ulicą Konohy,ktoś do mnie zawołał:
-Hej,Hinata!A o starych przyjaciołach już nie pamiętasz?
Odwróciłam się i ujrzałam moich kolegów z drużyny 8.Kiba i Shino.Nie rozmawiałam z nimi od mojego przeniesienia.Pewnie mieli do mnie żal.
-Cześć.Jak tam?-spytałam
-Od kiedy cię nie ma jest trochę...dziwnie.-powiedział Izunaka-Nie mam się z kogo śmiać.
-A Sakura i Sai?-spytałam uśmiechając się smutno
-Sakury nie obchodzi nic co ma związek z "naszą drużyną",a Sai cały czas rzuca jakieś teksty o naszej męskości.-skrzywił się
-Może pójdziemy gdzieś porozmawiać?-zaproponowałam
-Teraz nie możemy,ale może przyjdziemy do ciebie kiedyś,ok?-zapoponował
-Jasne...To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Cześć.-pożegnał się Shino,a ja się uśmiechnęłam i ruszyłam do domu.
Było około w pół do dziesiątej,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi od mojego mieszkania,które zajmowałam w Konoha.Na zewnątrz stała przemoczona Hinata.
-Cześć,Temari!Co robisz?
-Właśnie skończyłam pisać raport,a co?
-A może dotrzymałabyś mi towarzystwa,w tych jakże trudnych chwilach.
-Jakich trudnych chwilach?-westchnęłam
-Naruto doprowadza mnie do szału,Heza ma o wszystko pretensje,Tsunade grozi pracą w akademii,mam wyrzuty sumienia względem Kiby i Shino,a do tego dochodzi jeszcze Sasuke...Chyba popadnę w alkoholizm.-wpadła mi w ramiona
-Widzę,że sytuacja jest trudna...Heh niech ci będzie,ale żadnego picia.Mam jutro misję.
-Arigato!
Przytuliła mnie mocno,a ja już zaczynałam żałować tej decyzji...
Około godziny 18,tak jak obiecała,zjawiła się Sakura.Przyklejała się do mnie,coś szeptała,ale ja jej nie słuchałem.Myślałem tylko o tym jak uciec.Okazja natrafiła się gdy poszła do kuchni po korkociąg. Wybiegłem z domu nawet nie wkładając butów.Wszystko było by dobrze gdyby nie deszcz,który tak niespodziewanie zaczął padać.Musiałem gdzieś pójść.Do domu nie mogłem,bo to było by jak samobójstwo. Zostało mi jedno wyjście.Po 10 minutach byłem już na miejscu.Nacisnąłem dzwonek,a po chwili drzwi otworzyła Heza.
-Tak?O,Sasuke.Co tu robisz?
Chyba naprawdę pełniła rolę Wielkiej Matki,jak to nazywała Hinata.Miała na sobie fartuszek,stare,podarte dresy,wyciągnięty podkoszulek,włosy niedbale splątane w kucyk,a do tego była ubrudzona mąką. Cóóóż... gdyby ktoś rok temu powiedział mi,że będzie tak wyglądać,wyśmiałbym go.
-Hej,przyszedłem do Hinaty.
-Nie ma jej,a coś się stało?
-Sakura okupuje mi chatę.
-Aha,w takim razie wchodź.
-Serio?
-I tak mamy tu obóz dla uchodźców.Wchodź.
Wszedłem,a ona od razu zaprowadziła mnie do kuchni.Przy stole siedziała ta mała dziewczynka o białych włosach,Tenten,Ino,Kurenai,Shikamaru i Choji.
-O!Pan zboczeniec!-krzyknęła radośnie białowłosa
-Ai!-trzepnęła ją po głowie Heza-Nie mówi się tak o gościach!
-Naruto mówi,że to zidiociały chwast.
-Zidiociały to jest on.-szepnęła "pani domu" i wzięła się za ugniatanie ciasta-Na co czekasz,Uchiha?Siadaj i pomóż nam.
-A co niby miałbym robić?-burknąłem
-Masz tu miskę z jagodami i poozdabiaj nimi ciasto.
-Po co wam tyle ciast?-spytałem biorąc moje przybory i siadając obok małej dziewczynki
-Tenten startuje w konkursie na wypieki.-poinformował obojętnie Shikamaru
-Choji nie zrzeraj ciasta!-krzyknęła Ino
-Ale o cło chłodzi?-wybełkotał
-O to że to nie jest dla ciebie!...Sasuke-kun!-zaszczebiotała-A po co przyszedłeś?
-Nie miałem gdzie się podziać,bo Sakura wpakowała mi się do domu.-burknąłem zgniatając jedną jagodę
-A to głupie Wielkie Czoło!
-Ino!Uspokój się,bo marnujesz owoce.
-A,sorry.
-Ej,mała.-zaczepiłem dziewczynkę siedzącą obok-Jak ty się nazywasz?
-Aiko Mizuki.Ale wszyscy mówią do mnie Ai.
-Ai?To znaczy miłość.
-Mało trafne imię,nie?-spytała i uśmiechnęła się szeroko,ale smutno
-Czemu?To dobrze jak imię coś znaczy.Wtedy czujesz,że dla twoich rodziców nawet taki szczegół jak znaczenie twojego imienia było bardzo ważne.
-Lubię cię.-powiedział po chwili namysłu,a ja się uśmiechnąłem
-Dzięki.
-Kurenai,twoje dziecko cały czas płacze,a ja i sensei nie wiemy co zrobić.-krzyknął Lee,który właśnie wszedł do kuchni
-Już idę.-westchnęła i poszła za nim
Po chwili usłyszeliśmy jakiś pisk i głośne uderzenie.Wszyscy zajrzeliśmy do pokoju obok,gdzie Lee i Gai próbowali złapać uciekające na czworakach niemowlę,a na kanapie siedziała załamana Kurenai. Niespodziewanie dziecko podpełzło do mnie i wyciągnęło ręce w górę.Ai zaczęła chichotać,a reszta (łącznie ze mną)patrzyło na malucha ze zdziwieniem.
-No co cię tak gapisz?-warknął Shikamaru-Weź ją na ręce zanim zacznie płakać.
Schyliłem się i nieudolnie ją podniosłem.Heza widząc mój problem podeszła do mnie i ułożyła mi ręce w odpowiedni sposób.Dziecko spojrzało na mnie z naburmuszoną miną,uniosło rączkę i tycnęła mnie w policzek.
-Coś mi się zdaje,że ona właśnie dała ci z liścia.-zaśmiała się Ai
-Nie przejmuj się,Sasuke.Ona tak daje ci do zrozumienia,że cię lubi.-powiedziała Kurenai zabierając ode mnie małą-Do tej pory tego "zaszczytu" doznałam tylko ja,Shikamaru,Heza i Hinata.
-Przyzwyczajaj się,Uchiha,bo jeśli nadal będziesz się tak zmieniać na dobre jak do tej pory,to niedługo może doczekasz swojego.-powiedziała Heza,po czym wystawiła mi język
Wieczór minął bardzo miło.Choji chciał nauczyć małą jak zjadać surowe ciasto,ale jednym uderzeniem patelnią powstrzymała go Tenten,Shikamaru cały czas jęczał coś o upierdliwości kobiet za co oberwał od Hezy,Gai i Lee szyli zielone wdzianko dla córki Kurenai,a ja z Ai i Ino zjedliśmy wszystkie jagody,więc ciasta nie było.
Heza poprzynosiła kilka materacy,śpiworów,koców,więc wszyscy spaliśmy poprzyciskani do siebie w salonie.Ja miałem najlepszą sytuację,bo moja miejscówka była na brzegu.Obok mnie leżała Ai,która rozłożyła się na całym materacu.Cały czas zastanawiałem się gdzie jest Hinata i Naruto,a także co robiła Sakura.Zasnąłem z rzadkim dla mnie uśmiechem na ustach.
-Nie musiałeś mnie nią stukać w głowę.
Nic nie odpowiedział.Wstał i poszedł do kuchni.'Stary Sasuke wrócił.'Jęknęłam w myślach.Gdy sączyłam sobie w spokoju herbatkę rozległ się dzwonek do drzwi.Podniosłam się leniwie i poszłam otworzyć.Na zewnątrz stał Kakashi,którego moja obecność wyraźnie zaskoczyła.
-Jest Sasuke?-spytał
-Yhm.Sasuke!-wrzasnęłam
Na moje nieszczęście Hatake nie był sam,bo nagle na ganku pojawił się Sai i jakże znienawidzona przeze mnie osoba,Sakura.
-Co ty tu robisz,Hyuuga?!-wrzasnęła
-A co cię obchodzi co ona tutaj robi?-usłyszałam za sobą głos Uchihy
-A-a-ale...-jąkała się
-Co tu robicie?-zignorował ją i zwrócił się do Kakashiego
-Przyszliśmy dać ci powiadomienie od Tsunade.
Wręczył Sasuke niedużą kartkę,a on oparł się o moje ramię.Chyba po to bym też mogła zobaczyć,albo by rozwścieczyć Sakure.Jeśli tak,to mu się udało,bo była aż czerwona ze złości.Hokage napisała mu,że dziś o 14 ma się u niej stawić.'He?!Musieli się tyle fatygować,żeby dać mu TO?!'Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Czemu wy mi to dajecie,a nie jakiś członek ANBU?-spytał
-Bo chcieliśmy cię zobaczyć.-odpowiedział sensei
-Nie musieliście.-burknął
-Nie zaprosisz nas na herbatę?-spytał Sai
-A ty kto?
-To Sai,on cię zastąpił w drużynie 7.-poinformowałam obojętnie
-Eh,jak was nie zaproszę to Tsunade powie,że nie stosuję się do jej zaleceń.Właźcie.
Ustąpiliśmy miejsca w drzwiach,żeby mogli wejść. W między czasie poczułam na sobie wściekły wzrok Haruno.Westchnęłam ciężko,a gdy zniknęli w kuchni zwróciłam się do Uchihy:
-To ja spadam.
-Mowy nie ma!Nie zostawisz mnie z nimi samego.
-He,niby dlaczego?
-Bo ich jeszcze pozabijam.-szepnął,a ja się uśmiechnęłam
-A ja nie?
-Będziemy się nawzajem powstrzymywać.
Uśmiechnął się.Pierwszy raz się do mnie uśmiechnął(nie po pijaku).
-'Może nie będzie tak źle.'Zgoda.
Weszliśmy do kuchni.Sasuke zajął miejsce na przeciwko nieproszonej trójki,a ja wzięłam się za robienie herbaty.
-Więc,Sasuke.-zaczął Kakashi cały czas wlepiając we mnie wzrok-Co zamierzasz teraz robić?
-Jeszcze nie wiem.-odparł
-Jesteś w wiosce od miesiąca i jeszcze nie podjąłeś decyzji?
-Jak widać,nie.
Postawiłam przed każdym po kubku herbaty i usiadłam na miejscu obok Sasuke.
-Sasuke,po co ona tu z nami siedzi?-spytała Sakura
-A ty?-spytał Uchiha,którego wyraźnie irytowała
Naburmuszyła się i odwróciła głowę.Chciałam ją walnąć,ale Uchiha to zauważył i złapał za moją dłoń,co nie umknęło uwadze Kakashiego.Przeniosłam wzrok na Sai'a,który robił bardzo dziwną minę.Gdy zobaczył,że mu się przyglądam uśmiechnął się sztucznie i spytał:
-Co?Podobam ci się?
-Po moim trupie.-szepnęłam
Nie do końca pamiętam cały przebieg tego spotkania,ale musiałam powstrzymywać Sasuke 5 razy,a on mnie około 8.Było już wpół do drugiej,gdy w końcu zaczęli wychodzić.
-To do zobaczenia,Sasuke.-pożegnał się Kakashi
-Wpadnę tu około 18,ok?-spytała Sakura-No to do zobaczenia!
Nawet nie zdążył odpowiedzieć,bo szybko zniknęła za zakrętem.Pokiwałam głową i wróciłam do kuchni. Zaczęłam sprzątać po ich wizycie.
-Muszę biec do Tsunade.Idziesz ze mną,czy...?-spytał
-Idź.Ja zostanę i ogarnę ten chlew.
-Nie musisz u mnie sprzątać.
-Nie muszę,ale nie mam nic lepszego do roboty.-skrzywił się-Idź,nie przejmuj się.
-To powodzenia.-burknął
Złapał kurtkę i wyszedł.Zostałam sama.Ze sprzątaniem uwinęłam się całkiem szybko,więc jakoś tak od niechcenia weszłam na górę.Zaczęłam zwiedzać pokoje,aż zatrzymałam się się przy jednym zamkniętym na klucz.Wyjęłam niewielki kunai i po chwili usłyszałam cyknięcie zamka.Nacisnęłam klamkę i ostrożnie zajrzałam do środka.Wślizgnęłam się powolutku i zaczęłam się rozglądać.Gdy podeszłam do jednej z szafek
zauważyłam,że coś z niej wystaje.Wyciągnęłam trzy nieduże koperty i usiadłam na zakurzonym fotelu pod oknem.Wzięłam pierwszą,czerwoną z napisem ITACHI.Wtedy się zawahałam.Wiedziałam,że nie powinnam grzebać w jego rzeczach,ale ciekawość była zbyt wielka...Otworzyłam kopertę tak by jej nie zniszczyć.W środku było kilka zdjęć przedstawiających brata Sasuke i jakiegoś rudowłosego chłopaka,którego twarzy
nie kojarzyłam.Schowałam zdjęcia do koperty i zabrałam się za drugą,niebieską.Odwróciłam ją by zobaczyć napis.HEZA. Otworzyłam ją i wyjełam zawartość.Wszystkie przedstawiały Uzumaki w wieku od 13 do 16.'Wtedy była inna,przerażająca.'Schowałam je cały czas się uśmiechając.'Pora na ostatnią,białą.'Zdziwiło mnie,że nie było napisu.Wyjęłam zdjęcia i myślałam,że padnę.Były moje!Każde zrobione po zakończeniu wojny.
Nagle drzwi się otworzyły,a ja w ostatniej chwili zdążyłam ukryć się za jedną z szaf.'Obserwowałam cień chłopaka,który rozglądał się po pokoju.Po chwili wyszedł i ponownie zamknął drzwi na klucz. 'Shit!Jak ja teraz stąd wyjdę?'Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam sznur.Weszłam na parapet, zawiązałam linę na klamce okiennej i wyskoczyłam przez okno.Pociągnęłam za linkę i zamknęłam okno,a potem ją przecięłam.Szybko pobiegłam do drzwi i jak gdyby nigdy nic weszłam do środka.Sasuke siedział naburmuszony na kanapie w salonie.
-Gdzie byłaś?-spytał
-Eee...Ai przechodziła tędy,więc jak ją zobaczyłam to poprosiłam,by powiedziała Hezie,by się nie denerwowała.
-Jasne.-burknął
-A co chciała Tsunade?-spytałam siadając obok
-Nieważne.
-Widzę,że humorek panu gburowi nie dopisuje.-spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem
-Nie twój interes!
-Oj,oj jak groźnie.No nie bądź taki,powiedz!
Przysunęłam się bardzo blisko niego i zaczęłam szybko mrugać,a on się zmarszczył.
-Dobra,tylko nie rób takiej głupiej miny.
-Więc?-spytałam odsuwając się
-Tsunade kazała mi dokonać wyboru.
-Jakiego?
-Powiedziała,że skoro dorównuję sile Naruto to mogę dołoczyć do waszej drużyny.
-A druga opcja?
-Mogę dołączyć do waszej drużyny lub do drużyny gdzie jest Sakura i ten Sai.
-A ty wolisz?
-Nie wiem.
-Jak można nie wiedzieć?!-krzyknęłam
-Jak widać można.-warknął
-Sorry,to rzeczywiście może być trudne,bo jeśli wybierzesz współracę z nami będziesz miał dużo roboty,a po za tym...-powiedziałam po chwili namysłu
-...ludzie mogą nie zaakceptować,że ktoś taki jak ja jest w najsilniejszej drużnie w Konoha.-przerwał mi
-Phi.Jakoś do Hezy nie mieli zastrzerzeń...lub do Naruto.
-Ale Heza i Naruto nigdy nie zrobili nic złego dla tej wioski.
-Co do Naruto to owszem,nigdy,ale Heza...myślisz dlaczego dostałam misję zbadania wioski,w której żyła.
-A dostałaś?-spytał zdziwiony
-Ta.Wtedy się poznałyśmy.Chciała mnie zabić.-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie-Ach, nieważne... Sam musisz podjąć decyzję,więc zostawiam cię samego.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.Uważałam,że sam musi uporać się z tym dylematem.Idąc główną ulicą Konohy,ktoś do mnie zawołał:
-Hej,Hinata!A o starych przyjaciołach już nie pamiętasz?
Odwróciłam się i ujrzałam moich kolegów z drużyny 8.Kiba i Shino.Nie rozmawiałam z nimi od mojego przeniesienia.Pewnie mieli do mnie żal.
-Cześć.Jak tam?-spytałam
-Od kiedy cię nie ma jest trochę...dziwnie.-powiedział Izunaka-Nie mam się z kogo śmiać.
-A Sakura i Sai?-spytałam uśmiechając się smutno
-Sakury nie obchodzi nic co ma związek z "naszą drużyną",a Sai cały czas rzuca jakieś teksty o naszej męskości.-skrzywił się
-Może pójdziemy gdzieś porozmawiać?-zaproponowałam
-Teraz nie możemy,ale może przyjdziemy do ciebie kiedyś,ok?-zapoponował
-Jasne...To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Cześć.-pożegnał się Shino,a ja się uśmiechnęłam i ruszyłam do domu.
Było około w pół do dziesiątej,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi od mojego mieszkania,które zajmowałam w Konoha.Na zewnątrz stała przemoczona Hinata.
-Cześć,Temari!Co robisz?
-Właśnie skończyłam pisać raport,a co?
-A może dotrzymałabyś mi towarzystwa,w tych jakże trudnych chwilach.
-Jakich trudnych chwilach?-westchnęłam
-Naruto doprowadza mnie do szału,Heza ma o wszystko pretensje,Tsunade grozi pracą w akademii,mam wyrzuty sumienia względem Kiby i Shino,a do tego dochodzi jeszcze Sasuke...Chyba popadnę w alkoholizm.-wpadła mi w ramiona
-Widzę,że sytuacja jest trudna...Heh niech ci będzie,ale żadnego picia.Mam jutro misję.
-Arigato!
Przytuliła mnie mocno,a ja już zaczynałam żałować tej decyzji...
Około godziny 18,tak jak obiecała,zjawiła się Sakura.Przyklejała się do mnie,coś szeptała,ale ja jej nie słuchałem.Myślałem tylko o tym jak uciec.Okazja natrafiła się gdy poszła do kuchni po korkociąg. Wybiegłem z domu nawet nie wkładając butów.Wszystko było by dobrze gdyby nie deszcz,który tak niespodziewanie zaczął padać.Musiałem gdzieś pójść.Do domu nie mogłem,bo to było by jak samobójstwo. Zostało mi jedno wyjście.Po 10 minutach byłem już na miejscu.Nacisnąłem dzwonek,a po chwili drzwi otworzyła Heza.
-Tak?O,Sasuke.Co tu robisz?
Chyba naprawdę pełniła rolę Wielkiej Matki,jak to nazywała Hinata.Miała na sobie fartuszek,stare,podarte dresy,wyciągnięty podkoszulek,włosy niedbale splątane w kucyk,a do tego była ubrudzona mąką. Cóóóż... gdyby ktoś rok temu powiedział mi,że będzie tak wyglądać,wyśmiałbym go.
-Hej,przyszedłem do Hinaty.
-Nie ma jej,a coś się stało?
-Sakura okupuje mi chatę.
-Aha,w takim razie wchodź.
-Serio?
-I tak mamy tu obóz dla uchodźców.Wchodź.
Wszedłem,a ona od razu zaprowadziła mnie do kuchni.Przy stole siedziała ta mała dziewczynka o białych włosach,Tenten,Ino,Kurenai,Shikamaru i Choji.
-O!Pan zboczeniec!-krzyknęła radośnie białowłosa
-Ai!-trzepnęła ją po głowie Heza-Nie mówi się tak o gościach!
-Naruto mówi,że to zidiociały chwast.
-Zidiociały to jest on.-szepnęła "pani domu" i wzięła się za ugniatanie ciasta-Na co czekasz,Uchiha?Siadaj i pomóż nam.
-A co niby miałbym robić?-burknąłem
-Masz tu miskę z jagodami i poozdabiaj nimi ciasto.
-Po co wam tyle ciast?-spytałem biorąc moje przybory i siadając obok małej dziewczynki
-Tenten startuje w konkursie na wypieki.-poinformował obojętnie Shikamaru
-Choji nie zrzeraj ciasta!-krzyknęła Ino
-Ale o cło chłodzi?-wybełkotał
-O to że to nie jest dla ciebie!...Sasuke-kun!-zaszczebiotała-A po co przyszedłeś?
-Nie miałem gdzie się podziać,bo Sakura wpakowała mi się do domu.-burknąłem zgniatając jedną jagodę
-A to głupie Wielkie Czoło!
-Ino!Uspokój się,bo marnujesz owoce.
-A,sorry.
-Ej,mała.-zaczepiłem dziewczynkę siedzącą obok-Jak ty się nazywasz?
-Aiko Mizuki.Ale wszyscy mówią do mnie Ai.
-Ai?To znaczy miłość.
-Mało trafne imię,nie?-spytała i uśmiechnęła się szeroko,ale smutno
-Czemu?To dobrze jak imię coś znaczy.Wtedy czujesz,że dla twoich rodziców nawet taki szczegół jak znaczenie twojego imienia było bardzo ważne.
-Lubię cię.-powiedział po chwili namysłu,a ja się uśmiechnąłem
-Dzięki.
-Kurenai,twoje dziecko cały czas płacze,a ja i sensei nie wiemy co zrobić.-krzyknął Lee,który właśnie wszedł do kuchni
-Już idę.-westchnęła i poszła za nim
Po chwili usłyszeliśmy jakiś pisk i głośne uderzenie.Wszyscy zajrzeliśmy do pokoju obok,gdzie Lee i Gai próbowali złapać uciekające na czworakach niemowlę,a na kanapie siedziała załamana Kurenai. Niespodziewanie dziecko podpełzło do mnie i wyciągnęło ręce w górę.Ai zaczęła chichotać,a reszta (łącznie ze mną)patrzyło na malucha ze zdziwieniem.
-No co cię tak gapisz?-warknął Shikamaru-Weź ją na ręce zanim zacznie płakać.
Schyliłem się i nieudolnie ją podniosłem.Heza widząc mój problem podeszła do mnie i ułożyła mi ręce w odpowiedni sposób.Dziecko spojrzało na mnie z naburmuszoną miną,uniosło rączkę i tycnęła mnie w policzek.
-Coś mi się zdaje,że ona właśnie dała ci z liścia.-zaśmiała się Ai
-Nie przejmuj się,Sasuke.Ona tak daje ci do zrozumienia,że cię lubi.-powiedziała Kurenai zabierając ode mnie małą-Do tej pory tego "zaszczytu" doznałam tylko ja,Shikamaru,Heza i Hinata.
-Przyzwyczajaj się,Uchiha,bo jeśli nadal będziesz się tak zmieniać na dobre jak do tej pory,to niedługo może doczekasz swojego.-powiedziała Heza,po czym wystawiła mi język
Wieczór minął bardzo miło.Choji chciał nauczyć małą jak zjadać surowe ciasto,ale jednym uderzeniem patelnią powstrzymała go Tenten,Shikamaru cały czas jęczał coś o upierdliwości kobiet za co oberwał od Hezy,Gai i Lee szyli zielone wdzianko dla córki Kurenai,a ja z Ai i Ino zjedliśmy wszystkie jagody,więc ciasta nie było.
Heza poprzynosiła kilka materacy,śpiworów,koców,więc wszyscy spaliśmy poprzyciskani do siebie w salonie.Ja miałem najlepszą sytuację,bo moja miejscówka była na brzegu.Obok mnie leżała Ai,która rozłożyła się na całym materacu.Cały czas zastanawiałem się gdzie jest Hinata i Naruto,a także co robiła Sakura.Zasnąłem z rzadkim dla mnie uśmiechem na ustach.
czwartek, 26 lipca 2012
Rozdział 3
Wściekły Sasuke stał obok Hinaty,która szukała w kieszeni klucza.
-Kto inteligentny wpada na pomysł wsadzania do kieszeni kluczy,a potem skakania do stawu?!Kup sobie torebkę!
-Ciiii!-uciszyła go-Masz być cicho,jasne?
Pokiwał głową,a ona spinką otworzyła drzwi.Weszli po cichutku do środka.Zatrzaśnięcie drzwi było najtrudniejsze,ale po jakimś czasie udało się je zamknąć bez wydawania żadnych dźwięków.Powoli zaczęli wchodzić po schodach.Niestety,gdy Sasuke stanął na trzecim stopniu drewno skrzypnęło.Zastygli, nasłuchując czy nikt się nie obudził.
-Ej.-szepnął-Po co my się skradamy skoro oprócz ciebie mieszka tu tylko Naruto?
-No właśnie nie do końca. Mieszka tu jeszcze Heza i dwunastoletnia dziewczynka,Aiko.
Zdziwiło go to,ale skoro mieszkała tam Heza wolał poczekać z pytaniami,aż znajdą jakieś spokojne miejsce.Gdy już znaleźli się na górze,jedne z drzwi zaczęły się otwierać.Hinata złapała go za rękę i wciągnęła do jakiegoś ciasnego,ciemnego pomieszczenia.Byli do siebie przyciśnięci tak bardzo,że stykali się nosami,a Sasuke musiał się schylać.Odgłosy stóp prowadziły najpierw na dół potem znów na górę.W końcu usłyszeli upragniony dźwięk zamykanych drzwi.Hyuuga nacisnęła klamkę i wyszła na korytarz.Uchiha stał opierając się o ścianę małej szafy.Spojrzała na niego zdziwiona.'Czy on się rumieni?'
-Co jest?-spytała
Potrząsną głową i wszedł za dziewczyną do pokoju.Jedyne światło jakie wpadało do pomieszczenia był blask księżyca.Dziewczyna zaciągnęła go do łazienki.
-Słuchaj,po pierwsze pod żadnym pozorem nie zapalaj światła,po drugie w wannie jest woda,zawsze jak nie wracam przed 23 Heza mi ją nalewa.Pamiętaj masz być cicho...Zaraz załatwię ci jakieś ciuchy.
Zamknęła za sobą drzwi od łazienki i ruszyła do pokoju Naruto.Wślizgnęła się do niego po cichu i podeszła do szafy.Otworzyła ją i zaczęła grzebać.
-Czego tam szukasz?-aż podskoczyła na dźwięk głosu Hezy
-Ja?Niczego.-odwróciła się i głupio uśmiechnęła-A co ty tu robisz?
-Zamieniłam się z Naruto,bo zasnął na moim łóżku.
-Rozumiem...To ja już pójdę...-próbowała wyjść,ale zatrzymał ją głos blondynki
-Daj mu to...A i powiedz ,żeby nawet nie myślał o powrocie do domu.
Rzuciła w jej kierunku jakieś ubrania i się dziwnie uśmiechnęła.
-Skąd ty...?-Hinata była naprawdę zdziwiona
Heza wzruszyła tylko ramionami i wróciła do łóżka cały czas się uśmiechając.Hyuuga nienawidziła tego chytrego uśmiechu.Wróciła do pokoju.Zapukała w drzwi od łazienki i położyła ubrania.Rzuciła się na łóżko i zwinęła w kłębek.Uchiha wyszedł po 5 minutach i myśląc że dziewczyna śpi chciał wrócić do domu.Nagle usłyszał jej głos:
-Nawet o tym nie myśl!Heza powiedziała,że masz zostać na noc,a wiesz jaka ona jest jak się jej nie słucha.
Chłopak westchnął i odwrócił się do dziewczyny.Dopiero wtedy zauważyła,że ma na sobie tylko spodnie.
-To niby gdzie mam spać?-spytał
-Na podłodze.
-A co ja pies?!-wrzasnął
-Nie wrzeszcz,idioto.-zastanowiła się przez chwilę,a po chwili ciężko westchnęła-Właź.
-He?Że niby gdzie?
-Wybieraj:albo podłoga,albo koło mnie.-rozłożyła ręce
Podszedł do łóżka,a ona odkryła kawałek kołdry.Położył się obok,a ona szepnęła:
-A dotknij mnie chociaż palcem,to cię zabiję.
-Hinata!...Hinata,wstawaj!-krzyczałam wchodząc po schodach
Otworzyłam drzwi do jej pokoju i aż stanęłam z wrażenia.Scena,którą ujrzałam sprawiła,że wbiło mnie w podłogę.Wyszczerzyłam się i szybko zeszłam na dół.Chwyciłam telefon i wybrałam numer.Nagle w słuchawce odezwał się kobiecy głos:
-Halo?
-Ohayo,Temari!Przychodź tu natychmiast!
-Co?Nie mam czasu,pracuję.A co się stało?
-Hinata ma chłopaka.-szepnęłam tak,by pozostali domownicy nie usłyszeli
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.Poszłam je otworzyć.Na zewnątrz stała sapiąca Temari.
-Ja dobrze słyszałam,czy to zakłócenia?Hinata ma...-zatkałam jej usta dłonią
-Cicho!-rozejrzałam się dookoła-Właź.
Weszła do środka,ściągnęła buty i obie ruszyłyśmy po schodach na górę.Uchyliłam drzwi.Obie ujrzałyśmy taki widok:
-Uszczypnij mnie.-poprosiła,a ja wykonałam prośbę-Aua!
-Cicho,idiotko.-szepnęłam-Chodź,idziemy po Ai*.
Zapukałyśmy do drzwi.Właścicielka pokoju otworzyła nam w trakcie rozczesywania swoich białych włosów.
-Czego?-warknęła
-Chodź.
Gdy zajrzała do pokoju i zobaczyła tę niecodzienną sytuację uśmiechnęła się szeroko.
-Ostro.-szepnęła-Mam pewien pomysł.
-Niby jaki?-spytałyśmy obie
Zachichotała.Zgodnie z jej planem przyniosłyśmy sobie trzy krzesła i postawiłyśmy jej przy łóżku Hinaty. Po jakimś czasie zaczęli się budzić.Wyszczerzyłyśmy się dziwnie i zaczęłyśmy ruszać brwiami w jednym rytmie. Otworzyli oczy jednocześnie i od razu zwrócili wzrok na nas.Gdy zobaczyli nasze miny popatrzyli po sobie i dopiero wtedy zauważyli jak leżą.Hinata,aż spadła na podłogę z wrażenia.
-Co ty wyprawiasz?!Mówiłam ci,że jeśli mnie chociaż dotkniesz to cię zabiję!-wrzeszczała,a my zwijałyśmy się ze śmiechu
-Co ja wyprawiam?To nie moja wina!
-A co,może moja?!
-Jeśli mogę się wtrącić-odezwałam się-Naprawdę nie musicie ukrywać przed nami swojego związku,my zrozumiemy.
Aiko upadła na podłogę i popłakała się ze śmiechu.
-Z czego wy się niby śmiejecie?!-wrzasnęła już na maksa wściekła Hinata
-Wybacz,Sasuke,ale jako przyjaciółki Hinaty musimy chronić jej cnotę,więc odprowadzimy cię do drzwi.- powiedziała Temari
-Jaką kurde cnotę?!
-E,e,e.Złość piękności szkodzi.-pogroziła jej palcem Ai
Wzięłyśmy Uchihę pod ręce i zaprowadziłyśmy pod drzwi.
-Dacie mi z nim chwilę pogadać na osobności?-spytałam,a one pokiwały głowami i wróciły na górę-Wyjdźmy na zewnątrz.
Podałam mu bluzę,którą w zeszłą środę zakosiłam Sai'emu i wyszliśmy.Stanęliśmy na schodach.
-Masz szczęście,że Naruto ma mocny sen,bo by cię rozszarpał.-spuścił głowę-Przez cały czas zastanawiałam się,dlaczego wróciłeś,ale gdy was zobaczyłam...zrozumiałam.
-Nic nie było!-zdenerwował się
-A chciałbyś?
Zamilkł,a ja cały czas się w niego wpatrywałam.Po chwili się odezwał:
-Co sugerujesz?Że ja zakochałem się w niej po...w sumie jednym spotkaniu,a potem myślałem o niej przez 3 miesiące?
-To ty powiedziałeś...Ja nie twierdzę,że się w niej zakochałeś,ale traktujesz ją inaczej.Nie tak jak mnie,czy... no nawet tę różową.
-Niby dlaczego tak twierdzisz?-szepnął
-Rozmawialiśmy wiele razy i za każdym mówiłeś,że nigdy tu nie wrócisz,nawet jak zostaniesz sam,a tu nagle widzę cię pod bramą wioski,więc...
-Skończ!-przerwał mi
-...więc nie wmawiaj mi,że wróciłeś tu dla pięknych widoków.
-Ja nie wiem,dlaczego wróciłem.-szepnął prawie niesłyszalnie-Sam nie do końca rozumiem,ale...A,nie ważne!
Machnął ręką i zszedł po schodach.Po chwili zniknął za zakrętem.'Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam ten temat.'
Sasuke nie odzywał się do mnie przez trzy tygodnie.Jakoś specjalnie mi go nie brakowało.Chodziłam sobie na misje,w końcu zaczęłam "wypełniać" moje obowiązki w robocie.Było tak jak zwykle,ale...nie lubiłam jak ktoś zostawiał mnie nie mówiąc co mu leży na wątrobie.Pewnego dnia nie wytrzymałam i w czasie powrotu z pracy skręciłam w uliczkę gdzie znajdował się dom Uchihów.Stanęłam przed wielką bramą i jednym kopniakiem ją otworzyłam.'Wiszę mu za zamki.' Weszłam do środka.Zaczęłam rozglądać się po posiadłości,ale nigdzie nie było śladu Sasuke.Nagle coś przyszło mi do głowy.Wybiegłam na ulicę i biegiem skierowałam się nad staw,do którego wpadliśmy 3 tygodnie wcześniej.'Bingo!'Stał nad brzegiem i wpatrywał się z zamyśleniem w taflę wody.Zatrzymałam się przy drzewie i czekałam,aż mnie zauważy,ale coś mu się nie śpieszyło.
-Sasuke!Stoję tu od 5 minut,a ty mnie nawet nie zauważyłeś.
-Zauważyłem.-odparł 'gbur jeden pierdzielony'
-O co ci chodzi?Miałam się tobą zajmować,ale wyobraź sobie że to trudne,gdy mnie unikasz.Aż tak się przejąłeś tamtą sytuacją?-nie odpowiedział-Niech ci będzie.-uniosłam rękę w górę-Ja,Hinata Hyuuga, uroczyście przysięgam,że następnym razem pozwolę ci spać na podłodze.
Nawet na mnie nie spojrzał.Zaczynał mnie normalnie wkurzać.Udając,że dałam sobie spokój weszłam na wodę i usiadłam na niej.Odwróciłam się do niego i zachęciłam ruchem ręki by usiadł obok mnie.
O dziwo nie protestował.Oboje położyliśmy się na tafli i zaczęliśmy się wpatrywać w pociemniałe niebo. To musiało wyglądać trochę dziwnie,gdy tak leżeliśmy.Spojrzałam na niego i spytałam:
-Nie powiesz mi o co chodzi,prawda?
-Nie powiem.
-I dobrze.-spojrzał na mnie zdziwiony-Skoro nie chcesz nie będę cię zmuszać.
Nastała cisza,którą tym razem on przerwał:
-Czy możemy na chwilę zapomnieć o tym kim jesteśmy i porozmawiać jak normalni ludzie?
-Jasne!Tylko poczekaj chwilę.
Podeszłam do torby,którą zostawiłam na brzegu.Wyciągnęłam z niej butelkę Sake,którą trzymałam na specjalne okazje i do niego wróciłam.Podałam mu flaszkę,a on wybałuszył na mnie oczy.
-Normalni ludzie,gdy rozmawiają chleją beczkami,więc jeśli chcemy się do nich upodobnić też musimy to czymś zakropić.
Uśmiechnął się i upił łyk...Gdy byliśmy już porządnie wstawieni zaczęliśmy schodzić na tematy bardziej osobiste,bo wcześniej to tylko polityka,wydarzenia,miejsca,itp.
-Powiedz mi Sasuke,które dziewczyny ci się podobały?
-A muszę?
-Tak,bo stwierdzę,że jesteś gejem.-wypowiadaliśmy się nawet dobrze,jak na tyle obalonych litrów
-No to tak:najpierw była Sakura...
-O Boże,człowieku!Podobała ci się ta chodząca parówka?!
-Dlaczego parówka?
-Bo i jedno,i drugie jest różowe oraz nie myśli.-pokiwał ze zrozumieniem głową-Dobra,dalej.
-Potem była Heza...-zadławiłam się sake,gdy to usłyszałam
-Heza?!Ja rozumiem,jest niesamowicie piękna,ale ma straszne problemy z opanowywaniem emocji,a kiedyś to było jeszcze gorzej.Tylko jeden facet może z nią wytrzymać...
-A o kim mówisz?
-Jak to o kim?!A no tak,ty nic nie wiesz.Mówię o Garze.
-Serio?
-Nooooooo...-zabrał mi butelkę i się napił-Dawaj dalej.
-Nie.
-Co?-zdziwiłam się
-Co do ostatniej pozycji nie jestem pewien...
-Aha.-dałam spokój
-Teraz twoja kolej.
-O ja!To będzie porażka!Może spytaj o co innego?
-Ok...Powiedz mi dlaczego podobał ci się Naruto,a może nadal coś do niego czujesz...
-Nie.Czuć,raczej nic nie czuję...Sama dokładnie nie wiem.Chyba,dlatego że...był taki jak ja naprawdę... byłam kiedyś.
Trochę się gubiłam w tym zeznaniu.Przez cały czas na mnie patrzył,ale ja jakoś nie mogłam podnieść wzroku.Uśmiechałam się smutno cały czas patrząc na swoje stopy.Zabrałam mu butelkę i upiłam kilka łyków.
-Dobra,pytaj dalej.-szepnęłam
-No to może...Czy ty nadal jesteś...
-A,wiem o co chodzi!-przerwała mu-Sake się skończył,więc idziemy teraz do sklepu po nową butelkę,a potem może ci odpowiem.
Wstaliśmy i razem ruszyliśmy do wioski.Niestety wszystkie sklepy,które mijaliśmy były zamknięte.
-To chyba jakieś jaja!-wrzasnął
-Tam jest otwarty sklep!-krzyknęłam i wskazałam palcem niewielki budynek na końcu ulicy
-To teraz zostaje tylko kwestia jak zmusimy sprzedawce by sprzedał niepełnoletnim alkohol.
-Patrz i ucz się.
Sasuke postawił na blacie trzy butelki sake.Sprzedawca zmierzył ich wzrokiem i spytał:
-Ile macie lat?
-21.\17-powiedzieli jednocześnie
-Ta dziewczyna mówi,że 17...Czekaj,czekaj ty jesteś Segundo-sama...Rzeczywiście jesteś ładna...-rozmarzył się sprzedawca
Ku zaskoczeniu Sasuke dziewczyna usiadła na ladzie i nachyliła się nad mężczyzną,który niewyobrażalnie mocno się zarumienił.'To pewnie przez ten dekolt.'Myślał Sasuke.Hyuuga zaczęła bawić się jego wąsami.
-Wiesz,gdybyś był tak miły i przymknął oko na nasz wiek-nachyliła się nad jego uchem-byłabym naprawdę, naprawdę wdzięczna.
-2400 jenów.
-A dla mnie?
Zamrugała zalotnie powiekami.
-Nie wierzę!Hahahaha!-śmiał się Sasuke-Wystarczyło tylko kilka ruchów rzęsami i mocno wydekoltowana bluzka,by sprzedał nam 3 butelki,hahaha,za jedyne 700 jenów!
-Zapomniałeś wspomnieć o całusie w policzek.
-Wracamy nad jezioro?-spytał już uspokojony
-Nie,komary strasznie tną.Chodźmy gdzie indziej.
-Do ciebie?
-Nie.Heza kupiła sobie nową patelnię.
-To nie będę ryzykował.
-Chodźmy do ciebie.
-Hee?Do mnie?
-No chodź...
Chwyciła go za dłoń i zaciągnęła do jego domu.Otworzyli drzwi,zdjęli buty i weszli do salonu.Hinata rzuciła się na biały,mięciutki dywan.
-Skąd go masz?-spytała
-Dostałem od jakiejś dziewczyny.
-Ładna?
-Nie za bardzo.-odparł bez entuzjazmu i położył się koło niej
-Nie czujesz się tutaj samotny?-spojrzał na nią-No wiesz,sam w pustym domu.-zaczął się śmiać-Co jest?
-Przypomniał mi się KEVIN SAM W DOMU.
-Baka*,nie strasz mnie!Już myślałam,że coś głupiego zrobiłam.
-Dlaczego mieszkasz z Naruto i Hezą,a nie ze swoim klanem?-spytał poważnie
-Ponieważ źle się tam czuła.Ojciec czepiał się wszystkiego.Nie mogli rozumieć,że...nie mam zamiaru być dla nich taka uległa jak byłam.
-Rozumiem.
-Wątpię...To trudno wytłumaczyć.-pokiwał głową-Dobra!Koniec tych ckliwych historii!Mam następne pytanie.
-No,jakie?
-Całowałeś się kiedyś?-spytała wypijając zawartość kolejnej butelki
-Tak-odpowiedział szeptem po chwili namysłu
-Serio,czy mnie wkręcasz?
-Serio.
-Mam nadzieję,że nie chodzi ci o tę wpadkę z Naruto w akademii.
-O Boże!Nie przypominaj!
Rozmawiali i śmiali się całą noc,a padli około 5 nad ranem.
Aiko=Ai(miłość)
Baka-idiota,głupek
-Kto inteligentny wpada na pomysł wsadzania do kieszeni kluczy,a potem skakania do stawu?!Kup sobie torebkę!
-Ciiii!-uciszyła go-Masz być cicho,jasne?
Pokiwał głową,a ona spinką otworzyła drzwi.Weszli po cichutku do środka.Zatrzaśnięcie drzwi było najtrudniejsze,ale po jakimś czasie udało się je zamknąć bez wydawania żadnych dźwięków.Powoli zaczęli wchodzić po schodach.Niestety,gdy Sasuke stanął na trzecim stopniu drewno skrzypnęło.Zastygli, nasłuchując czy nikt się nie obudził.
-Ej.-szepnął-Po co my się skradamy skoro oprócz ciebie mieszka tu tylko Naruto?
-No właśnie nie do końca. Mieszka tu jeszcze Heza i dwunastoletnia dziewczynka,Aiko.
Zdziwiło go to,ale skoro mieszkała tam Heza wolał poczekać z pytaniami,aż znajdą jakieś spokojne miejsce.Gdy już znaleźli się na górze,jedne z drzwi zaczęły się otwierać.Hinata złapała go za rękę i wciągnęła do jakiegoś ciasnego,ciemnego pomieszczenia.Byli do siebie przyciśnięci tak bardzo,że stykali się nosami,a Sasuke musiał się schylać.Odgłosy stóp prowadziły najpierw na dół potem znów na górę.W końcu usłyszeli upragniony dźwięk zamykanych drzwi.Hyuuga nacisnęła klamkę i wyszła na korytarz.Uchiha stał opierając się o ścianę małej szafy.Spojrzała na niego zdziwiona.'Czy on się rumieni?'
-Co jest?-spytała
Potrząsną głową i wszedł za dziewczyną do pokoju.Jedyne światło jakie wpadało do pomieszczenia był blask księżyca.Dziewczyna zaciągnęła go do łazienki.
-Słuchaj,po pierwsze pod żadnym pozorem nie zapalaj światła,po drugie w wannie jest woda,zawsze jak nie wracam przed 23 Heza mi ją nalewa.Pamiętaj masz być cicho...Zaraz załatwię ci jakieś ciuchy.
Zamknęła za sobą drzwi od łazienki i ruszyła do pokoju Naruto.Wślizgnęła się do niego po cichu i podeszła do szafy.Otworzyła ją i zaczęła grzebać.
-Czego tam szukasz?-aż podskoczyła na dźwięk głosu Hezy
-Ja?Niczego.-odwróciła się i głupio uśmiechnęła-A co ty tu robisz?
-Zamieniłam się z Naruto,bo zasnął na moim łóżku.
-Rozumiem...To ja już pójdę...-próbowała wyjść,ale zatrzymał ją głos blondynki
-Daj mu to...A i powiedz ,żeby nawet nie myślał o powrocie do domu.
Rzuciła w jej kierunku jakieś ubrania i się dziwnie uśmiechnęła.
-Skąd ty...?-Hinata była naprawdę zdziwiona
Heza wzruszyła tylko ramionami i wróciła do łóżka cały czas się uśmiechając.Hyuuga nienawidziła tego chytrego uśmiechu.Wróciła do pokoju.Zapukała w drzwi od łazienki i położyła ubrania.Rzuciła się na łóżko i zwinęła w kłębek.Uchiha wyszedł po 5 minutach i myśląc że dziewczyna śpi chciał wrócić do domu.Nagle usłyszał jej głos:
-Nawet o tym nie myśl!Heza powiedziała,że masz zostać na noc,a wiesz jaka ona jest jak się jej nie słucha.
Chłopak westchnął i odwrócił się do dziewczyny.Dopiero wtedy zauważyła,że ma na sobie tylko spodnie.
-To niby gdzie mam spać?-spytał
-Na podłodze.
-A co ja pies?!-wrzasnął
-Nie wrzeszcz,idioto.-zastanowiła się przez chwilę,a po chwili ciężko westchnęła-Właź.
-He?Że niby gdzie?
-Wybieraj:albo podłoga,albo koło mnie.-rozłożyła ręce
Podszedł do łóżka,a ona odkryła kawałek kołdry.Położył się obok,a ona szepnęła:
-A dotknij mnie chociaż palcem,to cię zabiję.
-Hinata!...Hinata,wstawaj!-krzyczałam wchodząc po schodach
Otworzyłam drzwi do jej pokoju i aż stanęłam z wrażenia.Scena,którą ujrzałam sprawiła,że wbiło mnie w podłogę.Wyszczerzyłam się i szybko zeszłam na dół.Chwyciłam telefon i wybrałam numer.Nagle w słuchawce odezwał się kobiecy głos:
-Halo?
-Ohayo,Temari!Przychodź tu natychmiast!
-Co?Nie mam czasu,pracuję.A co się stało?
-Hinata ma chłopaka.-szepnęłam tak,by pozostali domownicy nie usłyszeli
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.Poszłam je otworzyć.Na zewnątrz stała sapiąca Temari.
-Ja dobrze słyszałam,czy to zakłócenia?Hinata ma...-zatkałam jej usta dłonią
-Cicho!-rozejrzałam się dookoła-Właź.
Weszła do środka,ściągnęła buty i obie ruszyłyśmy po schodach na górę.Uchyliłam drzwi.Obie ujrzałyśmy taki widok:
-Uszczypnij mnie.-poprosiła,a ja wykonałam prośbę-Aua!
-Cicho,idiotko.-szepnęłam-Chodź,idziemy po Ai*.
Zapukałyśmy do drzwi.Właścicielka pokoju otworzyła nam w trakcie rozczesywania swoich białych włosów.
-Czego?-warknęła
-Chodź.
Gdy zajrzała do pokoju i zobaczyła tę niecodzienną sytuację uśmiechnęła się szeroko.
-Ostro.-szepnęła-Mam pewien pomysł.
-Niby jaki?-spytałyśmy obie
Zachichotała.Zgodnie z jej planem przyniosłyśmy sobie trzy krzesła i postawiłyśmy jej przy łóżku Hinaty. Po jakimś czasie zaczęli się budzić.Wyszczerzyłyśmy się dziwnie i zaczęłyśmy ruszać brwiami w jednym rytmie. Otworzyli oczy jednocześnie i od razu zwrócili wzrok na nas.Gdy zobaczyli nasze miny popatrzyli po sobie i dopiero wtedy zauważyli jak leżą.Hinata,aż spadła na podłogę z wrażenia.
-Co ty wyprawiasz?!Mówiłam ci,że jeśli mnie chociaż dotkniesz to cię zabiję!-wrzeszczała,a my zwijałyśmy się ze śmiechu
-Co ja wyprawiam?To nie moja wina!
-A co,może moja?!
-Jeśli mogę się wtrącić-odezwałam się-Naprawdę nie musicie ukrywać przed nami swojego związku,my zrozumiemy.
Aiko upadła na podłogę i popłakała się ze śmiechu.
-Z czego wy się niby śmiejecie?!-wrzasnęła już na maksa wściekła Hinata
-Wybacz,Sasuke,ale jako przyjaciółki Hinaty musimy chronić jej cnotę,więc odprowadzimy cię do drzwi.- powiedziała Temari
-Jaką kurde cnotę?!
-E,e,e.Złość piękności szkodzi.-pogroziła jej palcem Ai
Wzięłyśmy Uchihę pod ręce i zaprowadziłyśmy pod drzwi.
-Dacie mi z nim chwilę pogadać na osobności?-spytałam,a one pokiwały głowami i wróciły na górę-Wyjdźmy na zewnątrz.
Podałam mu bluzę,którą w zeszłą środę zakosiłam Sai'emu i wyszliśmy.Stanęliśmy na schodach.
-Masz szczęście,że Naruto ma mocny sen,bo by cię rozszarpał.-spuścił głowę-Przez cały czas zastanawiałam się,dlaczego wróciłeś,ale gdy was zobaczyłam...zrozumiałam.
-Nic nie było!-zdenerwował się
-A chciałbyś?
Zamilkł,a ja cały czas się w niego wpatrywałam.Po chwili się odezwał:
-Co sugerujesz?Że ja zakochałem się w niej po...w sumie jednym spotkaniu,a potem myślałem o niej przez 3 miesiące?
-To ty powiedziałeś...Ja nie twierdzę,że się w niej zakochałeś,ale traktujesz ją inaczej.Nie tak jak mnie,czy... no nawet tę różową.
-Niby dlaczego tak twierdzisz?-szepnął
-Rozmawialiśmy wiele razy i za każdym mówiłeś,że nigdy tu nie wrócisz,nawet jak zostaniesz sam,a tu nagle widzę cię pod bramą wioski,więc...
-Skończ!-przerwał mi
-...więc nie wmawiaj mi,że wróciłeś tu dla pięknych widoków.
-Ja nie wiem,dlaczego wróciłem.-szepnął prawie niesłyszalnie-Sam nie do końca rozumiem,ale...A,nie ważne!
Machnął ręką i zszedł po schodach.Po chwili zniknął za zakrętem.'Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam ten temat.'
Sasuke nie odzywał się do mnie przez trzy tygodnie.Jakoś specjalnie mi go nie brakowało.Chodziłam sobie na misje,w końcu zaczęłam "wypełniać" moje obowiązki w robocie.Było tak jak zwykle,ale...nie lubiłam jak ktoś zostawiał mnie nie mówiąc co mu leży na wątrobie.Pewnego dnia nie wytrzymałam i w czasie powrotu z pracy skręciłam w uliczkę gdzie znajdował się dom Uchihów.Stanęłam przed wielką bramą i jednym kopniakiem ją otworzyłam.'Wiszę mu za zamki.' Weszłam do środka.Zaczęłam rozglądać się po posiadłości,ale nigdzie nie było śladu Sasuke.Nagle coś przyszło mi do głowy.Wybiegłam na ulicę i biegiem skierowałam się nad staw,do którego wpadliśmy 3 tygodnie wcześniej.'Bingo!'Stał nad brzegiem i wpatrywał się z zamyśleniem w taflę wody.Zatrzymałam się przy drzewie i czekałam,aż mnie zauważy,ale coś mu się nie śpieszyło.
-Sasuke!Stoję tu od 5 minut,a ty mnie nawet nie zauważyłeś.
-Zauważyłem.-odparł 'gbur jeden pierdzielony'
-O co ci chodzi?Miałam się tobą zajmować,ale wyobraź sobie że to trudne,gdy mnie unikasz.Aż tak się przejąłeś tamtą sytuacją?-nie odpowiedział-Niech ci będzie.-uniosłam rękę w górę-Ja,Hinata Hyuuga, uroczyście przysięgam,że następnym razem pozwolę ci spać na podłodze.
Nawet na mnie nie spojrzał.Zaczynał mnie normalnie wkurzać.Udając,że dałam sobie spokój weszłam na wodę i usiadłam na niej.Odwróciłam się do niego i zachęciłam ruchem ręki by usiadł obok mnie.
O dziwo nie protestował.Oboje położyliśmy się na tafli i zaczęliśmy się wpatrywać w pociemniałe niebo. To musiało wyglądać trochę dziwnie,gdy tak leżeliśmy.Spojrzałam na niego i spytałam:
-Nie powiesz mi o co chodzi,prawda?
-Nie powiem.
-I dobrze.-spojrzał na mnie zdziwiony-Skoro nie chcesz nie będę cię zmuszać.
Nastała cisza,którą tym razem on przerwał:
-Czy możemy na chwilę zapomnieć o tym kim jesteśmy i porozmawiać jak normalni ludzie?
-Jasne!Tylko poczekaj chwilę.
Podeszłam do torby,którą zostawiłam na brzegu.Wyciągnęłam z niej butelkę Sake,którą trzymałam na specjalne okazje i do niego wróciłam.Podałam mu flaszkę,a on wybałuszył na mnie oczy.
-Normalni ludzie,gdy rozmawiają chleją beczkami,więc jeśli chcemy się do nich upodobnić też musimy to czymś zakropić.
Uśmiechnął się i upił łyk...Gdy byliśmy już porządnie wstawieni zaczęliśmy schodzić na tematy bardziej osobiste,bo wcześniej to tylko polityka,wydarzenia,miejsca,itp.
-Powiedz mi Sasuke,które dziewczyny ci się podobały?
-A muszę?
-Tak,bo stwierdzę,że jesteś gejem.-wypowiadaliśmy się nawet dobrze,jak na tyle obalonych litrów
-No to tak:najpierw była Sakura...
-O Boże,człowieku!Podobała ci się ta chodząca parówka?!
-Dlaczego parówka?
-Bo i jedno,i drugie jest różowe oraz nie myśli.-pokiwał ze zrozumieniem głową-Dobra,dalej.
-Potem była Heza...-zadławiłam się sake,gdy to usłyszałam
-Heza?!Ja rozumiem,jest niesamowicie piękna,ale ma straszne problemy z opanowywaniem emocji,a kiedyś to było jeszcze gorzej.Tylko jeden facet może z nią wytrzymać...
-A o kim mówisz?
-Jak to o kim?!A no tak,ty nic nie wiesz.Mówię o Garze.
-Serio?
-Nooooooo...-zabrał mi butelkę i się napił-Dawaj dalej.
-Nie.
-Co?-zdziwiłam się
-Co do ostatniej pozycji nie jestem pewien...
-Aha.-dałam spokój
-Teraz twoja kolej.
-O ja!To będzie porażka!Może spytaj o co innego?
-Ok...Powiedz mi dlaczego podobał ci się Naruto,a może nadal coś do niego czujesz...
-Nie.Czuć,raczej nic nie czuję...Sama dokładnie nie wiem.Chyba,dlatego że...był taki jak ja naprawdę... byłam kiedyś.
Trochę się gubiłam w tym zeznaniu.Przez cały czas na mnie patrzył,ale ja jakoś nie mogłam podnieść wzroku.Uśmiechałam się smutno cały czas patrząc na swoje stopy.Zabrałam mu butelkę i upiłam kilka łyków.
-Dobra,pytaj dalej.-szepnęłam
-No to może...Czy ty nadal jesteś...
-A,wiem o co chodzi!-przerwała mu-Sake się skończył,więc idziemy teraz do sklepu po nową butelkę,a potem może ci odpowiem.
Wstaliśmy i razem ruszyliśmy do wioski.Niestety wszystkie sklepy,które mijaliśmy były zamknięte.
-To chyba jakieś jaja!-wrzasnął
-Tam jest otwarty sklep!-krzyknęłam i wskazałam palcem niewielki budynek na końcu ulicy
-To teraz zostaje tylko kwestia jak zmusimy sprzedawce by sprzedał niepełnoletnim alkohol.
-Patrz i ucz się.
Sasuke postawił na blacie trzy butelki sake.Sprzedawca zmierzył ich wzrokiem i spytał:
-Ile macie lat?
-21.\17-powiedzieli jednocześnie
-Ta dziewczyna mówi,że 17...Czekaj,czekaj ty jesteś Segundo-sama...Rzeczywiście jesteś ładna...-rozmarzył się sprzedawca
Ku zaskoczeniu Sasuke dziewczyna usiadła na ladzie i nachyliła się nad mężczyzną,który niewyobrażalnie mocno się zarumienił.'To pewnie przez ten dekolt.'Myślał Sasuke.Hyuuga zaczęła bawić się jego wąsami.
-Wiesz,gdybyś był tak miły i przymknął oko na nasz wiek-nachyliła się nad jego uchem-byłabym naprawdę, naprawdę wdzięczna.
-2400 jenów.
-A dla mnie?
Zamrugała zalotnie powiekami.
-Nie wierzę!Hahahaha!-śmiał się Sasuke-Wystarczyło tylko kilka ruchów rzęsami i mocno wydekoltowana bluzka,by sprzedał nam 3 butelki,hahaha,za jedyne 700 jenów!
-Zapomniałeś wspomnieć o całusie w policzek.
-Wracamy nad jezioro?-spytał już uspokojony
-Nie,komary strasznie tną.Chodźmy gdzie indziej.
-Do ciebie?
-Nie.Heza kupiła sobie nową patelnię.
-To nie będę ryzykował.
-Chodźmy do ciebie.
-Hee?Do mnie?
-No chodź...
Chwyciła go za dłoń i zaciągnęła do jego domu.Otworzyli drzwi,zdjęli buty i weszli do salonu.Hinata rzuciła się na biały,mięciutki dywan.
-Skąd go masz?-spytała
-Dostałem od jakiejś dziewczyny.
-Ładna?
-Nie za bardzo.-odparł bez entuzjazmu i położył się koło niej
-Nie czujesz się tutaj samotny?-spojrzał na nią-No wiesz,sam w pustym domu.-zaczął się śmiać-Co jest?
-Przypomniał mi się KEVIN SAM W DOMU.
-Baka*,nie strasz mnie!Już myślałam,że coś głupiego zrobiłam.
-Dlaczego mieszkasz z Naruto i Hezą,a nie ze swoim klanem?-spytał poważnie
-Ponieważ źle się tam czuła.Ojciec czepiał się wszystkiego.Nie mogli rozumieć,że...nie mam zamiaru być dla nich taka uległa jak byłam.
-Rozumiem.
-Wątpię...To trudno wytłumaczyć.-pokiwał głową-Dobra!Koniec tych ckliwych historii!Mam następne pytanie.
-No,jakie?
-Całowałeś się kiedyś?-spytała wypijając zawartość kolejnej butelki
-Tak-odpowiedział szeptem po chwili namysłu
-Serio,czy mnie wkręcasz?
-Serio.
-Mam nadzieję,że nie chodzi ci o tę wpadkę z Naruto w akademii.
-O Boże!Nie przypominaj!
Rozmawiali i śmiali się całą noc,a padli około 5 nad ranem.
Aiko=Ai(miłość)
Baka-idiota,głupek
Subskrybuj:
Posty (Atom)